W Polsce dochodzi do likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, a niejako w ich miejsce zostaje stworzona tajna jednostka do zadań specjalnych. Trafiają do niej wyrzucona z ABW podporucznik (Olga Bołądź), kapitan, który powrócił z Afganistanu (Wojciech Zieliński) oraz były pułkownik SB (Janusz Chabior). Nasi bohaterowie pracują nad aferami z pierwszych stron gazet i ślepo wykonują polecenia tajemniczego przełożonego. Pewnego dnia odkrywają, że tak naprawdę nie wiedzą, dlaczego i dla kogo to robią.
Film Vegi można podzielić na dwie części, z których o jednej lepiej jest jednak szybko zapomnieć. Pierwsza połowa "Służb specjalnych" to bowiem zbyt powierzchowne wprowadzenie do tematu oraz błyskawiczna próba przedstawienia bohaterów. Temat jest w porządku, a bohaterowie ciekawi, jednak przez pierwszą godziną trudno jest się powstrzymać od śmiechu. Patryk Vega dostarcza nam kuriozalne dialogi i tanią kontrowersję. W dodatku niektóre z dialogów podane są w sposób naprawdę amatorski, nie mówiąc już o ich treści. Rozczarowuje też prowadzenie postaci, w którą wciela się Kamilla Baar. Aktorka miała za zadanie sportretować kobietę sukcesu, która myli życie w korporacji z prawdziwym życiem, natrętnie wprowadzając do domowego zacisza fachowe, anglojęzyczne słownictwo. Ta rola świetnie nadaje się do komedii, jednak w sensacyjnych "Służbach specjalnych" wypada groteskowo. I bynajmniej nie jest wina aktorki, lecz jedynie Patryka Vegi.
Czym dalej, tym jednak lepiej. Z kolejnymi wątkami coraz bardziej zastanawiają nas bezpardonowe działania służb specjalnych. Reżyserowi udało się też to, co planował - widz zaczyna utożsamiać bohaterów z prawdziwymi postaciami z polskiej polityki. Niektóre z nich są łatwiejsze do zidentyfikowania, przy innych trzeba się bardziej postarać. Cel jednak został osiągnięty - nie sposób przejść obok "Służb specjalnych" obojętnie. Na pochwałę zasługują też Olga Bołądź i Janusz Chabior, przy których trochę słabiej na pierwszym planie wypada Wojciech Zieliński. Dla Bołądź i Chabiora są to być może najlepsze role w karierze, Zielińskiemu natomiast ciężko jest powrócić do genialnego aktorstwa z "Chrztu" z 2010 roku.
Patryk Vega powrócił do korzeni i pokazał, że świat tajnych służb, podobnie jak blisko dziesięć lat temu świat policji, poznał doskonale. Ciekawa jestem, nad czym pracuje teraz.