FILM

Coś (2011)

Thing, The

Pressbook

Wysokobudżetowy prequel dreszczowca „Coś”, jednego z najlepszych filmów SF w historii kina, a jednocześnie przełomowego obrazu w karierze reżysera Johna Carpentera i gwiazdora Kurta Russella.

Twórcy "Świtu żywych trupów" oraz "Oszukać przeznaczenie 5" wracają na Antarktydę, by przedstawić dramatyczne wydarzenia poprzedzające atak pozaziemskiego monstrum na bazę amerykańskich naukowców. Gdy pod pokrywą lodową odnaleziony zostaje gigantyczny pojazd kosmiczny, światowej sławy naukowiec Sander Halvorson (Ulrich Thomsen, znany z „Polowania na czarownice” i nagrodzonego tegorocznym Oscarem „W lepszym świecie”) zrobi wszystko, by przypisać sobie wiekopomne znalezisko. Początkowo tylko młoda badaczka Kate Lloyd (wschodząca gwiazda Hollywood Mary Elizabeth Winstead) oraz pilot Sam Carter (Joel Edgerton, ulubieniec krytyki za występy w „Królestwie zwierząt” i „Warrior”) alarmują przed zagrożeniem ze strony tajemniczego pasażera pojazdu, który posiadł zdolność przybierania kształtów innych organizmów i może się podszywać pod każdego z mieszkańców bazy. Największe odkrycie ludzkości może okazać się początkiem jej zagłady…

„Nową wersję COŚ zrobili ludzie, którzy rozumieją czego pragnie publiczność. Rzetelny, wiarygodny, klaustrofobiczny thriller!”
Andrew O'Hehir, SALON.COM

„Świetnie obsadzony, klimatyczny film, który lokuje się o niebo wyżej od poprzednich remake'ów Carpentera.”
JimmyO, JOBLO.COM

„Pełen suspensu i przerażający!”
Shawn Edwards, FOX-TV, Kansas City

„Winstead stworzyła najlepszą kobiecą rolę w thrillerze SF od czasu Ellen Ripley - Sigourney Weaver w "Obcym - ósmym pasażerze Nostromo."
Sean P. Means, SALT LAKE TRIBUNE

Antarktyda: tajemniczy i oszałamiająco piękny kontynent. A także siedziba odizolowanej stacji badawczej o nazwie Thule Station. Tamtejsza grupa naukowców z różnych stron świata dokonuje niezwykłego odkrycia. Początkowa ekscytacja bohaterów thrillera „Coś” zamienia się w czystą grozę, gdy ich znalezisko okazuje się być przerażającą istotą posiadającą zdolność zmieniania się w replikę dowolnego żywego organizmu.

Doktor Kale Lloyd, paleontolog z Uniwersytetu Kolumbijskiego (gwiazda filmu „Scott Pilgrim kontra świat”, Mary Elizabeth Winstead), porzuca bezpieczne zacisze swojego laboratorium i udaje się na wyprawę życia w bezludne obszary Antarktydy. Tam dołącza do norweskiego zespołu badawczego pod kierownictwem Edwarda Wolnera (Trond Espen Seim znany z filmu „Instynkt wilka – Upadłe anioły”), który właśnie natknął się na osobliwe znalezisko – dziwne stworzenie zamrożone w lodzie. Kate i towarzyszący jej odkrywcy, doktor Sander Halvorson (Ulrich Thomsen – „Polowanie na czarownice”) oraz Adam Goodman (Eric Christian Olsen – „Agenci NCIS: Los Angeles”) dochodzą do wnisoku, że znaleziona przez nich istota została zatopiona w lodzie eony lat temu.

Kiedy w wyniku niewinnego eksperymentu, przeprowadzanego w bliskiej okolicy stacji badawczej, stwór zostaje przypadkowo uwolniony ze swojego lodowego więzienia, Kate wraz z pilotem Samem Carterem (Joel Edgerton – „Warrior”) i jego towarzyszem Derekiem Jamesonem (Adewale Akinnuoye-Agbaje – „Lost. Zagubieni”) jednoczą siły, by powstrzymać monstrum przed zabiciem wszystkich, których napotka na swojej drodze. Stwór posiada przerażającą umiejętność mimikry – potrafi zmieniać swój wygląd w replikę każdego stworzenia, którego dotknie. W groźnym, bezkresnym pustkowiu rozpoczyna się walka na śmierć i życie pomiędzy naukowcami a bezwzględnym przeciwnikiem, który zrobi wszystko, żeby przetrwać i zaspokoić żądzę mordu.

„Coś”, prequel filmu Johan Carpentera z 1986 roku pod tym samym tytułem, to debiut fabularny reżysera Matthijsa van Heijningena. Scenariusz thrillera napisał Eric Heisserer („Koszmar z ulicy Wiązów”) na podstawie klasycznego opowiadania grozy „Who Goes There?” autorstwa Johna W. Campbella Juniora, a wyprodukowali go, pod sztandarem firmy Strike Entertainment, Marc Abraham i Eric Newman („Świt żywych trupów”, „Wyścig z czasem”, „Ostatni egzorcyzm”, „Ludzkie dzieci”). Producenci i reżyser mieli wsparcie ekipy filmowej, w której znaleźli się miedzy innymi operator Michel Abramowicz („Uprowadzona”, „Pozdrowienia z Paryża”), scenograf Sean Haworth („Thor”, „Awatar”), kostiumolog Luis Sequeira („Ściśle tajne”, „Przebłysk geniuszu”), kompozytor Marco Beltrami („The Hurt Locker. W pułapce wojny”, „3:10 do Yumy”) oraz montażyści Julian Clarke („Dystrykt 9”, „The Wistleblower”) i Peter Boyle („Godziny”, „1408”). Producenci wykonawczy filmu to: J. Miles Dale („Hollywoodland”), David Foster („The Thing” w reżyserii Johna Carpentera), Lawrence Turman („The Thing” w reżyserii Johna Carpentera) i Gabrielle Neimand („Ostatni egzorcyzm”).

DRUGA STRONA INŻYNIERII. POCZĄTEK PRODUKCJI

Historia „Coś” zaczyna się 1938 oku, gdy pisarz scien-fiction, John W. Campbell Junior, wydaje opowiadanie grozy klasy B, pod tytułem „Who Goes There?”. Ta przerażająca historia opowiada o załodze stacji badawczej na Antarktydzie, która odnajduje statek kosmiczny obcych. Zainspirowani opowiadaniem Campbella, Howard Hawks i Christian Nyby, nakręcili w 1951 roku film „Istota z innego świata”. W swoim thrillerze rozbudowują wątek paranoi ogarniającej mieszkańców stacji badawczej i wzbogacają go o odniesienia do okresu zimnej wojny.

Trzydzieści lat później, kolejny filmowiec, John Carpenter, sięgnął do książki Campbella w poszukiwaniu inspiracji do scenariusza swojego filmu – „Coś” z 1982 roku, który również wyreżyserował. Współscenarzystą filmu był Bill Lancaster, a producentami David Foster i Lawrence Turman. Dziś ich film należy do klasyki gatunku i od lat inspiruje kolejne pokolenia fanów i twórców.

W 2004 roku, gdy producenci, Marc Abraham i Eric Newman, wprowadzili do dystrybucji filmy „Świt żywych trupów”, który stał się blockbusterem wytwórni Universal, kierownictwo studia zwróciło się do nich z propozycją współpracy przy kolejnym projekcie. Newman tak wspomina pierwsze rozmowy z Universalem: „Powiedzieli nam: Nikt nie zna się lepiej na potworach i horrorach niż my – mamy najbogatsze doświadczenie w tej dziedzinie. Oto pełne portfolio naszych filmów grozy – co myślicie o thrillerze „Coś”? Naszą pierwszą reakcją był sprzeciw – nie chcieliśmy robić lepszej, poprawionej wersji tego filmu. „Coś” to nie jest film, który można przerobić, albo nakręcić od nowa.”

Po długim namyśle, Abraham i Newman, zaczęli rozważać występujące w filmie tematy: zaufania i, ogarniającą bohaterów w miarę rozwoju akcji, paranoję. Abraham wyjaśnia: „Ta historia, w każdej postaci – czy to filmu Carpentera, czy noweli Campbella, opowiada tak naprawdę o paranoi. Uważam, że ten temat jest niezwykle istotny - kwestie zaufania lub nieufności ludzi, którzy znaleźli się w bardzo niebezpiecznej sytuacji, jest nadrzędnym wątkiem filmu.” Newman dodaje: „Zdecydowaliśmy, że to będzie punktem wyjścia do naszego filmu – komu można zaufać, a komu nie. W dzisiejszych czasach, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, ważne jest to, kto jest twoim przyjacielem, a kto jest wrogiem i bardzo często okazuje się, że wrogiem jest ktoś, kogo najmniej o to podejrzewasz. Czarny charakter nie nosi już kostiumu, dzięki któremu możesz go bez trudu zidentyfikować.”

Gdy zapadła decyzja o produkcji, twórcy musieli znaleźć sposób, jak poprowadzić ten projekt, by był wiarygodny jako prequel filmu Carpentera. Newman wyjaśnia: „Musieliśmy zbudować naszą historię w realiach świata, który znamy z filmu Carpentera – respektując jego pomysł i konstruując nasz tak, aby był spójny. Zawsze interesowały mnie losy Norwegów, które w pokrętny sposób są zaznaczone w oryginalnym filmie.” Abrahams był przekonany, że Newman jest najbardziej kompetentną osobą do określenia kierunku ich produkcji, ze względu na swoją niemal encyklopedyczną wiedzę na temat „Coś” Carpentera: „Eric jest prawdziwym pasjonatem filmów tego gatunku i ma ogromny szacunek do dzieła Carpentera. Ma fotograficzną pamięć i potrafi opisać każdy pojedynczy kadr z tego filmu. Kiedy zdecydowaliśmy, że nie chcemy robić remake’u filmu Carpentera, Eric wpadł na pomysł, aby nakręcić film, o tym, co się działo zanim pojawił się pies, który otwiera historię u Carpentera.”

Do ekipy dołączył producent wykonawczy, David Foster, który pracowała przy realizacji pierwszego filmu. „Nasz film jest odrębnym, samodzielnym obrazem” – zaznacza Foster. „To nie jest „Coś” Carpentera, które uwielbiam i uważam za jeden z najlepszych filmów w dziejach kina. Myślę, że fani poprzedniego filmu będą bardzo zadowoleni na wieść o tym, że robimy dla nich prequel, a nie kolejną wersję filmu, który żadnych poprawek nie wymaga.” Napisanie scenariusza powierzono Ericowi Heissererowi: „Wiedziałem, że stoję przed wielkim wyzwaniem. Przyjąłem założenie, że jeśli napiszę ten scenariusz tak, że zdołam usatysfakcjonować fana filmu Carpentera, którym jestem ja sam, to jest szansa, że zadowolę również innych jego fanów.”

Na spotkanie z producentami przyszedł pełen pomysłów. Chciał, żeby jego opowieść był rozbudowaną wersją wizji Carpentera, chciał uchwycić i zachować klimat wcześniejszego film. Heisserer wspomina: „Skoncentrowałem się na budowie historii i postaci, które w niej występują. Starałem się zachować ciągłość, ale też szukałem elementów, które mogą zaskoczyć przyszłego widza. Chciałem historii interesującej, trzymającej w napięciu, mimo, że od lat wszyscy znają jej zakończenie.” Producenci już po pierwszym spotkaniu wiedzieli, że to jest człowiek, którego szukają. Podobnie było z reżyserem, Matthijsem van Heijningenem: „Zaczęliśmy rozmawiać o filmie i nie mogliśmy skończyć tej rozmowy” – Eric Newman wspomina pierwsze spotkanie z van Heijningenem. - „To było jak pierwsza randka, po której masz pewność, że jedynym możliwym zakończeniem jest ślub.” I w ten sposób weteran branży reklamowej dołączył do zespołu, by zrealizować swój pierwszy film fabularny.

Abraham przyznaje, że przekonał go talent van Heijningena do tworzenia zgrabnych i fascynujących opowieści: „Ten facet jest prawdziwym bajarzem” - Abraham chwali van Heijningena. - „Pozostało tylko zamienić to, co nam z taką pasją przedstawił w obraz filmowy. Tę wielką pasję i umiejętność wydobywania autentyczności z postaci widać już w jego filmach reklamowych. Doskonale wiedział, co chce osiągnąć, potrafił to sobie wyobrazić. I miał dużo szacunku do oryginalnego filmu Carpentera. Myślę, że był to jego najlepszy czas na fabularny debiut.” Van Heijningen precyzuje: „Wskoczyłem w ten projekt i dałem mu się ponieść. Czasami łapałem dystans i myślałem sobie: „o mój boże, co ja robię?!” Tak, bez wątpienia czułem presję. Chciałem też, poprzez mój film, oddać wielki hołd dziełu Carpentera.”

Dla Heisserera, van Heijningena i producentów rozpoczął się okres intensywnych prac preprodukcyjnych. Newman wspomina: „Przyjrzeliśmy się dokładnie scenie ze zrujnowanym obozowiskiem Norwegów w filmie Carpentera. Zastanawialiśmy się, jak idąc wstecz, mamy doprowadzić historię do tego momentu. Do sceny ze spalonymi szczątkami pół-człowieka – pół-potwora, siekierą wbitą w ścianę i pogorzeliskiem pozostałym po ogrodzonym obozie…”

Heisserer porównuje ten proces do autopsji: „Mamy w filmie Carpentera miejsce zbrodni i szczątki, które sugerują nam, co mogło się wydarzyć w obozie Norwegów. To coś w rodzaju dowodów sądowych. Naszym zadaniem jest odkryć na ich podstawie, co się wydarzyło i upewnić się, że wszystkie elementy tej historii się zgadzają i, że zostały włączone do naszego filmu.” Ta skrupulatna dbałość o szczegóły okazała się być bardzo dobra dla filmu. „Przykładaliśmy tak dużą wagę do dokładności i kontroli nad każdym elementem, że poziom gry stał się bardzo wysoki. To było ekstremalnie wyczerpujące, ale za to efektywne.” Aby zapracować na odpowiedni efekt, twórcy spędzili sporo czasu na analizie filmu Carpentera, klatka po klatce, by znaleźć te momenty i artefakty, które mogły być kluczowe dla konstrukcji ich historii. „Jesteśmy wielkimi fanami filmu Carpentera, więc cieszyliśmy się z tego, że wchodzimy do świata, w którym wszyscy czujemy się doskonale” – opowiada Newman. „Mogliśmy rozmawiać na ten temat w nieskończoność – i tak właśnie robiliśmy. Niemożliwym było zrobienie tego filmu bez odniesień do poprzedniego. To było oczywiste od początku.”

Przywiązanie zespołu do każdego szczegółu było tak wielkie, że sięgnęli nawet po płytę Ennio Morricone – soundtrack z filmu Carpentera (znany też pod tytułem „Humanity Part II”), aby ich kompozytor, Marco Beltrami, miał się do czego odnieść. Zdaniem Abrahama: „jest coś niezwykłego w oryginalnej muzyce z filmu Carpentera. Niemalże ocieka napięciem i paranoją. Wiedzieliśmy, że musimy się trzymać tego kierunku.”

KTO JEST KIM. OBSADA I POSTACI

Casting do filmu dał twórcom możliwość zrównoważenia nadprzyrodzonych elementów kreacji z bardziej tradycyjnymi aspektami fabuły. Newman wyjaśnia: „Kiedy robisz horror, próbujesz sprzedać publiczności rzeczywistość, która nie istnieje. I dlatego jesteś zobowiązany do jak najlepszego urealnienia tych elementów, które dają taką możliwość. Kreacja aktorska, charakter postaci, sytuacje ‘normalne’ - to wszystko musi być silnie osadzone w rzeczywistości. Obsada to ten fragment normalności, od którego musisz zacząć.”

Casting zaczęto od obsadzenie roli centralnej postaci filmu – doktor Kate Lloyd paleontolog z Uniwersytetu Kolumbijskiego. Newman opowiada: „Oryginalny film Carpentera jest bardzo męski, jeśli chodzi o bohaterów. Ale w tym gatunku filmowym istnieje tradycja kobiecych bohaterek – wystarczy wspomnieć „Dziecko Rosemary”, „Obcego”, czy „Egzorcystę”. Poprzedni film powstał w 1982 roku – który, co tu kryć, był światem wybitnie męskim. Kobieta jako główna bohaterka prequela była, naszym zdaniem, świetnym pomysłem na tę historię.”

Mary Kate Winstead została obsadzona w roli młodej badaczki, dla której wyprawa na Antarktydę jest wielką przygodą i możliwością rozwoju zawodowego. Postanawia skorzystać z tej niezwykłej okazji, co w rezultacie okazuje się strasznym błędem. Producent wykonawczy, Dale, chwali główną aktorkę filmu: „Pracowałem z Mary Kate Winstead na planie filmu „Scott Pilgrim kontra świat”, gdzie zagrała zupełnie inną postać. Mary ma wszechstronny talent, odpowiednie wyczucie ciężkości, patos i siłę. Ma wszystkie cechy, które chcieliśmy widzieć w jej postaci.”

Winstead uważa się za fankę Carpentera, a swój udział w produkcji filmu „Coś” taktuje jako zaszczyt. „Kobieta jako główny bohater filmu zdecydowanie odróżnia nasz filmy od poprzedniego” – mówi. - „Moja postać, Kate, to naprawdę inteligentna dziewczyna, niezłomna i o silnym charakterze. Trudno stawić czoła takiej kobiecie.” Fakt, że Kate jest jedną z zaledwie dwóch kobiet w zmaskulinizowanej grupie badaczy, był dla Mary podstawą do zbudowania tej postaci. „Każdy z bohaterów będzie miał inną postawę w stosunku do Kate, inne emocje” – mówi Winstead. „A ona będzie musiała się odnaleźć w pracy w męskim zespole. To tworzy wyjątkowa dynamikę między wszystkimi bohaterami.”

Kate zaprzyjaźnia się z Carterem, pilotem helikoptera, który jest odpowiedzialny za dostawy i transport. O dziwo, ich związek wcale nie rozwija się w romantycznym kierunku. Newman wyjaśnia: „Relacja Kate i Cartera, jeden z głównych wątków filmu, nigdy nie przeradza się w historię miłosną. Dla fabuły filmu ma znaczenie to, że ich więź się pogłębia i zaczynają sobie ufać.” Postać Cartera miała być wsparciem dla Kate i przypomnieć postać MacReady’ego – bohatera Filmu Carpentera, którego zagrał Kurt Russell. To ten sam typ człowieka, co pilot samotnik z filmu z 1982 roku.

Bohater filmu „Warrior”, Joel Edgerton, okazał się być doskonałym nabytkiem dla filmu. „Joel to przede wszystkim dobry aktor” – mówi Newman. „Jest równie wspaniały na scenie, jak i przed kamerą oraz cechuje się inteligencją, której potrzebowaliśmy. Nie mieliśmy czasu na to, żeby każdego z aktorów prowadzić za rękę podczas pracy, a on tego nie potrzebował.” Choć w dorobku tego australijskiego aktora jest wiele różnorodnych ról, nigdy jeszcze nie miał okazji zagrać postaci takiej, jak Carter. „Nie sądzę, żebym kiedykolwiek wcześniej zagrał równie heroiczną postać” – mówi Edgerton. - „Carter to odważny gość, z gatunku tych, którzy wrzuceni w sam środek chaosu, wychodzą z niego zwycięsko i w dodatku dobrze się bawią w trakcie.”

Jak większość osób związanych z produkcją prequela, Edgerton jest również wielbicielem filmu Carpentera i bardzo ceni van Heijningena za jego dokładność w pracy nad filmem. Aktor zauważa: „Matthijs zgromadził na planie wspaniałą grupę aktorów. Kiedy się przechadzałem po planie i przyglądałem zgromadzonym ludziom, temu jak są ubrani, jak wyglądają, czułem w tym prawdę – byli dokładnie tacy, jak być powinni ich bohaterowie – banda brudnych, szorstkich gęb. Van Heijningen był bardzo rzetelny w tej kwestii i konsekwentny do końca. A dzięki temu, bardzo wierny estetyce oryginału, jakim jest film Carpentera.”

Człowiekiem, który namawia Kate do udziału w projekcie badawczym pośród lodowego pustkowia, jest doktor Sander Halvorson, którego zagrał duński aktor Ulrich Thomsen. „Mój bohater zostaje wezwany na Antarktydę, w związku z dziwnym odkryciem, którego dokonała ekipa tamtejszych badaczy” – opowiada Thomsen.

- „W tej historii, Sander to czarny charakter. Wierci w lodzie, żeby pobrać do badań fragment tkanki znalezionego stwora, mimo, że nie powinien tego robić. Jest naukowcem i nie potrafi czekać. Potwór powraca do życia i rozpętuje się piekło.” Sander jest bezpośrednio odpowiedzialny za całe szaleństwo, które rozpętało się w konsekwencji jego decyzji. Thomsen był ciekaw, jak filmowcy poradzą sobie z poczuciem winy jego bohatera. Widzi również w filmie komentarz do współczesnych problemów społecznych. „Sander nie potrafi udźwignąć tego wszystkiego” – mówi Thomsen. - „Próbuje znaleźć w tym sens i po prostu przeżyć, ale nic nie idzie dobrze. Można się dopatrzyć pewnych analogii między głównymi wątkami filmu a naszą rzeczywistością.”

Eric Christian Olsen został zaangażowany do filmu, by zagrać Amerykanina, Adama Goldmana, asystenta doktora Sandera. Tak opisuje swoją postać: „Adam doskonale odnajduje się w pełnym politycznych napięć środowisku naukowców. Potrafi dopasować się do ludzi mądrzejszych od siebie i zawsze wylądować w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie.” Olsen postrzega film głównie przez pryzmat relacji między bohaterami: „Mamy w tej historii potwora, ale dla mnie najbardziej interesujące jest w niej to, co ludzie robią sobie nawzajem, kiedy dochodzi do głosu instynkt samozachowawczy.” Jednak nad instynktem przetrwania zatriumfuje wybór większego dobra. Newman wyjaśnia: „Nasz film opowiada także o odpowiedzialności społecznej bohaterów. Ucieczka jest najlepszą opcją dla pojedynczej postaci, ale nie dla całej ludzkości. Skutkiem ucieczki naukowców byłaby wolność potwora, a tym samym zagrożenia życia całej planety.”

Bohater serialu „Lost. Zagubieni”, brytyjski aktor, Adewale Akinnuoye-Agbaje, zagrał Jamesona, drugiego, obok Cartera, pilota śmigłowca. Jego bohater jest tym, który wnosi do filmu odrobinę humoru. Jak wyjaśnia aktor: „Niezbędna dla tego przerażającego filmu jest postać, która jest nieco bardziej lekka i wprowadza pewną dawkę humoru. To jest właśnie Jameson. To żartowniś, ale jednocześnie bardzo lojalny kolega, który na pewno nie angażuje się w żadne intrygi.” Przyjaźń Jamesona i Cartera ma korzenie w ich przeszłości. „To faceci, których łączą wspólne dramatyczne przeżycia z wojny w Wietnamie” – wyjaśnia Akinnuoye-Agbaje. - „To scementowało ich przyjaźń.”

Jako, że historia rozgrywa się w norweskiej placówce badawczej van Heijningen zdecydował, że autentyczności filmowi doda zaangażowanie norweskich aktorów. Jego zespół podchwycił ten pomysł i rozpoczął poszukiwania najlepszych aktorów tego regionu Europy. Newman wyjaśnia: „Matthijs był bardzo stanowczy w tej kwestii – chciał, by obsada była zgodna z fabułą filmu i był gotów zatrudnić możliwie wielu aktorów norweskich, nawet jeśli nie mówiliby po angielsku. Więc, z pomocą Denise Chamian, szefowej castingu, przeprowadziliśmy szerokie poszukiwania w Norwegii.” Mając na planie Norwegów, którzy grają Norwegów, filmowcy zyskali dodatkowy element zaskakiwania widzów. Newman wyjaśnia: „Jeśli w filmie takim jak nasz grają hollywoodzkie gwiazdy, wyrobiona publiczność zakłada, że bohater, którego gra gwiazda z Hollywood nie zginie, ani nie zamieni się nagle w czarny charakter. Z taką obsadą, jak nasza wszystko może się wydarzyć… i wszystko się wydarza.”

Producenci zaangażowali wielu znanych norweskich aktorów do ról naukowców i personelu pomocniczego w bazie na Antarktydzie. Trond Espen Seim zagrał geologa, Edvarda Wolnera, starego przyjaciela doktora Sandera, który namawia go do zbadania zamrożonych próbek. Towarzyszą mu Jörgen Langhelle jako Lars, opiekun psa; Jan Gunnar Røise jako Olav, kierowca i przewodnik oraz Stig Henrik Hoff jako Peder, prawa ręka Edvarda.

Zdaniem Winstead, aktorzy z Norwegii, maja decydujący wpływ na stopniowanie napięcia w filmie. „To, że jest to norweski obóz badawczy zwiększa poczucie paranoi” - mówi Winstead. – „Kiedy rozmawiają miedzy sobą w swoim języku, nie masz pewności, czy nie spiskują przeciwko tobie. To naprawdę buduje napięcie. I jest to ekscytujące, że w Hollywood powstał film, który jest tak bardzo skandynawski.” Edgerton dodaje: „Przeważająca część obsady filmu to aktorzy z Norwegii, więc widoczne są różnice kulturowe. To pogłębia atmosferę paranoi w filmie, w którym mamy nie tylko w opozycji człowieka i potwora, ale też człowieka przeciw człowiekowi.”

Drugoplanowe role w filmie zagrali: Kristofer Hivju jako Jonas, jeden z badaczy; Paul Braunstein jako Griggs, trzeci członek ekipy Cartera; Kim Bubbs jako Juliette, naukowiec z Francji, druga, obok Kate, kobieta w zespole; Jonathan Lloyd Walker jako Colin, ekscentryczny Anglik; Jo Adrian Haavind jako Henrik oraz Carsten Bjørnlund jako Karl, doświadczony radiooperator.

O CO CHODZI? POTWORY I EFEKTY SPECJALNE

W 1982 roku, gdy film „Coś” Johna Carpentera wszedł do kin, efekty specjalne autorstwa pioniera w tej dziedzinie, Roba Bottina, wytyczyły nowy kierunek dla tego gatunku. Zastosowane przez niego klasyczne techniki i efekty charakteryzatorskie stały się standardem w branży. W związku z rozwojem techniki, filmowcy stanęli przed ważnym wyborem: czy używać wyłącznie techniki CG (Computer Graphics – grafika przetwarzana komputerowo), czy kombinacji CG i klasycznych technik? Zdaniem Newmana, fani horrorów oraz filmu Carpentera, bardzo obawiali się, że prequel zostanie w całości zrealizowany za pomocą technologii CGI (Komputer Generated Image – grafika komputerowa). Ostateczna decyzja okazała się dużo łatwiejsza, niż się to początkowo wydawało. „Naszym obowiązkiem było zrobienie filmu najlepiej, jak tylko jest to możliwe” – mówi Newman. – „A sytuacja wygląda tak, że klasyczne efekty i technika CGI bardzo dobrze ze sobą współgrają.” Film wykorzystuje zarówno efekty zastosowane przez Roba Bottina, jak i to wszystko, co jest dziś osiągalne dzięki postępowi technicznemu.

Reżyser, van Heijningen, jest zdania, że oczekiwanie na pojawienie się potwora powinno być dużo straszniejsze, niż sam potwór. „Mamy teraz możliwość transformacji w technice CG, ale o efekcie końcowym nadal decyduje charakteryzacja i klasyczne sztuczki” – mówi reżyser. „Starałem się umiejętnie wymieszać zastosowanie technik klasycznych z CG. Film robiliśmy w sposób bardzo zbliżony do tego, w jaki robił to Bottin. Nie pokazujemy wszystkiego, każdego detalu. To publiczność kreuje potwora w swojej wyobraźni.”

Twórcami potwora w filmie są Tom Woodruff Jr. i Alec Gillis z agencji Amalgamated Dynamics Inc. (ADI). Abraham podkreśla, jak ważna dla nich było, by zrobić doskonałego potwora: „Dla tych facetów film Carpentera jest jak „Obywatel Kane” albo „Lawrence z Arabii”. Mają do niego niemalże religijny stosunek, ale bardzo ich korciło, żeby powiedzieć: „też możemy coś takiego zrobić”. Sporo czasu, bo prawie trzydzieści lat, minęło od czasu filmu Carpentera. Dla Aleca i Toma udział w naszej produkcji był możliwością oddania hołdu filmowi, który czczą, ale nie wierzę, że podjęliby się tego zadania, gdyby nie mieli pewności, że potrafią to zrobić naprawdę dobrze.”

Woodruff opowiada: „Koncepcja Bottina i jego zespołu - potwór, który wchodzi w ciebie i przejmuje twój kod DNA - miała ogromny wpływ na wszystkich z naszej branży. Realizacja prequela tego filmu jest jednocześnie niewyobrażalnym obciążeniem i ziszczeniem najskrytszych marzeń.” Gillis dodaje: „Staraliśmy się być wierni oryginałowi, który był przecież tak przełomowym filmem. Staraliśmy się rozpoznać potwora: jakie są jego możliwości, do czego jest zdolny i - co równie ważne – do czego nie. Zastosowanie, w obrębie wykreowanego w filmie świata, pewnych zasad i przedstawienie ich publiczności tak, aby je zidentyfikowała i zrozumiała, to punkt wyjścia do dobrej zabawy.”

Woodruff i Gillis zgodzili się z reżyserem, że stwór w filmie powinien być pokazywany w migawkach, nigdy w całej okazałości. Gillis wyjaśnia: „To jest horror, w którym pewne rzeczy pozostają niedopowiedziane, nie podajemy widzowi wszystkiego na tacy. Chcieliśmy w odpowiedni sposób stopniować napięcie i budować atmosferę filmu. Ale jest tu także miejsce na makeup i efekty specjalne. Najważniejsze było zbudowanie niemal namacalnej iluzji specyficznej, intymnej sytuacji, w której ktoś wchodzi w twoje ciało i przejmuje nad nim kontrolę.”

W trakcie procesu twórczego, Woodruff i Gillis, obmyślali wygląd potwora, tak by był on jak najbardziej prawdopodobny w filmowej scenerii. Musieli zdecydować w jakich proporcjach wykorzystać charakteryzację, animatronikę i modele, aby osiągnąć najlepszy efekt. Obaj podkreślają udział reżysera w ich pracy: „Matthijs rozumiał, że nasze ambicje są większe, niż tylko zbudowanie potwora i poruszanie nim na planie zdjęciowym” - mówi Woodruff. „Chcieliśmy znaleźć najbardziej skuteczny sposób, żeby stał się prawdziwą, naturalną częścią filmu. A on był naprawdę uważny i konsekwentny w planowaniu, które elementy potwora wykorzystać, a które ukryć w filmie.” Jego partner, Gillis, dodaje: „Wyciągnęliśmy wszystkie sztuczki, jakie znamy. Mieliśmy możliwość wykorzystania najbardziej wyrafinowanej animatroniki, ale jednak zawsze dobrze jest mieć pod ręką kilka kukieł. W naszej branży nie ma techniki, która jest już zbyt staroświecka, żeby brać ją pod uwagę, ani takiej, która jest jeszcze zbyt odważna i nowatorska, żeby rozważać jej zastosowanie.”

Uzupełnieniem do klasycznych efektów były efekty z wykorzystaniem nowoczesnych technik. Twórca efektów wizualnych, Petra Holtorf-Stratton, opisuje proces twórczy: „Zdecydowanie postawiliśmy na realizm. Matthijs był pod wielkim wrażeniem pracy, jaką agencja Image Engine wykonała przy filmie „Dystrykt 9”, w szczególności zachwyciły go niezwykle realistyczne postaci kosmitów. Wykorzystali kilka naprawdę dobrych pomysłów. My również korzystaliśmy z ADI do projektowania stwora, a także z bardziej standardowych metod. Celem było to, by film był zrobiony jak najlepiej i jak najbardziej realistycznie, a jednocześnie pozostał jak najbardziej fantastyczny.”

Reżyser tłumaczy swoje zainteresowanie połączeniem tradycyjnych technik budowania efektów specjalnych z techniką CG: „Pomyślałem, że jeśli potwór potrafi dowolnie zmieniać strukturę każdej komórki, w dowolnej chwili, to nowe tkanki, które tworzy powinny być transparentne w trakcie transformacji. Możesz obserwować jak żyły, czy mięśnie przegrupowują się, by zamienić się w coś innego. Transformowanie tkanek przy użyciu CG było bardzo ekscytującą częścią pracy, nie mniejszą przyjemność czerpaliśmy z budowania charakteryzacji do większych efektów.”

KONIEC ŚWIATA. SCENOGRAFIA W „COŚ”

Dla scenografa, Seana Hawortha, praca nad filmem „Coś” była bardzo trudnym twórczym wyzwaniem: musiał zaprojektować całą scenografię w oparciu o wcześniejszy film Carpentera. Haworth wspomina: „To była ciężka, detektywistyczna robota. Ślęczeliśmy nad każdym najdrobniejszym momentem filmu Carpentera, by spośród miliona drobnych wskazówek w nim zawartych, wybrać te, które były ważne i miały sens.”

Aby uzyskać efekt, na którym zależało zarówno jemu, jaki i reżyserowi, Haworth przestudiował mnóstwo magazynów o ludziach żyjących na Antarktydzie, czytał recenzje filmów dokumentalnych o tym regionie i przejrzał niezliczoną ilość zdjęć, które mogły być pomocne. „To norweska baza, ale naukowcy, którzy uczestniczą w badaniach pochodzą z różnych części świata” – opowiada scenograf. – „Każda postać wnosi do filmu część swojego świata: rodzinne fotografie, rzeczy osobiste, książki, które czytają i płyty, których słuchają.” Norweska obsada filmu okazała się bardzo pomocna w jego pracy – byli doskonałym źródłem informacji. Potrafili wskazać norweskie przeboje, które były popularne w latach osiemdziesiątych i, które w filmie śpiewała załoga Thule Station.

Przeważająca część akcji w filmie rozgrywa się w norweskiej placówce badawczej na Antarktydzie. Film był kręcony w północnej części Kolumbii Brytyjskiej (prowincja Kanady) i w okolicach Toronto. Newman tak wspomina zdjęcia realizowane w Kolumbii Brytyjskiej: „Istnieje bardzo niewiele miejsc na ziemi, gdzie nie ma drzew, a krajobraz przypomina Antarktydę… poza samą Antarktydą, rzecz jasna. To, że kręciliśmy w Steward w Kolumbii Brytyjskiej, czyli bardzo blisko miejsca, w którym powstawał film Carpentera, nie jest więc, aż tak wielkim zbiegiem okoliczności.” Ta lokalizacja pozwoliła filmowcom odczuć na własnej skórze atmosferę klaustrofobii, niebezpieczeństwa i paranoi, która dominuje w filmie. Newman relacjonuje: „To bardzo klaustrofobiczne przeżycie dla bohaterów filmu. Wychodząc raptem trzydzieści kroków poza bazę możesz się zgubić i zamarznąć na śmierć przed upływem godziny. To najlepiej obrazuje specyfikę tej części świata. Ważnym dla nas było, by przedstawić to miejsce takim, jakie w istocie jest: pięknym i niebezpiecznym.”

Dla producenta wykonawczego, Davida Fostera, powrót do świata, w którym toczyła się akcja pierwszego filmu, był przeżyciem trochę surrealistycznym. „Od czasu, kiedy kręciliśmy pierwszy film w Kanadzie, minęło trzydzieści lat” – mówi Foster. – „Tym razem naszym głównym bohaterem jest kobieta, a nie mężczyzna, niemniej jednak, Kate musi w obrębie swojej norweskiej bazy być równie wyrazistym przywódca, jak MacReady w amerykańskim obozie.”

Winstead uważa, że lokalizacja był bardzo pomocna w kreowaniu postaci: „Izolacja jest bardzo ważnym elementem w filmie, buduje niepewność, co do tego, którym ludziom możesz ufać i na których możesz polegać. Plan zdjęciowy w tym bezkresnym pustkowiu, gdzie nie możesz liczyć na pomoc z zewnątrz, bo w odległości wielu mil nie mieszka nikt, wzmaga uczucie klaustrofobii i paranoi.”

Wybór lokalizacji był podyktowany również innymi względami, jak na przykład koniecznością doszczętnego spalenia obozu naukowców. Kaskaderzy i pirotechnicy, odpowiedzialni za tę część zdjęć mogli pójść na całość. Do podobnych celów był często wykorzystywany kamieniołom w okolicach Toronto - na którego skałach i żwirze został w zbudowany obóz Norwegów. Warunki pogodowe był jak zawsze nieprzewidywalne, a Haworth potrzebował śniegu nieprzerwanie, więc ekipa musiała stworzyć sztucznie plenery naśladujące naturalne. „Eksperymentowaliśmy z każdą możliwą metodą uzyskiwania sztucznego śniegu” – opowiada Haworth. – „Nasz dekorator spędził długie godziny na testowaniu różnych rozwiązań. W końcu wymyślił doskonały sposób wytwarzania sztucznego śniegu ze stopionego wosku rozpylanego przez specjalne urządzenia.” Odtworzenia warunków, jakie panują na Antarktydzie było dużym wyzwaniem dla ekipy scenograficznej. „Stolarze i dekoratorzy produkowali masowo woskowy śnieg, a ludzie od efektów specjalnych opracowali aż 92 odmiany sztucznego śniegu. Spędziliśmy mnóstwo czasu na poszukiwaniach, drapaniu się po głowie i ciężkiej fizycznej pracy.”

Sztuczny śnieg okazała się wielkim sukcesem. Mimo zmiennej pogody, która wahała się od wysokich temperatur, po ulewne deszcze, śnieg wymyślony przez Hawortha, po trzech tygodniach zdjęć wyglądał jak nowy. Aktorzy na planie mieli wrażenie, że chodzą po prawdziwym śniegu. Winstead wspomina: „Codziennie na planie piętrzyły się tony sztucznego śniegu i lodu, które były tak realistyczne, że wywoływały uczucie zimna. To niesamowite, jak sugestywnie oddziałuje to na psychikę.” Edgerton ma jeszcze inne wspomnienia z tego okresu: „Na początku kwietnia kręciliśmy na zewnątrz i było okropnie zimno” – mówi. – „Pod koniec zdjęć temperatura osiągała pułap 30 stopni Celsjusza, a my ciągle graliśmy w tych samych ciuchach… ubrani jak na Antarktydzie. Ludzie na zewnątrz nosili szorty i siatkowe koszulki. Tak – różnice temperatur dostarczały nam sporo rozrywki.”

MARY ELIZABETH WINSTEAD (Kate Lloyd) swoją przygodę ze sztuką zaczęła w bardzo młodym wieku w mieście Salt Lake City w stanie Utah. Gdy miała kilkanaście lat, jej nietuzinkowy talent taneczny i aktorski otworzył przed nią możliwość nauki tańca w prestiżowej Joffrey Ballet School w Nowym Jorku. Później występowała na Broadwayu i śpiewała w Międzynarodowym Chórze Dziecięcym. Po latach ciężkiej pracy, jej pasja do sztuki zaowocowała pełną sukcesów karierą w Hollywood, gdzie występuje w filmach kinowych i w produkcjach telewizyjnych.

Niedawno zakończyła zdjęcia do produkcji wytwórni 20th Century Fox – filmu przygodowego o wampirach pod tytułem „Abraham Lincoln: Łowcy wampirów 3D”, gdzie u boku Benjamina Walkera, odtwórcy Abrahama Lincolna, zagrała Mary Todd Lincoln. Scenariusz do filmu, który wyreżyserował Timur Bekmambetov, został oparty na książce Setha Grahame-Smitha, a zagrali w nim również Dominic Cooper i Anthony Mackie. Jest to opowieść o Abrahamie Lincolnie, który walczy z wampirami w trakcie wojny secesyjnej. Jego premiera została zaplanowana na 2012 rok.

W lecie 2010 roku mogliśmy podziwiać Winstead u boku Michaela Cera w przygodowej komedii studia Universal Picture „Scott Pilgrim kontra świat”. Film powstał na podstawie komiksu Bryana Lee O’Malley’a a wyreżyserował go Edgar Wright. Wystąpili w nim także Chris Evans, Jason Schwartzman, Brandon Routh oraz Anna Kendrick. Inne role filmowe Winstead to: „Grindhouse: Death Proof” Quentina Tarantino, gdzie wystąpiła u boku Kurta Russella i Rosario Dawson. To właśnie w tym filmie miała okazję zaprezentowania swoich wokalnych umiejętności wykonując utwór „Baby It’s You”.

Zagrała również w nominowanym do Złotego Globu obrazie Emilio Esteveza „Bobby” z Williamem H. Macy, Demi Moore, Elijah Woodem, Sharon Stone oraz Sir Anthonym Hopkinsem. Ten film przyniósł Winstead nominację do nagrody Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych dla najlepszego zespołu aktorskiego. Ponad to w jej dorobku znajdują się takie filmy, jak: „Just Dance – Tylko taniec!” (reż. Duane Adler i Nicole Avril), „Dziewczyna z fabryki” (reż. George Hickenlooper), „Krwawe święta” (reż. Glen Morgan), „Szklana pułapka 4.0” (reż. Len Wiseman), „Sky High” (reż. Mike Mitchell), „Oszukać przeznaczenie 3” (reż. James Wong), „Ring 2” (reż. Hideo Nakata), „Wyspa zła” (reż. Jack Perez) i „Czas na mnie” (reż. Jeff Hare).

JOEL EDGERTON (Braxton Carter) urodził się w Australii – w miejscowości Blacktown w Nowej Południowej Walii. Występował w takich filmach, jak: „Królowie Erskineville” (reż. Alan White), „Król Artur” (reż. Antoine Fuqua), „Ned Kelly” (reż. Gregor Jordan) oraz w dwóch częściach sagi George’a Lucasa – „Gwiezdne wojny: Część II – Atak klonów” oraz „Gwiezdne wojny: Część III – Zemsta Sithów”, gdzie zagrał Owena Larsa – przyrodniego brata Anakina Skywalkera i wujka Luka Skywalkera.

Obecnie można go oglądać w dramacie akcji „Warrior” (reż. Gavin O’Connor) z Nickiem Nolte i Tomem Hardy. Edgerton kreuje w nim jedną z głównych ról - Bardona, który staje na ringu do walki z własnym bratem. Premiera filmu jest planowana na grudzień bieżącego roku. Aktor wystąpił ostatnio w „Królestwie zwierząt” (reż. David Michôd), dramacie kryminalnym, który opowiada o walce policji z przestępczą rodziną Codych. Film otrzymał Główną Nagrodę Jury na festiwalu filmowym w Sundance w 2010 roku oraz aż 10 nagród Australian Film Institute (AFI), w tym nagrodę specjalną - Readers’ Choice. Za swoją rolę w tym filmie, Edgerton został uhonorowany nagrodą AFI dla najlepszego aktora drugoplanowego.

W 2009 roku, Edgerton zagrał rolę Stanleya w sztuce „Tramwaju zwanym pożądaniem” w Sydney Theatre Company u boku Cate Blanchett. Spektakl okazała się wielkim sukcesem - od października do grudnia STC grał go w najbardziej prestiżowych salach teatrów niekomercyjnych – w Kennedy Performing Arts Center w Waszyngtonie i w Brooklyn Academy of Music w Nowym Jorku. Na długo przed pierwszym spektaklem bilet był wyprzedane.

Niedawno aktor zakończył zdjęcia do filmu wytwórni Disneya „The Odd Life Of Timothy Green” (reż. Peter Hedges), w którym zagrał u boku Jennifer Garner. To film fantasy, który przedstawia historię bezdzietnej pary, która przeżywa wielkie rozczarowanie nie mogąc się doczekać upragnionego dziecka i postanawia wszystkie swoje nadzieje związane z rodzicielstwem zamknąć w pudełku i pogrzebać w ogrodzie. Pewnego dnia budzą się i zauważają, że ich dziecko właśnie się rodzi – ale dziecko nie jest wszystkim, co pojawia się niespodziewanie na świecie. W sierpniu 2011 roku, Edgerton rozpoczął pracę na planie remake’u „Wielkiego Gatsby’ego” w reżyserii Baza Luhrmanna, na podstawie klasycznej powieści Scotta F. Fitzgeralda i w produkcji studia Warner Bros. Edgerton zagrał rolę Toma Buchanana u boku takich gwiazd, jak Leonardo DiCaprio i Carey Mulligan.

Po ukończeniu nauki w Nepean Drama School w Sydney, Edgerton występował na deskach wielu teatrów – przede wszystkim w Sydney Theatre Company, gdzie grał w sztukach „Żyć w Blackrock”, „Third Word Blues”, „Miłość dla miłości” oraz w Bell Shakespeare, gdzie występował w „Henryku IV”. Telewidzowie znają go z roli Willa w serialu „W pogoni za szczęściem”, za którą był nominowany do nagrody AFI.

W 2008 roku, Edgerton wystąpił w filmie „The Square”, który wyreżyserował jego brat Nash Edgerton. W tym samym roku, Edgerton wystąpił w australijskim obrazie „Akolici” (reż. Jon Hewitt) o nastolatkach, którzy mszczą się na seryjnym mordercy. W 2007 roku, zagrał w filmie „Zabójczy szept” Josha Hollowaya, a w 2006 w amerykańskiej produkcji „As w rękawie” (reż. Joe Carnahan). W roku 2005 zagrał, u boku Chiwetela Ejiofora, główną rolę - syna, który dziedziczy podupadający zakład szewski i stara się znaleźć dla swojej firmy niszę na rynku - w brytyjskiej komedii „Kozaczki z pieprzykiem” (reż. Julian Jarrold). W tym samym roku, Edgerton użyczył głosu tytułowemu bohaterowi krótkometrażowej animacji „Tajemnicze wyprawy Jaspera Morello” nominowanej do Oscara.

Aktor obecnie dzieli swój czas między Australią i Los Angeles.

ADEWALE AKINNUOYE-AGBAJE (Jameson) urodził się w Londynie, jego rodzice pochodzą z Nigerii. Po zdobyciu tytułu magistra prawa w prestiżowym King’s College, Akinnuoye-Agbaje odkrył swoje prawdziwe powołanie, gdy reżyser Frank Marshall zaangażował go do swojego filmu „Kongo”, przeboju wytwórni Paramount Pictures. Rola w „Kongo” otworzyła mu drzwi do filmowych i telewizyjnych produkcji, jak na przykład: „Ace Ventura: Zew natury” (reż. Steve Oedekerk), „Legionista” (reż Peter MacDonald), „Śmiertelna podróż” (reż. John Mackenzie) produkcji HBO, seriale telewizyjne – „Cracker: Mind Over Murder”, „Ulice Nowego Jorku”, „20 000 mil podwodnej żeglugi” i „Lost. Zagubieni”.

Akinnuoye-Agbaje wystąpił ostatnio w thrillerze akcji „Elita zabójców” (reż. Gary McKendry) u boku Roberta DeNiro, Clive’a Owena, Jasona Stathama i Dominica Purcella. Będzie go można zobaczyć również w „Best Laid Plans” w reżyserii zdobywcy nagrody BAFTA, Davida Blaira. Jego ostatnie dokonania to rola w filmie „Bullet To The Head” (reż. Walter Hill), gdzie zagrał obok Sylvestra Stallone, Christiana Slatera i Holta McCallany’ego. Niedawno użyczył swojego głosu postaci Peg-Leg Hastingsa w animowanej komedii przygodowej „The Pirates! Band of Misfit” w reżyserii Petera Lorda i Jeffa Hewitta, wyprodukowanej przez Sony Pictures Animation.

Akinnuoye-Agbaje, dzięki wielkiemu talentowi, cały czas rozwija swoją karierę aktorską. Wystąpił niedawno w wyprodukowanym przez CBS filmie „W pogoni za zemstą” (reż. George Tillman Junior) z Dwaynem Johnsonem i Billy’m Bobem Thorntonem oraz w takich hitach srebrnego ekranu, jak: „Get Rich Or Die Tryin’” (reż. Jim Sheridan), „Tożsamość Bourne’a” (reż. Doug Liman), „Mumia powraca” (reż. Stephen Sommers), czy komedii romatycznej „Magia zmysłów” (reż. Paul Mayeda Berges). Media nazywają go aktorem kina akcji za jego charyzmatyczne role kinowe i telewizyjne. Widać to dobrze w filmie „G.I.Joe: Czas kobry” (reż. Stephen Sommers), w którym zagrał w 2009 roku.

Od czasów roli Simona Adebisi - uzależnionego od narkotyków więźnia – mordercy w serialu HBO „Oz”, za którą dostał dwie nagrody NAACP, Akinnuoye-Agbaje stał się rozpoznawalną na świecie marką. Zagrał również tajemniczego Pana Eko w wielkim przeboju telewizyjnym J.J. Abramsa i kanału ABC – „Lost. Zagubieni”. Za rolę w tym serialu otrzymał prestiżową nagrodę Gildii Amerykańskich Aktorów Filmowych dla najlepszego zespołu aktorskiego w serialu dramatycznym. Akinnuoye-Agbaje mówi w kilku językach – angielskim, włoskim, suahili i yoruba – rdzennym języku swoich rodziców.

Obecnie mieszka w Los Angeles.

ULRICH THOMSEN (Doktor Sander Halvorson) popularny w Europie aktor duński, który ma w swoim dorobku współpracę z najlepszymi reżyserami i udział w ponad 25 międzynarodowych produkcjach filmowych. Po raz pierwszy dał się poznać światowej publiczności dzięki roli członka najbardziej dysfunkcyjnej rodziny w całej Danii w artystycznym filmie Thomas Vinterberg z 1998 roku, zatytułowanym „Festen”. Za kreację w tym filmie został nagrodzony pierwszą w swojej karierze nominacją do Europejskiej Nagrody Filmowej dla najlepszego aktora. „Festen” zdobył Nagrodę Jury na Festiwalu Filmowym w Cannes i ugruntował pozycję filmów spod znaku Dogmy w światowej kinematografii.

Thomson zagrał między innymi w: „Świat to za mało” (reż. Michael Apted), „Przekleństwo wyspy” (reż. Kathryn Bigelow), „Przyjaciel Hitlera” (reż. Menno Meyjes), „Urok mordercy” (reż. Kaige Chen), „Jabłka Adama” (reż. Anders Thomas Jensen), „Królestwo niebieskie” (reż. Ridley Scott), „The Rocket Post” (reż. Stephen Whittaker), „Opiekun” (reż. Ralph Ziman), „Centurion” (reż. Neil Marshall) i „Tylko Marta” (reż. Sandra Nettelback).

W 1998 roku zagrał także w filmie krótkometrażowym „Valgaften”, w reżyserii Andersa Thomasa Jensena, który zdobył Oscara. Uznanie krytyków przyniosły mu role w filmach „Bohaterowie” (reż. Thomas Vinterberg) oraz „Bracia” i „Sekten” – oba w reżyserii Susanne Bier.

Wśród wielu wyróżnień, jakie otrzymał, jest również tytuł najlepszego aktora, który Duńska Akademia Filmowa przyznała mu trzykrotnie. Za rolę w filmie „Bracia” otrzymał drugą w swoim życiu nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej oraz wygrał Srebrną Muszlę dla najlepszego aktora na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w San Sebastian.

Ostatnio, Thomsen miał kolejną okazję do współpracy z duńską reżyserką, Susanne Bier. Spotkali się na planie filmu „W lepszym świecie”, który został nagrodzony Oscarem dla najlepszego filmu zagranicznego i Złotym Globem.

W telewizji, Thomsen wystąpił gościnnie w przebojowym serialu „Agentka o stu twarzach” z Jennifere Garner, w miniserialu BBC „Królowa dziewica”, miniserialu TNT „Firma CIA” oraz gościnnie w wyprodukowany przez Ridleya Scotta i J. J. Abramsa „Fringe: Na granicy światów”.

Thomsen dzieli swój czas między Los Angeles i Kopenhagę, gdzie mieszka z żoną i dwójką dzieci.

TROND ESPEN SEIM (Edvard Wolner) to norweski aktor znany dzięki głównej roli w serii filmów „Instynkt wilka” na podstawie kryminałów Gunnara Staalesena. Za swoją kreację w serialu „Svarte Penger, Hvite Løgner” otrzymał nominację do nagrody Amanda dla najlepszego aktora. Cztery lata później, w roku 2008, zdobył nagrodę Amanda za rolę w filmie „Instynkt wilka – Upadłe anioły”. Jego dorobek aktorski obejmuje takie produkcje filmowe, jak „The Frost” (reż. Ferran Audi), „Hawaje, Oslo” (reż. Erik Poppe), „Księga Diny” (reż. Ole Bornedal) i „1732 Høtten” (reż. Karin Julsrud).

ERIC CHRISTIAN OLSEN (Adam Goldman) – amerykański aktor znany z ról w filmach: „Ale czad!” (reż. Will Gluck), „Przyjaciele” (reż. Tony Goldwyn), „To nie jest kolejna komedia dla kretynów” (reż. Joel Gallen), „Gorąca laska” (reż. Tom Brady), „Pamiętne lato” (reż. Ron Moler), „Głupi i głupszy II: Kiedy Harry spotkał Lloyda” (reż. Troy Miller), „Plan B” (reż. Alen Poul), „Dolina śmierci” (reż. David Kebo i Rudi Liden), „Pearl Harbor” (reż. Michael Bay), „Święto piwa” (reż. Jay Chandrasekhar), „Komórka” (reż. David R. Ellis), „Licencja na miłość” (reż. Ken Kwapis), „I wszystko lśni” (reż. Christie Jeffs), „Sportowy film” (reż. Tom Brady) oraz „Eagle Eye” (reż. D. J. Caruso).

MATTHIJS van HEIJNINGEN (reżyser) jest synem wybitnego holenderskiego producenta filmowego. Młodzieńcze lata spędził robiąc zdjęcia i uczestnicząc w produkcjach filmów ojca w niemal każdym możliwym charakterze – od przygotowywania planu zdjęciowego i oświetlanie, po montaż. Kiedy napisał własny scenariusz i nakręcił na jego podstawie film, nikt nie był tym faktem zaskoczony. Unikalny, ironiczny styl, solidna narracja i doskonałe wyczucie estetyki filmowej to cechy, które charakteryzują tego twórcę i są widoczne w jego wszystkich produkcjach – w krótkich filmach, które nakręcił w czasie swoich studiów prawniczych oraz w ambitnych i znaczących projektach dla branży reklamowej.

Od 1999 roku van Heijningen jest uznawany za jednego z najlepszych reżyserów filmów reklamowych w Europie. Został wyróżniony wieloma prestiżowymi nagrodami branżowymi, w tym nagrodą Cannes Lions. Sukcesy jego prac dla takich klientów, jak Toyota, Peugeot, Renault, Stella Artois, Pepsi, Heineken, Visa oraz ostatnia produkcja dla Canal+, zatytułowana „The Closet”, są efektem pasji i umiejętności budowania wielowymiarowych, wiarygodnych ludzkich postaci w obrębie krótkiej formy jaką są spoty reklamowe.

W 2006 roku van Heijningen przeniósł się do Los Angeles, gdzie jego talent szybko przyciągnął uwagę Zacka Snydera, reżysera, który podobnie jak van Heijningen, zaczynał karierę od pracy przy produkcjach reklamowych. Wspólnie rozpoczęli prace nad horrorem „Army Of The Dead”, opartym na historii wymyślonej przez Syndera o zombie grasujących w Las Vegas – niestety projekt został wstrzymany.

Po tym falstarcie, van Heijningen, nawiązał współpracę ze Strike Entertainment – producentami Markiem Abrahamem i Erikiem Newmanem, ojcami sukcesu „Świtu żywych trupów”, który wyreżyserował Zack Snyder. Producenci byli w trakcie przygotowywania nowego filmu, jakim było „Coś”, a van Heijningen okazał się idealnym partnerem, który wniósł do projektu wystarczająco dużo świeżości i kreatywności, by ich wspólne dzieło mogło spokojnie wytrzymać porównania z filmem Carpentera z 1982 roku.

ERIC HEISSERER (scenarzysta) autor scenariusza do filmu „Oszukać przeznaczenie 5 3D” (reż. Steven Quale) dla New Line Cinema i Practical Picture. Z New Line Cinema pracował już wcześniej, jako scenarzysta filmu „Koszmar z ulicy Wiązów” z 2010 roku, wyprodukowanego przez studio Platinum Dunes.

Obecnie Heisserer jest w trakcie pracy nad kilkoma projektami, w tym nad „Inhuman” z producentem Taka Ichisem oraz „The Occupants” z Heydey Films. Niedawno sprzedał kanałowi ABC scenariusz pilotażowego odcinka serialu telewizyjnego na podstawie duńskiego filmu „Headhunter”, który opowiada o szpiegostwie przemysłowym. Ma już na swoim koncie pilotażowe odcinki seriali – „Utopii” dla CBS i „The Midnighters” dla WB.

JOHN W. CAMPBELL JUNIOR (autor opowiadania „Who Goes There?”) znany pisarz science-fiction, redaktor pisma „Astounding Science Fiction”, uznawany za twórcę, który miał zasadniczy wpływ na rozkwit literatury science-fiction. Dzięki Campbellowi i jego pismu gatunek ten miał w okresie jego twórczości swój złoty wiek. W wieku 21 lat ukończył Massachusetts Institute of Technology (MIT), a następnie uczęszczał na zajęcia na Duke University, gdzie zrobił bakalaureat (BS) z fizyki.

Opowiadania Campbella „Who Goes There?” zostało opublikowane na łamach „Astounding Science Fiction” w 1938 roku. Ta historia o naukowcach ze stacji badawczej na Antarktydzie, którzy znajdują wrak statku kosmitów stała się podstawą scenariusza filmu „Istota z innego świata” z 1951 roku oraz filmu „Coś” Johna Carpentera z 1982 roku.

W 1996 roku, Campbell został wpisany do Science Fiction and Fantasy Hall of Fame. Na jego cześć nazwano dwa wyróżnienie przyznawane twórcom literatury z gatunku fantastyki - pamiątkową nagrodę imienia Johna W. Campbella dla najlepszej powieści science fiction oraz nagrodę imienia Johna W. Campbella dla najlepszego nowego pisarza science-fiction.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC