Bohaterką filmu opartego na sztuce Davida Auburna jest Catherine, błyskotliwa, ale zakompleksiona i samotna córka genialnego matematyka. Kiedy ten zapada na ciężką chorobę, dziewczyna postanawia przerwać studia i roztacza opiekę nad szalonym starcem w ostatnich latach jego życia.
Dla Gwyneth Paltrow, która wciela się w główną rolę, nie było to pierwsze zetknięcie się z nagrodzoną Pulitzerem sztuką Auburna. Jako Catherine można ją było zobaczyć w 2000 roku na deskach londyńskiego teatru Donmar Warehouse w przedstawieniu wyreżyserowanym zresztą przez Maddena. Twórca zaprosił hollywoodzką gwiazdę do projektu zachwycony współpracą w 1998 roku przy okazji realizacji kostiumowego dramatu "Zakochany Szekspir". Kolaboracja ta zaowocowała siedmioma statuetkami Oscara, w tym dla najlepszej aktorki dla Paltrow. Kręcąc "Dowód" Madden po raz wtóry wyciąga z młodej Amerykanki niezauważalne w jej pozostałych kreacjach przebłyski geniuszu. Portret nieco dzikiej, niepewnej, nieśmiałej, ale zarazem niezwykle silnej, przekonanej o słuszności własnych przekonań, zdeterminowanej córki wymagającego naukowca, to zdecydowanie najlepsza rola w dotychczasowej karierze Paltrow. To w głównej mierze dzięki tej kreacji widz jest w stanie zapomnieć o teatralności akcji oraz statycznych i przegadanych scenach.
Reszta filmu to rozrachunek z mitami i stereotypami na temat genialnych matematyków i ich szaleństwa, które nie tak dawno poruszył Ron Howard w swoim przebojowym "Pięknym umyśle". Madden dodaje do tego temat marginesowego udziału kobiet w wielkich naukowych odkryciach oraz trzymający w napięciu motyw przełomowego matematycznego odkrycia. Jednak żaden z tych wątków nie zapada w pamięć tak mocno, jak właśnie magnetyzujący portret kobiety na granicy paranoi w interpretacji Paltrow.
Historycy filmu zgodnie przyznają, że spotkanie Dietrich i von Sternberga trwale zmieniło losy tej pary. Podobnie jest w przypadku Paltrow i Maddena. Wystarczy mieć teraz nadzieję, iż dadzą nam tego wyraz jeszcze wielokrotnie.
Muszę przyznać, że zrobił na mnie wrażenie. Przypomina "Piękny umysł" Rona Howarda, ale zrobiony znacznie ciekawiej. Rewelacyjna gra aktorów, a szczególnie Gwyneth Paltrow, która w niesamowity sposób przekazywała emocje.
Nie jest to film dla nieskorych do myślenia "serialowców", bądź amatorów kina akcji z setkami trupów, ale z pewnością zadowoli wymagającego odbiorcę, dla którego treść filmu stoi przed efektami w nim użytymi.