Producenci z Marvel Studio najwidoczniej nie byli zbytnio zadowoleni z poprzedniej fabularnej wersji przygód naukowca Bruce'a Bannera przemieniającego się w potężnego i groźnego potwora, skoro tak szybko zdecydowali się ponownie wprowadzić go do kin. W roli tytułowej wystąpił Edward Norton, a jego ukochaną i koleżankę po fachu, zagrała Liv Tyler. Zmieniła się obsada, zmienił się też reżyser. Jednak i tym razem losy rozgniewanego monstrum spoczęły w rękach przybysza spoza Hollywood. Po Chińczyku Angu Lee adaptacją znanego komiksu zainteresował się Francuz Louis Leterrier.

Akcja jest nieco żwawsza, gdyż twórcy pozbyli się zbędnych wątków psychologicznych. Punkt ciężkości został przeniesiony na piętnowanie niewłaściwej polityki rządu USA. Po amerykańskiej agresji na Afganistan i Irak nie dziwi fakt, iż nawet przemysł rozrywkowy postanowił zająć stanowisko. Główny bohater nie jest zatem postacią rozdartą między dwie sprzeczne tożsamości. To wykorzystany człowiek, który w dobrej wierze poświęcił się nauce, podczas gdy armia USA widziała w nim jedynie świnkę doświadczalną pod nową superbroń. Dzięki tej przemianie Hulk budzi współczucie, a widz kibicuje mu od samego początku. Potwór staje się po prostu superbohaterem. Muszę przyznać, że obsadzenie w tej roli Edwarda Nortona, znanego ze wspaniałych dramatycznych kreacji w obrazach "Lęk pierwotny", "Podziemny krąg" czy ostatnio "25. godzina" i "Malowany welon", napawało mnie niepokojem. Zapewne jak wielu cyników bałam się, iż aktor skoncentruje wysiłki na wyrzeźbieniu odpowiedniej szerokości klatki piersiowej. Tymczasem jego udział w filmie poświadczył, iż nawet gdyby przyjął rolę rzodkiewki prawdopodobnie byłaby to kreacja oscarowa. Dzięki jego grze i chemii budowanej z Tyler produkcję Leterriera ogląda się z jeszcze większą przyjemnością. Para ta całkowicie dystansuje lodowe duo Eric Bana i Jennifer Connelly. Jeśli do tego dodamy sceny jak z najlepszych filmów o Godzilli, mamy całkiem przyzwoite dzieło.

Co więcej, ostatnia scena daje nadzieję na naprawdę interesujący sequel. W przeciwieństwie do poprzedniego filmu, tym razem warto czekać na kontynuację przygód Hulka.