Za osiem miesięcy doktor Patricia odbierze prestiżową nagrodę przyznaną jej za dzieło, w którym opisała małżeńskie dole i niedole przyjaciół oraz własne. Tymczasem, jak co roku wybiera się wraz z mężem i trzema pozostałymi parami na tygodniowy urlop. W odciętej od świata górskiej willi wszyscy dowiedzą się o sobie czegoś nowego. Konfiguracje w niektórych parach ulegną zmianie. Tym bardziej, że pierwotnej ósemki dołączą dwie nowe postaci - chętny do pomocy szeryf Troy i seksowna Trina.

Wszyscy bohaterowie komediodramatu "Małżeństwa i ich przekleństwa" są Afroamerykanami z wyższej klasy średniej, lecz ich problemy w niczym nie różnią się od kłopotów, które miewają przeciętniacy. Choć bohaterowie dużo mówią, nie zagłębiają się zbytnio w istotę spraw. Z nabożeństwem przyjmują natomiast pouczenia pani psycholog. Janet Jackson wielce wczuwa się w swoją rolę i prawi kazania, aż miło, ale aktorką jest żadną, nie potrafi wiarygodnie zapłakać. Mimo obecności wokalistki na ekranie, ścieżka dźwiękowa "Małżeństw..." świeci pustką. Brak jakiejkolwiek muzyki w tle kilku scen mocno daje się we znaki.

Komediowa warstwa filmu także rozczarowuje. Po Tylerze Perrym, twórcy m.in. "Mojej wielkiej, wściekłej rodziny", można było spodziewać się zabawnych dialogów lub co najmniej niewybrednych gagów. W "Małżeństwach..." jest jedna zabawna scena. Pojawia się w chwili, gdy widz zmęczony nadmierną dawką mało emocjonującego dramatu obyczajowego chce po prostu wyjść już z kina.