FILM

[Rec] (2007)

Inne tytuły: Rec

Recenzje (5)

To miała być typowa noc w pracy. Dziennikarka Angela i operator kamery zajmują się realizacją reportaży z cyklu "Kiedy ty śpisz". Tym razem zawitali do remizy strażackiej. W środku nocy jadą więc z dwoma sympatycznymi strażakami do jednej z barcelońskich kamienic w związku z wezwaniem: człowiek zatrzaśnięty we własnym mieszkaniu. Na miejscu spotykają parę policjantów, kilkoro zaniepokojonych lokatorów oraz przyczynę całego zamieszania - rozhisteryzowaną panią Izquierdo. Zwyczajna kamienica okazuje się twierdzą nie do opuszczenia, skrywającą w swych zakamarkach mroczne tajemnice.

Parze hiszpańskich reżyserów udało się to, czego od jakiegoś czasu nie potrafią dokonać amerykańscy, ani nawet japońscy twórcy horrorów. "[Rec]" przyprawia o palpitacje serca. Za sprawą świetnego montażu Davida Gallarta podczas seansu nie sposób spokojnie tkwić w fotelu. Montażysta zadbał również o urozmaicenie obrazu. Choć całość materiału została nakręcona kamerą z ręki, Gallart dołączył ujęcia dające widzom tak potrzebny oddech.

Muszę jednak wyraźnie podkreślić, że fabuła "[Rec]" jest mało skomplikowana. Ot, zlepek motywów z horrorów i telewizyjnych newsów. Od początku wiadomo, że chodzi głównie o to, by dobrze obstawić w grze o imię bohatera, któremu uda się przejść do "[Rec]2". Z tego też względu dzieło Balaguero i Plazy jest horrorem kinowym. Na małym ekranie słabsze punkty zdominują mocne strony filmu, ponadto w domu nie można usłyszeć cudownej ciszy, która w pewnej chwili zapada na widowni.

Poszukiwacze mocnych wrażeń powinni obowiązkowo udać się do najbliższego przybytku X muzy wyświetlającego "[Rec]".

Młoda, ambitna dziennikarka Angela Vidal, prowadząca audycję „Kiedy Śpisz” dostaje zlecenie zrobienia materiału o strażakach pracujących na nocnej zmianie. Jej zadaniem było przybliżenie widzom ich pracy, tego jak żyją i jak ratują ludzi. Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z planem. Okiem kamery obserwujemy spokojny strażacki wieczór upływający pod znakiem wspólnego posiłku, rozmów, gier i zabaw. Jednak wszystko do czasu… W końcu nocną sielankę przeszywa przerażający dźwięk syreny, zwiastującej wyruszenie na akcje ratunkową. Jej pechową bohaterką okazuje się być starsza kobieta, mieszkanka pewnej kamienicy, która z niewiadomej przyczyny popadła w obłęd i w szale wściekłości zaatakowała pozostały lokatorów. Kiedy strażacy weszli do jej mieszkania na miejscu była już policja. Niestety stan, w jakim znajdowała się kobieta był na tyle dziwny, że pomocy nie mógł udzielić jej nikt ze znajdujących się tam osób. Zresztą, żeby to zrobić, ktoś musiałby ją najpierw unieruchomić, a tego wyczynu nie było w stanie dokonać nawet kilku mężczyzn… Ratując sytuację jeden z policjantów wyciąga broń i strzela. Kobieta pada martwa… W trakcie szarpaniny kilka osób zostaje pogryzionych i podrapanych przez staruszkę, co sprawiło, że w niedługim czasie i oni dostają ataku furii. Sytuacja w kamienicy całkowicie wymyka się spod kontroli, jednak na wsparcie z zewnątrz nie ma co liczyć. Budynek został odizolowany i nikt nie może wydostać się na zewnątrz. Dlaczego? Dowiedzcie się sami…

…o ile wystarczy wam odwagi! Tak to nie są żarty. „[REC]” to bez wątpienia jeden z najbardziej przerażających horrorów w dziejach światowej kinematografii. To prawdziwy wulkan grozy, która przeszywa nas od pierwszej do ostatniej minuty. Nie pamiętam kiedy ostatnio jakikolwiek seans aż tak bardzo wymęczył mnie psychicznie (oczywiście w kontekście ciągłego napływu adrenaliny). Efekt ten został osiągnięty przede wszystkim niezwykle realistycznym ukazaniem zaistniałej sytuacji. Wszystko ogląda się jak jakiś koszmarny reportaż z desperackiej akcji, w której grupa osób musi walczyć o przetrwanie. Efekt paradokumentu został tu osiągnięty niemal perfekcyjnie. Nie czuć typowej filmowej papki, na siłę próbującej przestraszyć widza jakąś „jump sceną”, czy niespodziewanym akcentem dźwiękowym. Tu uczucie grozy rodzi się w nas samoczynnie. Nie jest potęgowane standardowymi zagrywkami. Nie usłyszymy tu muzyki, a jedynie przerażające wrzaski często rozrywanych na strzępy ludzi i ich oprawców wyjących w spazmach wściekłości. Konwulsje umierających i rannych przenikają nasz umysł, wdzierają się bezpośrednio do centralnych ośrodków nerwowych i rozrywają je od wewnątrz. I nie spodziewajcie się litości ze strony twórców, bo jej nie dostaniecie. W rolach swoich filmowych ofiar osadzają dzieci i starców. Zmuszą was do patrzenia na ich śmierć w sposób jak najbardziej wiarygodny, który przez wiele nocy spędzać będzie sen z waszych powiek. Praca, jaką w tym filmie wykonali Jaume Balaguero i Paco Plaza jest po prostu mistrzowska. Jak olbrzymią radością staremu wyjadaczowi gatunku sprawia konfrontacja z dziełem tak doskonałym technicznie. Jak wielka nadzieja na odrodzenie gatunku nagle wypełnia serce. Jak bardzo chce się czekać na właśnie takie produkcje…

Zresztą słowa uznania należą się tu wszystkim bez wyjątku od scenarzysty (jego tekst przerobili jeszcze w kilku miejscach Jaume Balaguero i Paco Plaza) Luiso Berdejo, odpowiedzialnemu za zdjęcia Pablo Rosso, montażyście Davidowi Gallartowi i oczywiście aktorom. Absolutną liderką w tym filmie jak dla mnie jest odtwórczyni głównej roli, reporterki Angeli Vidal, Manuela Velasco. To właśnie dzięki niej obraz ten ostatecznie uzyskał formę doskonałą. Jej znakomite czucie akcji, pozwala nam wtargnąć niemal w sam środek tych dramatycznych wydarzeń. Wszystko widzimy jej oczami, to ona prowadzi nas przez całą tą historię, dosłownie czujemy jej strach i emocje. Jej występ można porównać z popisem Jennifer Carpenter, która znakomicie wcieliła się w postać opętanej przez demony Emily Rose. Palce lizać…

„[REC]” to produkcja doskonała. Po prostu nic bym w niej nie zmieniał. No, ale to tylko ja, bo Amerykanie oczywiście co nieco na pewno dorzucą. Tak, jeszcze w tym roku będziemy mogli podziwiać w kinach remake tego obrazu rodem z Hollywood, zatytułowany „Quarantine”. A wiecie kto zagra w nim role główną? Heh, nikt inny jak właśnie Jennifer Carpenter… Cóż, jeżeli dzieło sygnowane metką „Made in USA” ma być chociaż w połowie tak straszne jak pierwowzór hiszpański to chyba tylko Jennifer potrafi tego dokonać. No, ale na obraz pana Johna Ericka Dowdle’a musimy jeszcze troszkę poczekać, dlatego zanim to zrobimy sięgnijmy po film Jaume Balaguero i Paco Plazy. Naprawdę warto skonfrontować się z tak wspaniałym horrorem, szczególnie wszystkim tym co pomału zaczęli wątpić w ten gatunek. Niech dodatkowym bodźcem będzie dla was fakt, że produkcja ta całkowicie zmiażdżyła konkurencję na prestiżowym portugalskim festiwalu filmów grozy i sci-fi „Fansporto”, gdzie w pobitym polu zostawiła między innymi znakomity „Sierociniec” (nie dawno emitowany w polskich kinach) w reżyserii Juana Antonio Bayona. Widać więc, że nie jest to przypadek, to mistrzowskie dzieło, które potrafi przerazić tak samo jak niegdyś „Omen” (1976) jak później „Lśnienie” (1980) i ostatnio „Egzorcyzmy Emily Rose” (2005). To nie żarty, to po prostu „[REC]”, przycisk, który zarejestrował prawdziwy ludzki strach…

"Camera obscur(n)a"

"Kręć to kręć kamero - filmu długa nić; zapamiętasz lepiej - nam nie starczy żyć". Przez polskie kina z powodzeniem przetacza się ponury pomruk hiszpańskich straszaków. Po bardzo udanym wysmakowanym estetycznie (cóż, produkcja Guillermo Del Toro) klasycznym "Sierocińcu" na ekrany trafia "[Rec]". Pod pewnymi względami jest on równie "klasyczną" pozycją.
Dziennikarka Angela (Manuela Velasco) wraz z kamerzystą Pablem realizują dla lokalnej telewizji program typu "Z kamerą wśród..." tym razem o pracy barcelońskiego oddziału straży ogniowej. Po kilku spokojnych godzinach conocnej krzątaniny w remizie, ekipa zostaje wezwana by pomóc policji dostać się do mieszkania, z którego dochodziły niepokojące odgłosy. Na miejscu okazuje się, że pozornie rutynowe zadanie zamienia się w koszmar, gdy policjant zostaje zaatakowany przez krwiożerczą staruszkę, a kamienica, do której dociera ekipa zostaje odizolowana przez oddziały specjalne z powodu kwarantanny. Zgodnie z logiką gatunku pokąsany staje się nosicielem obłędu, a odcięta kamienica zamienia się w śmiertelną pułapkę, gdy pozostaje coraz mniej niezainfekowanych bohaterów.
Wszystkie wydarzenia obserwujemy tu okiem tylko jednej kamery (a więc nawiązanie do klasycznego już "Blair Witch Project"), a co więcej jesteśmy naocznymi świadkami "dziania się" tychże wydarzeń w czasie rzeczywistym (zatem również klasyczna jedność miejsca i czasu). Jak się wydostać? Co sprawia, że bogu ducha winne staruszki zamieniają się w krwiożercze kuloodporne bestie? Dlaczego nie przysyłają pomocy rannym policjantom i strażakom (wszak dramat rozgrywa się w centrum miasta, nie zaś na jakimś zapyziałym odludziu)? Wiemy tylko tyle, co zarejestruje kamera, a w razie gdy jakiś szczegół umknie uwadze bohaterów pośród stresującej sytuacji, zawsze można przewinąć materiał i sprawdzić.
"[Rec]" to całkiem przyzwoita realizacja, jednak straszenie jest w tym filmie takoż klasyczne, ot co i rusz spośród ciemności rzuca się z wrzaskiem kolejne "coś w stylu zombie". Pozytywnie "[Rec]" wyróżnia również fakt, że akcja rozgrywa się w oblężonej enklawie pośród tłumu miasta oraz niepewność, co do wyjaśnienia przyczyn tragedii. Mi najbardziej do gustu przypadła wersja, że "wszystkiemu winni są Chińczycy, wszak nie zamykają drzwi i gotują feng shui oraz inne podejrzane potrawy".

W demonicznej kamienicy

Ostatnimi czasy hiszpańskie horrory ("Labirynt Fauna", "Sierociniec") świecą triumfy na ekranach, a sukcesy komercyjne zaczynają dorównywać azjatyckim, czy amerykańskim filmom grozy.
Jaume Balagero już dał się poznać jako znakomity mistrz "filmów z dreszczykiem", przy "Delikatnej", Ciemności", "Bezimiennych".
Bohaterką "Rec" jest dziennikarka Angela (Manuela Velasco), która nagrywa program o pracy strażaków. Kiedy wyruszają z interwencją, by uwolnić zamkniętą kobietę, dziennikarka wyrusza z nimi. Na miejscu, okazuje się, ze kobieta znajduje się w stanie dziwnego szału i odgryza uspokajającemu ją mężczyźnie, kawałek twarzy. Następnie przez balustradę spada jeden strażaków. Mimo, że dwóch ludzi jest w stanie agonalnym, mieszkańcy nie są w stanie wydobyć ich na zewnątrz. Służby specjalne otaczają kamienicę, nie pozwalajac nikomu wyjść i nie wyjaśniają nikomu o co chodzi. Zaczynają się dziać coraz bardziej przerażające rzeczy, którym cały czas towarzyszy włączona kamera... Film jest zrealizowany w stylu kultowego już "Blair Witch Project", stylizowany na dokument, nagrywany "kamerą z ręki". Całość ma sprawiać wrażenie, jakby pokazywane wydarzenia odbywały się naprawdę. I rzeczywiście trudno uwierzyć, że to tylko filmowa fikcja. Mamy zwyczajnych, przeciętnych ludzi, odrapaną kamienicę, a czas ekranowy niemal dorównuje rzeczywistemu. Bardzo realistycznie ukazano rosnącą panikę na twarzach mieszkańców, determinację reporterki, by ukazać to, co się dzieje. Towarzyszą temu trzaski, zakłócenia fonii na ekranie kina, chropowatość wizualna, tręsąca się, padająca co jakiś czas na podłogę kamera, dzięki czemu wierzy się w to, co widzi. Napięcie potęguje gra aktorska Manueli Velasco, która bardzo przekonująco wygrywa histerię, panikę i desperacką walkę o przeżycie. Pod względem inscenizacyjnym rzeczywiście "Rec" jest znakomity, zastrzeżenia można mieć do samej historii.
Na końcu niej pojawiają się ciekawe wątki i tropy, ale zostały one zaledwie zaznaczone. Szkoda, że zamiast budowy tajemniczej atmosfery, walka z zagrożeniem zbyt często przypomina "krwawą sieczkę".
"Rec" jest jednak naprawdę niezłym horrorem, który z pewnością dopiero na ekranach kin robi prawdziwe wrażeniek i potrafi nie przestraszyć, ale przerazić.

Po obejrzeniu

To miał być zwykły reportaż do programu telewizyjnego "Kiedy śpisz". Młoda reporterka Angela i kamerzysta Pablo postanawiają towarzyszyć straży pożarnej przy jednym z wezwań, aby przybliżyć widzom realia pracy strażaków i pokazać ich zmagania przy losowej interwencji. W kamienicy, gdzie krzycząca starsza kobieta zamknęła się w swoim domu, zaczynają rozgrywać się straszne rzeczy. I zapowiada się przerażający, wzbudzający ciekawość film. Tak jak przerażenie utrzymuje się do ostatniej minuty, tak ciekawość widza jednak spada wraz z rozwojem akcji i ogranicza się do przewidywania, kto będzie następny. "Czegoś takiego jeszcze nie było", "Totalna rewolucja w historii filmów grozy" - czytamy na plakatach, zachęcających do obejrzenia filmu. I tu nasuwa się pytanie: czy autorzy tych komentarzy nie widzieli filmu "Blair witch project" (stylizacja na reportaż), nie pamiętają "28 dni później" (groźny wirus, zarażeni jako krwiożercze istoty), nie znają motywu domu, z którego nie ma ucieczki, a w którym czai się, pozostawiające za sobą ofiary, niebezpieczeństwo..?
W filmie dopatrzyłam się również kilku niedociągnięć:
- dziewczynka zarażona wirusem zaczyna na niego reagować dopiero w chwili, gdy ktoś z bohaterów stwierdza, że mogła się zarazić od psa,
- matka dziewczynki zostaje przez nią ugryziona, jednak również nie zaczyna na to reagować; bohaterzy przykuwają ją do poręczy, a ona zamienia się w krwiożercze zombi dopiero po ponownym ugryzieniu,
- i najważniejsze pytanie, jak w ogóle doszło do zarażenia, skoro jego źródło znajdowało się na strychu w zamkniętym apartamencie? Jak doszło do zarażenia psa?
Głównym plusem filmu jest realizm, spotęgowany przez kreowanie na reportaż. Film wzbudza strach i przerażenie aż do napisów, mimo iż zakończenie jest przewidywalne i twórcy nie postarali się, aby widza zaskoczyć czymś szczególnym. Jednak niedociągnięcia i przewidywalność sprawiają, że możemy szybko doczekać się parodii filmu. Kamerzysta uciekający w przerażeniu, a jednak wciąż trzymający kamerę, skierowaną na wprost siebie, kamerę, która jest tak ważna, że z uwagi na kręcenie wszystkiego co się rusza zapomina, że można czasem pomóc komuś, na kogo napada właśnie zombi; nieustraszeni i uzbrojeni policjanci zaczynają ginąć od początku, ale ekipa telewizyjna przeżywa do finału. A reporterka w ciągu kilku sekund otwiera drzwi do apartamentu, mając w ręce kilkanaście kluczy..

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC