FILM

Ki (2011)

Inne tytuły: My Name is Ki

Recenzje (1)

Z plakatu uderza nas hasło: "Nie polubisz jej". I faktycznie, debiutant Leszek Dawid, przedstawia bohaterkę (jedna z ciekawszych kreacji w dorobku Romy Gąsiorowskiej, nagrodzona zresztą na ostatnim festiwalu w Gdyni), która irytuje, jest samolubna, niepokorna. Ignoruje społeczne konwenanse i buntuje się przeciwko narzucanej jej przez społeczeństwo roli matki.

Ki jest generalnie na "nie" - wobec faceta (Krzysztof Ogłoza), współlokatorów (Sylwia Juszczak i Adam Woronowicz), świata. Chce być barwną osobą, nie chce się poświęcać. Nie widzi się w roli utytłanej w pieluchach matki Polki, wiernej żony, która pierze skarpetki mężowi, pracoholiczki. Postrzega się jako artystkę i nie zraża, gdy jej projekty są odrzucane. Ki jest uparta i konsekwentna w tym, co robi. Odrzuca nawet tradycyjne zdrobnienia - woli Ki i Pio. Pio to jej synek. Najchętniej by go komuś podrzuciła, przynajmniej takie sprawia wrażenie. Że dziecko jej przeszkadza, hamuje rozwój. Ale jednocześnie go kocha, na swój sposób dba o niego.

"Ki" przykuwa uwagę. To przykład na to, że w polskim kinie dzieje się coraz lepiej i ciekawiej. Że mamy utalentowanych filmowców i charakterystycznych aktorów. Leszek Dawid doskonale radzi sobie z tematem, wymyka się jednoznaczności i łamie stereotypy. Zero lukru, dużo rzeczywistości. Wiele pytań - o macierzyństwo, komunikację i relacje z innymi, uczucia, o to, gdzie kończy się ja i kiedy zaczyna się my.

Nie wszyscy polubią Ki (choć wielu młodych rodziców łatwo się z nią identyfikuje). Niemniej, trzeba przyznać, że to film z charakterem.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC