Gloria (Paulina Garcia) to atrakcyjna kobieta w średnim wieku. Mieszka sama, z dziećmi widuje się rzadko, ale regularnie odwiedza wieczorne potańcówki. Spędza tam miło czas, choć zazwyczaj stroni od towarzystwa mężczyzn. Wszystko zmienia się, kiedy Gloria poznaje równie dojrzałego Rodolfo (Sergio Hernandez). Czarujący dżentelmen sprawia, że kobieta nabiera chęci na romans.

Nie ma się co oszukiwać, "Gloria" nie wnosi do kina nic nowego. Jest jednak pięknym melodramatem o dojrzałości, mądrą opowieścią o życiu i naprawdę zabawną komedią o prawdziwej kobiecie. To, co najbardziej ujmuje w filmie, to szczerość. Sebastián Lelio portretuje główną bohaterkę taką, jaka jest naprawdę. Niczego jej nie dodając, niczego nie ujmując.

"Gloria" to kino przede wszystkim dla kobiet. Zadziwiające, że zrobione zostało przez mężczyznę. Może właśnie jedynie męskim okiem można spojrzeć na prawdziwą kobiecość? Może kobieca perspektywa byłaby w tym przypadku nieszczera?

Mówiąc o filmie Sebastiána Lelio, nie sposób nie wspomnieć o tym, że Paulina Garcia, która zagrała tytułową Glorię, dostała za swoją rolę główna nagrodę aktorską na festiwalu w Berlinie dwa lata temu. W pełni zasłużoną. Kino potrzebuje takich kobiet! I takich filmów!