FILM

Happy-Go-Lucky, czyli co nas uszczęśliwia (2008)

Happy-Go-Lucky

Recenzje (2)

Gdyby ktoś chciał opisać Poppy jednym słowem, musiałby posłużyć się epitetem "dziwaczka", pozbawiając tym samym trzydziestolatkę całego jej czaru i wewnętrznego piękna. Poppy nie boi się ryzyka. Potrafi zagadnąć mężczyznę, który jej się podoba. Nie ucieka na widok stukniętego bezdomnego. Okazuje serce wszystkim wokół: od dzieciaków, które uczy w szkole, po własnego gburowatego nauczyciela prawa jazdy. Poppy za nic ma wszechobecną dyktaturę czarnowidztwa.

Leigh przy pomocy fantastycznej aktorki Sally Hawkins stworzył portret trzydziestoletniej Brytyjki, która z uśmiechem wita i żegna każdy dzień. Poppy nie jest naiwna. Ona po prostu postanowiła dostrzegać wyłącznie jasne strony życia. Hawkins genialnie buduje tę postać. Na początku trudno nazwać Poppy atrakcyjną, ale w miarę jak poznajemy ją lepiej - jej charakter, podejście do życia - kobieta rozkwita i pięknieje na naszych oczach.

Oczywiście Leigh nie byłby sobą, gdyby nie włożył w usta jednej z postaci anarchistycznego wywodu na temat brytyjskiego systemu edukacyjnego. Na tym między innymi polega urok tego reżysera. Dla Poppy i jej bliskich nie ma zresztą tematów tabu, a pogawędki bohaterów wypełnia angielski humor w doskonałej, opartej na realizmie odmianie. Gdy rozmowy milkną, z kinowych głośników dobiega zabawna, swawolna muzyczka skomponowana przez Gary'ego Yershona.

"Happy-Go-Lucky, czyli co nas uszczęśliwia" przywołuje szeroki uśmiech na usta widza. Historia życzliwej Poppy to jeden z najlepszych filmów Mike’a Leigh.

Poppy prozak

Czy może być coś bardziej irytującego od rozchichotanej, podśpiewującej, wiecznie zadowolonej z życia i uśmiechniętej trzpiotki? Może. Na przykład ponury i zgorzkniały, zamknięty w paranoicznej piramidzie własnych obsesji i lęków, wrogo nastawiony do świata instruktor nauki jazdy. Enraha! Bohaterką najnowszego filmu Mike'a Leigh jest Poppy (świetna Sally Hawkins), trzydziestoletnia nauczycielka skrajnie optymistycznie nastawiona do życia (nawet gdy kradną jej rower, martwi się głównie o to, że nie zdążyła się z nim pożegnać). Szczebiotliwa Poppy, wraz ze swą współlokatorką Zoe (Alexis Zegerman) mieszkają w Londynie, gdzie balując i wygłupiając się, gwiżdżą na hipoteki i fundusze emerytalne martwiąc się jedynie o to, by jakiś facet zwrócił na nie, choć na chwilę uwagę. Bezpretensjonalna Poppy do każdego problemu podchodzi z uśmiechem i życzliwością nie zrażając się nawet nieprzyjaznym bukinistą, czy nadętym i skrupulatnie zasadniczym instruktorem nauki jazdy (jak zwykle interesujący Eddie Marsan). Satysfakcję sprawiają jej drobne przyjemności, jak wypad na drinka z przyjaciółkami, kurs flamenco (znakomita scena- o'le!) czy nawet wizyta u kręgarza. Czy taki ktoś może nie znaleźć w końcu szczęścia w życiu?
Reżyser "Sekretów i kłamstw" bez cienia ironii (bądź charakterystycznych dla niego rozterek egzystencjonalnych) stara się przekonać widzów, że polityka "always look on the bright side of life" może przynieść sukces. A właściwie nie tyle sukces, ile szczęście w pogodzie ducha i zgodzie ze światem. Bo tym "co nas uszczęśliwia" (jak brzmi polski podtytuł filmu) jest życie. I choć to długa droga, to nie frasujmy się na zaś, Poppy wyśle nam pełnego rozpromienionych emotikonów esemesa, gdy już tam dotrzemy.

https://vod.plus?cid=fAmDJkjC