FILM

Piąty wymiar (2009)

Triangle

Recenzje (1)

Grupa znajomych wyrusza na sobotnią wycieczkę żaglówką. Jest piękna pogoda, do pary panów i pań, szampan i rozleniwiające słońce. Jess jednak nie potrafi wczuć się w sielankowy klimat, od początku czuje się nieswojo i jest podejrzanie zdenerwowana. Okazuje się, że nie bez powodu. Wiatr nagle milknie, a jacht trafia w sam środek szalonej burzy. Rozbitków ratuje przepływający statek pasażerski z lat 30. Nikt nie przypuszcza, co spotka ich na pokładzie.

"Piąty wymiar" ma jedną ogromną zaletę. Bazuje na podstawowym strachu - przed nieznanym. Bohaterowie są kompletnie zdezorientowani, nie wiedzą, co się dzieje i dlaczego. Tu nie ma potworów, duchów, obcych, wszystko zdaje się być po prostu niewybrednym "żartem" mózgu. Psychoza i paranoja, której zwiastunem jest upiorna kołysanka na początku filmu (tak, mnie też się kojarzy z klasykiem Komedy). Wrażenie wzmaga, angielski tytuł ("Triangle") kojarzący się ze znany z nadprzyrodzonych zjawisk Trójkątem Bermudzkim, "statek-widmo" z labiryntem korytarzy i fakt, że rzecz dzieje się gdzieś na pełnym morzu.

Niestety, polski tytuł nieco zdradza - i to pierwsza wada obrazu. Po drugie, choć wybrana przez Christophera Smitha struktura dzieła jest jak najbardziej trafiona, dość szybko staje się też dla niego pułapką.

Mimo wszystko, "Piąty wymiar" to rzecz intrygująca i wciągająca. Chociaż aspekt grozy nie został mistrzowsko zrealizowany, to całkiem zgrabnie udała się refleksyjna strona produkcji. Po zakończonym seansie z pewnością większość z nas mruknie sobie filozoficznie... "hmm".

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC