FILM

Wilkołacze sny (2014)

Når dyrene drømmer
Inne tytuły: When Animals Dream

Recenzje (1)

Teoretycznie mamy do czynienia z filmem dla młodzieży. Marie (Sonia Suhl) nie ma czasu na marzenia o karierze i wielkiej miłości. Opiekuje się niepełnosprawną matką i podejmuje pracę w lokalnym zakładzie przetwórstwa ryb, gdyż musi finansowo wspomóc ojca (Lars Mikkelsen). Nie dość, że w pracy nastolatka pada ofiarą niewybrednych żartów, to na domiar złego zaczyna dostrzegać na ciele dziwne znamiona. Miejscowy lekarz tylko pozornie bagatelizuje objawy, bo wie, że przypominają likantropię, chorobę trawiącą jej matkę.

Tło społeczne jest największym atutem "Wilkołaczych snów". Arnby z dużą sprawnością portretuje motyw lęku przed obcymi. Ludzie wciąż wierzą w gusła, szczególnie w tak ciasnych, odizolowanych od zewnętrznego świata zbiorowościach. Marie buntuje się przeciwko sąsiadom i dominować zaczyna jej mroczna strona. Niestety postępująca przemiana ani nie przeraża, ani nie tworzy spójnej całości z nakreśloną intrygą.

Mimo stylistycznej niekonsekwencji, można dostrzec wiele atutów w duńskim obrazie. Lakoniczne dialogi współgrają z bezbłędnie dobraną ścieżką dźwiękową, na którą złożyły się duńskie pieśni ludowe i współczesna alternatywa. Debiutantka Sonia Suhl udźwignęła trudną rolę odizolowanej, wyniszczanej przez mutację nastolatki. Na ekranie wspiera ją niezawodny Mikkelsen, usuwa się, pozwala Soni błyszczeć na ekranie. Zachwyt budzą ascetyczne zdjęcia Nielsa Thastuma, nagrodzone na Camerimage. Lecz i tak niesmak pozostaje. Arnby zaprzepaścił niezły scenariusz wyświechtanymi motywami szczenięcej miłości i młodzieńczych dramatów. Dobrze, że nie zabryzgał ekranu krwią i nie pozwolił dominować wilczej naturze, w przeciwnym wypadku "Wilkołacze sny" byłyby skazane na pożarcie.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC