FILM

Ewa (2010)

Pressbook

Śląsk to miejsce wyjątkowe i magiczne. Śląsk niesie ze sobą szereg tajemnic i niespodzianek dla twórców, choćby z uwagi na naturalny dźwięk, rodzący się w przemysłowych strukturach, wśród ciasnych ulic, zaułków, na klatkach schodowych domów, w kopalnianych szybach, na polach, placach. Historia naszych bohaterów będzie okazją do przedstawienia pejzażu emocjonalnego Śląska i mieszkających tam od pokoleń ludzi. Na ten pejzaż składają się takie wartości jak rodzina, miłość, wiara, nadzieja, ciężka praca.

Dla widowni będzie to spotkanie z innym, nieznanym szerzej Śląskiem, gdzie dążenie do szczęścia i wiara w przebaczenie pomagają w codziennym pokonywaniu problemów, jakie przyniosła bolesna transformacja społeczna. Pełna kulturowych kontekstów muzyka Ola Walickiego, jednego z najwybitniejszych twórców jazzu młodego pokolenia, dopełni obrazu enklawy społeczno-kulturowej, tak mocno przesiąkniętej wielowiekowymi wpływami sąsiednich narodów. Wierzymy, że nasz obraz to inny, przejmujący prostotą wzajemnych ludzkich emocji świat.

Film „EWA” to historia prawdziwej miłości, tak prawdziwej, że trudno w nią uwierzyć. Ta historia mogła się zdarzyć wszędzie i na nieszczęście zdarza się na całym świecie. Poruszający obraz o silnych relacjach emocjonalnych w rodzinie, o kobiecie, matce, żonie, w której - w obliczu grożącej jej rodzinie biedy - budzi się charakterystyczna dla kobiet siła do walki o to, co dla niej najważniejsze - o dzieci, dom, stabilizację, o możliwość godnego życia.

Film jest pretekstem do analizy otaczającej nas, często trudnej, rzeczywistości i relacji międzyludzkich, jest także bodźcem do ukazania zmagań rodziny ze światem, w jakim przyszło im żyć, z otoczeniem i z własnymi emocjami, bólem, lękami i moralnością. To, co wyzwala w nich siłę do walki z codziennością to wiara w siłę wartości rodzinnych, przebaczenia i miłości, wpisana w postawy naszych bohaterów, którzy muszą żyć normalnie w nienormalnych warunkach.

Ukazując tradycyjne wartości, poruszając kwestię problemów społecznych, a także propagując wartości etyczne i edukacyjne, autorzy chcą, aby film niósł przesłanie, że dobro i miłość mogą zwyciężyć każde zło. Dramatyczne wybory zmieniające diametralnie perspektywę patrzenia na wszystko, mogą być także pretekstem do weryfikacji najważniejszych spraw życiowych i określania priorytetów.

„To kilka tygodni z życia rodziny, takiej rodziny, jakich tysiące i setki tysięcy wokół nas. Rodziny związanej ze sobą niezwykle silnymi więzami emocjonalnymi. Tak się stało, że przyszło im żyć, pracować, wychowywać dzieci w środowisku trudnym i wymagającym o wiele więcej siły i determinacji niż w innych miejscach. Żyją w biednej, robotniczej dzielnicy, trochę już zapomnianej i osobnej od głównych traktów społecznych tego świata - pełnego nowoczesnych centrów miast, pięknej architektury, wijących się autostrad, konserwowanych zabytków architektury świeckiej i sakralnej. W takiej dzielnicy tylko stała praca i stały dochód pozwala na utrzymywanie ekonomicznego, etycznego, moralnego status quo każdej rodziny. Jeżeli tego elementu zabraknie, tak w wymiarze jednostkowym - rodzina, jak i ogólnym - większa ilość rodzin w danej dzielnicy, rozpoczyna się niekontrolowany rozpad monumentu wartości, jakim jest i zawsze będzie śląska Rodzina. I tak jest. Czy się to komuś podoba, czy nie.

Ojciec rodziny traci pracę w kopalni, w której spędził całe życie. Rozpoczyna się sie proces destabilizacji rodziny - to jak tocząca się kula śniegowa, wpierw niezauważalnie nakręca się sprężyna lęków, obaw, ale już wkrótce ta ukryta dynamika rozsadzi monolit każdej rodziny w podobnej sytuacji. Przez splot okoliczności, przypadków, kobieta rozpoczyna pracę jako sprzątaczka w jednej z wielu agencji towarzyskich, jakich bezliku w każdym polskim mieście. Idzie tam do pracy, tak, jakby poszła do każdej innej, bo trzeba pracować, płacić rachunki, kształcić dzieci, jeść, troszczyć sie o starszych i chorych rodziców. Nie wartościuje wyboru tej pracy w kategoriach moralnych. To nie jej sprawa. Praca to praca. Jej mąż nie akceptuje wyboru miejsca pracy przez żonę, ale godzi się z tym, bo „żadna praca nie hańbi” chociaż w takim miejscu... Takie miejsca, jak agencja towarzyska mają siłę wiru wciągającego w obszar zła każdego. Kolejne przypadki, okoliczności, długi, komornicy powodują, że wbrew sobie, kalecząc się, kobieta godzi się na kilka epizodów pracy w agencji w zupełnie innym charakterze niż sprzątaczka... I jak zawsze prawda wychodzi na jaw, mąż dowiaduje się o tym ostatni, bo przecież cala dzielnica już o tym wie, widzi, mówi, patrzy...

Zbiorowość odrzuca kobietę ze swojej grupy – tak, jak to od zawsze się działo w podobnych dzielnicach, miasteczkach, wsiach całego świata, gdzie bez względu na powód ekonomiczny jakaś kobieta – w imię walki o rodzinę, dzieci - przekracza moralne tabu oddając się innym za pieniądze... Mąż musi podjąć decyzję, wobec siebie, wobec swojej żony, wobec zbiorowości ich dzielnicy co dalej... „Nasz film nie jest diagnozą sytuacji śląskich kobiet w podobnych sytuacjach. Ta historia mogła się zdarzyć wszędzie i na nieszczęście zdarza się na całym świecie. Miejscem akcji naszego filmu jest Śląsk dlatego, że obaj jesteśmy śląskimi artystami i od 30-lat śląskiej tematyce poświęcamy nasze filmy, dramaty, powieści. I to tutaj na Śląsku spotkaliśmy i wysłuchaliśmy historii kobiety, która była pierwowzorem naszej bohaterki. Opowiedzieliśmy tę historię w śląskich realiach, bo te realia sam nam najbliższe i tylko w takich realiach mogliśmy tą historię przedstawić najuczciwiej”.

Nie potrafię przejść obok tego obrazu obojętnie, bo lubię gorące kino społeczne podane w tak poetyckiej formie, jak może to tylko zrobić Adam Sikora. Bo autorzy zajęli się problemem jeszcze do niedawna wstydliwie zamiatanym pod dywan - prostytucją z biedy, nierządem, który uprawia się po godzinach bycia żoną i matką, niejako w ramach drugiego etatu.

Bo w "Ewie" niezmiernie wiarygodnie pokazano śląską wspólnotowość: trzymanie się razem na dobre i na złe, brak zawiści, że ktoś ma pracę, a ktoś ją stracił, celebrowanie i karaoke i urodzin i uroczystości w szkole. Nie do pominięcia jest fakt, że wreszcie twórczo i przekonująco wykorzystaną śląską gwarę, aktorzy mówią, a nie udają, że mówią.”

Katarzyna Taras, Stopklatka.pl

„Kapryśna publiczność festiwalu Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu zwykła wychodzić z kina, gdy film nie przypadnie jej do gustu. Na premierowym pokazie "Ewy" Adama Sikory i Ingmara Villqista została do końca. Nic dziwnego, bo ten film wciska w fotel.

To wspaniałe, kiedy polski film można potraktować bez taryfy ulgowej i nie mówić, że jest dobry "jak na polskie warunki". "Ewa" Sikory i Villqista przywraca wiarę w to, że także nad Wisłą (a w tym przypadku nad Rawą) może powstać znakomity film, którego nie trzeba się wstydzić przed światem. Jeszcze wyraźniej widać to podczas takiego święta niezależnego kina jak międzynarodowy festiwal Era Nowe Horyzonty.

W naszym regionie o filmie było głośno już od dawna. Sikora i Villqist postanowili odwołać się do prawdziwej historii opisanej swego czasu w "Gazecie" o żonach zwolnionych z pracy górników, które, ratując rodziny od skrajnej biedy, zaczynają się prostytuować. - Jakiś czas potem realizowałem na Śląsku dokument "Boże Ciało" i spotkałem jedną z takich kobiet. Miała na imię Ewa. Opowiedziana w prasie nieco abstrakcyjna historia zeszła do poziomu bardzo konkretnego osobistego doświadczenia - mówił Sikora podczas spotkania z widzami po premierze.

Bohaterkę filmu nazwał inaczej. Giza mieszka ze swoim mężem Erwinem i dwójką dzieci w familoku pośród odziedziczonych po przodkach mebli i zgodnie z uznawanymi przez nich wartościami. Tylko że sytuacja jest już całkiem inna. Erwin nie pracuje w kopalni, lecz z opuszczonych hal wynosi złom albo kopie nielegalnie węgiel. Po katastrofie w biedaszybie kolega przyprowadza go do domu półżywego. Giza rozbiera go i myje, a zza drzwi łazienki obserwują to dzieci. Ta zaktualizowana wersja sceny z "Perły w koronie" Kutza najdobitniej pokazuje degradację śląskiego etosu.

Można z tego oczywiście zrobić autorom filmu zarzut (i takie uwagi padły w rozmowie z widzami po projekcji). Faktycznie - "Ewa" to kolejny czarny obraz Śląska. Kamera prześlizguje się po pozbawionych zieleni podwórkach i pochmurnym niebie. Tylko że mistrz kamery Sikora, który współreżyserując film na szczęście nie zrezygnował też z funkcji operatora, swoim zwyczajem wydobywa z nich jakieś melancholijne piękno. Zachwycające obrazy nie muszą przecież krzyczeć kolorami. Tak naprawdę ta historia mogłaby się zdarzyć wszędzie. Dzieje się akurat na Śląsku, bo miała tu swój pierwowzór, a obaj autorzy pochodzą właśnie stąd. Może to pozwoliło im uczynić ją tak wiarygodną emocjonalnie.

Dobrą decyzją było też, by film został w całości zagrany po śląsku. Jakkolwiek może to utrudnić jego odbiór poza regionem (we Wrocławiu przez kilka pierwszych minut z widowni dochodziły śmiechy), to idealnie dopełnia filmową rzeczywistość. Ogromna też w tym zasługa aktorów, także tych drugiego planu, którzy tworzą bardzo wyraziste postacie. Barbara Lubos-Święs w roli Gizy tworzy kreację zapadającą w pamięć i wstrząsającą.

Teraz należy życzyć "Ewie", by znalazła dystrybutora, który uwierzy w ten film i pomoże mu dotrzeć do jak najszerszej publiczności. Może nawet zagranicznej. Właśnie takie dzieła jak "Ewa", a nie nasze - pożal się Boże - narodowo-historyczne superprodukcje powinniśmy promować za granicą i wysyłać na światowe festiwale. "Ewa" mogłaby być zrozumiana wszędzie na świecie, a napisy sprawiłyby może, że obcojęzyczna publiczność zrozumiałaby z niej nawet więcej niż polska.”

Iwona Sobczyk, CJG Gazeta Wyborcza Katowice

Reżyser – INGMAR VILLQIST jest jednym z najpopularniejszych polskich dramatopisarzy. Należy do najczęściej wystawianych dramaturgów ostatniej dekady, nagradzany w kraju i za granicą. Postaci z jego sztuk wyrażają jednostkowy dramat psychiczny człowieka oraz ukazują zawiłość jego natury, poprzez penetrację zaułków różnorodnych lęków, fobii czy stanów psychicznych. Villqist – Autor idzie z bohaterami na bolesną wyprawę, jeśli chce poruszać się w obszarze rzeczywistych ludzkich emocji. Czterokrotnie nominowany do paszportu „Polityki”, w 2004 roku otrzymał Nagrodę Prezydenta Chorzowa w dziedzinie kultury, a w 2005 uhonorowano go statuą Orła Śląskiego za „niepodważalną wartość oraz wkład do kultury narodowej”. Jego dramaty realizowane są zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Ostatnia nagroda – wyróżnienie w Konkursie Ministerstwa Kultury i dziedzictwa Narodowego na wystawienie polskiej sztuki współczesnej za "Czarodziejkę z Harlemu" autorstwa i w reżyserii I. Villqista dla Teatru Rozrywki w Chorzowie. Od IX 2008 – XII 2010 Dyrektor Naczelny i Artystyczny Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni.

Operator / współreżyser – ADAM SIKORA jest absolwentem Wydziału Operatorskiego PWSFTViT w Łodzi. Autor licznych wystaw fotografii. Realizator wielu teatrów telewizji. Autor zdjęć do filmów Lecha Majewskiego, m.in.: „Pokój saren”, „Wojaczek”, „Młyn i krzyż”. Operując „szlachetną prostotą” w obrazie potrafi ukazać to, co jest między wierszami tekstu, o czym świadczą ostatnie dzieła m.in. takie jak: filmy Jerzego Skolimowskiego:„Essential Killing” (Nagroda Specjalna na 67. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji) i „Cztery noce z Anną” (ORZEŁ Polska Nagroda Filmowa, a także nagroda publiczności na Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Filmowej „Prowincjonalia” za zdjęcia) czy „Las” Piotra Dumały (okrzyknięty przez Tadeusza Sobolewskiego arcydziełem: „To film doskonały, spełniony, czysty. Niezwykle rzadki okaz. Dzieło organiczne, żyjące własnym życiem. Proste, minimalistyczne, przykuwające. Tajemnicze jak sen” (fragm. z Gazety Wyborczej). Film „Las” na festiwalu filmowym w Gdyni w 2009 otrzymał nagrodę specjalną za szczególne wartości artystyczne. Sikora tworzy wizualne światy, poprzez filozofię obrazu.

Od producentki: Jesteśmy przekonani, że walory artystyczne filmu zostaną docenione na festiwalach filmowych, a wzruszająca opowieść o dramatycznych wyborach zafascynuje widzów i przełoży się na liczną widownię w kinach, telewizji oraz na DVD.

Film doceniło jury w składzie: reżyserzy Stig Björkman i Petr Zelenka, niemiecki krytyk filmowy i Sekretarz generalny FIPRESCI Klaus Eder, selekcjoner festiwalu Berlinale Nikolaj Nikitin i krytyk Screen International Theodore Schwinke na 10. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym ERA NOWE HORYZONTY przyznając nagrodę Adamowi Sikorze & Ingmarowi Villqistowi za debiut w Konkursie Nowe Filmy Polskie (2010), a także jury I. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Regiofun w Katowicach (2010) w składzie: Charlotte Appelgren, Irena Strzałkowska, Gráinne Humphreys, Brandon Harris, Marcin Wrona, nagradzając producenta filmu II nagrodą. Także gra aktorska została doceniona – Andrzej Mastalerz otrzymał nagrodę za główną rolę męską na VIII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Filmowej „Prowincjonalia” we Wrześni (2011).

Nasz projekt uzyskał już wsparcie Śląskiego Funduszu Filmowego (w ramach Regionalnych Funduszy Filmowych) oraz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, a opiekę artystyczną objął znakomity reżyser – Jerzy Skolimowski.”

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC