Larry jest miłym, trochę naiwnym, zwyczajnym facetem, który pewnego dnia musi diametralnie zmienić swe życie. Mercedes Tainot to piękna, atrakcyjna i nieszczęśliwa kobieta, dla której najwspanialszym momentem dnia jest popołudniowy drink. Gdy ich drogi się krzyżują, wszystko się zmienia.

Umówmy się, gdyby w tym filmie zagrał aktor X i aktorka Y, byłaby to kolejna, raczej nudna, raczej ckliwa opowiastka o dwojgu takich, którzy się pokochali. Na ekranie podziwiamy jednak Toma Hanksa i Julię Roberts. Podczas gdy ten pierwszy imponuje przede wszystkim wizualną metamorfozą (z podstarzałego Forresta Gumpa zmienia się w atrakcyjnego, dojrzałego faceta), jego partnerka zauroczy od pierwszego pełnego wzgardy spojrzenia. Jej frustracje, znużenie i kompletne rozczarowanie nie dającą satysfakcji pracą oraz lubiącym sernik i duże biusty (najlepiej w internecie) mężem, dostarczają mnóstwa zabawnych sytuacji, niejednokrotnie wyrażanych wyłącznie mimiką (Roberts jest nie tylko mistrzynią topiącego serca uśmiechu). Na dodatek mamy dość proste, ale i szlachetne przesłanie, że w każdej chwili możemy zmienić nasze życie na lepsze.

Larry Crowne - Uśmiech losu to ciepły i bardzo wesoły film wywindowany do granic możliwości przez świetne aktorstwo. Pod koniec robi się zbyt landrynkowo i sentymentalnie, ale nim to nastąpi, będzie wiele okazji, by podziwiać piękne nogi Julii, jej zeza i jeden z najdziwniejszych pocałunków w historii kinematografii.