FILM

Jeziorak (2014)

Recenzje (1)

Chociaż reżyser i scenarzysta Michał Otłowski zapiera się, że nie śledzi skandynawskich kryminałów i nigdy nie oglądał "The Killing"/"Forbrydelsen", "Mostu nad Sundem" czy trylogii "Millenium", to jednak trudno o "Jezioraku" nie pisać w kontekście tych właśnie produkcji. W tym przypadku nie jest to jednak zarzut - przeciwnie: twórcy i całej ekipie udało się zaadaptować na nasze warunki najlepsze wzorce, które podbiły cały świat.

Przed naszymi oczami roztacza się jesienny krajobraz - jest ponuro, szaro-zielono-niebiesko. Nad jeziorem unosi się mgła, na leśnych i wiejskich drogach leżą gnijące liście. Jest zimno - na tyle, że podkomisarz Iza Dereń (Jowita Budnik) nosi czapkę i ciepłą kurtkę. Kobieta musi na siebie uważać - jest w ciąży (stąd też często porównuje się film do "Fargo"). Na radość z macierzyństwa nie ma jednak czasu. Właśnie zaginął jej partner życiowy, kolega z posterunku, w okolicy grasuje agresywny bimbrownik, a nad wodą znaleziono ciało młodej dziewczyny. Tropy zmierzają w różnych kierunkach. Jeden z nich prowadzi do zamkniętego po sezonie, eleganckiego pensjonatu, drugi zmusza Izę do rozgrzebywania tajemnic z przeszłości, sekretów, które miały spłonąć wraz z pewnym pożarem. Przełożony z pewną dezaprobatą spogląda na działania pani podkomisarz, a jej nowy partner służbowy, aspirant Marzec (Sebastian Fabijański) stara się pomagać, ale też nie wszystko rozumie. Ludzie wiedzą więcej niż chcą powiedzieć.

Fabuła sama w sobie jest prosta, ale zarazem na tyle zagmatwana, że szybko dajemy się wciągnąć w intrygę i dołączamy do śledztwa Dereń. Otłowski trzyma dyscyplinę i umiejętnie dozuje informacje, a co za nimi idzie nasze zainteresowanie. Momentami mgła z ekranu zdaje się rozpościerać również nad kinowymi fotelami, mamy swoje podejrzenia i boimy się o pozytywnych bohaterów. Jowita Budnik, która przez ostatnie lata kojarzyła się z kinem Krauzów i kreacjami artystycznymi, zaskakująco dobrze wypada w roli gatunkowej - Iza Dereń to postać, którą chciałoby się zobaczyć ponownie, w kolejnym dochodzeniu. To silna kobieta, osobowość nieugięta i konsekwentna w swoich czynach. Sara Lund doczekała się swojej polskiej "siostry".

Otłowski nie odkrywa na nowo gatunku - klocki, z których układa swoją historię są wszystkim fanom kryminału (szczególnie w skandynawskim wydaniu) bardzo dobrze znane. Z ekranu ani raz nie bije jednak sztuczność, jakakolwiek nieporadność czy wtórność. To bardzo swojski kryminał, mocno osadzony w polskiej rzeczywistości. Twórca fantastycznie wykorzystuje aurę i tajemniczość Mazur, odrywa nas od tych wszystkich telewizyjnych opowiastek, które rozgrywają się wśród strzelistych wieżowców Warszawy, luksusowych apartamentów, pięknych dziewczyn, przystojnych facetów, szybkich samochodów. Na Warszawie przecież Polska się nie kończy i dobrze, że znalazł się ktoś, kto sobie o tym przypomniał! W lasach przecież, pośród łąk, gór i dolin czai się tyle tajemnic…

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC