Snując się...

W filmie Davida Lowery jest dom, małżeństwo,on ginie w wypadku, po czym widzimy jego w postaci ducha, który nie może opuścić swego domu i obserwuje żonę... Duch jest w postaci bardzo prymitywnej, ponieważ jest w prześcieradle z wyciętymi oczami i bardzo powoli przechadza.Bardzo się pomyli ktoś kto oczekuje kina ze zwrotami akcji, przerażającego i porywającego. Sceny są wydłużone na tyle, że parę razy sprawdzałam czy nie włączyłam przypadkiem pauzy - słuchanie piosenki, jedzenie i inne czynności trwają kilka minut... O aktorstwie nie można powiedzieć, Rooney Mara i Cassey Affleck po prostu się snują, jedyne emocje i życie można zobaczyć na krótko w scenie z latynoską rodziną. Duch patrzy, obserwuje, odkrywa więzi łączące go z domem. Można tu doszukiwać się metafizyki, symboliki, jak ktoś lubi kontemplacyjne i artystyczne kino,w którym niekoniecznie wiadomo o co chodzi może być zadowolony. Niestety do mnie "Ghost story" nie przemówiło, absolutnie nie poruszyło, a półtorej godziny wydawało się być trzema...