Nominowana do Europejskiej Nagrody Filmowej satyra na Kościół i duchowieństwo oraz bałkańskie stereotypy oferuje widzowi kilka bardzo delikatnych uśmiechów i czuć w niej inspiracje czeskim humorem.

Głównym bohaterem jest młody ksiądz, który rozpoczyna posługę na niewielkiej chorwackiej wysepce. Na miejscu zastaje niż demograficzny. Pogrzeby znacznie przeważają nad chrztami i nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się zmienić. Spowiedź kioskarza, który handluje prezerwatywami i doskonale orientuje się w temacie "kto z kim", staje się dla księdza inspiracją. A gdyby tak… przekuwać kondomy? W intrygę szybko wciągnięty zostaje również lokalny aptekarz. Akcja obejmuje zarówno prezerwatywy, jak i pigułki (do opakowań trafiają witaminy). Efekt zostaje osiągnięty, intryganci szybko jednak pojmą, że dobrymi intencjami wybrukowane jest piekło.

Komedia Vinko Brešana opowiedziana jest bardzo klasycznie, bez żadnych zaskoczeń - może poza poważniejszym akcentem w finale. Trochę brakuje tu tempa, jakiejś żywiołowości, chociaż postacie są bardzo sympatyczne i zarazem wdzięcznie zagrane. Tych bohaterów, pomimo ich słabości, prostolinijności, głupiego i nieodpowiedzialnego zachowania, łatwo polubić. Miło patrzy się na uroczą wysepkę - wymarzony cel wakacyjnych eskapad. Dobrze słucha się bałkańskich nut. Szkoda jednak, że twórcy nie posunęli się o kilka kroków dalej. Obrany przez nich temat z całą pewnością mógłby stać się zaczątkiem o wiele zabawniejszej (acz może głupszej) komedii, wyrazistszej i ostrzejszej satyry, tudzież mocnego, krytycznego dramatu. Tymczasem to taka… ciepła historyjka z dylematem moralnym w tle.