Mac (Seth Rogen) i Kelly (Rose Byrne) są przeciętnym małżeństwem, które inwestując całą górę pieniędzy wprowadza się z maleńkim dzieckiem na przedmieścia. Sielankę i idyllę przerywają nowi sąsiedzi - studenci, którzy, jak przystało na ich wiek, po prostu chcą korzystać z życia.

Na pierwszym planie mamy typową młodzieżowo-imprezową komedię, gdzie niemałą rolę odgrywają męskie członki. Jest alkohol, seks, marihuana, walające się po trawnikach prezerwatywy, głośna muzyka, kolorowe światła, atakujące poduszki powietrzne i wszystko, co przynależne beztroskim studenckim czasom. Pod tą przaśną, momentami niesmaczną powłoczką kryje się jednak drugie dno.

Nicholas Stoller drwi z osiedlających się na przedmieściach rodzin, które wraz z pojawieniem się pierwszego dziecka, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmieniają się w ugrzecznionych obywateli, dla których największym problem na świecie jest hałas. Pokazuje on ich nieudolne próby walki z przyznaniem się do dorosłości, mizerne starania by pozostać cool. Absurdalną jest kłótnia, w której Kelly obraża się na męża, iż wymaga od niej, by to ona była w związku odpowiedzialna. Nie znaczy to jednak, iż szpile wbijane są tylko w "starszych". Obrywa się i młodzieży. Stoller wyśmiewa zasady panujące w studenckich bractwach i dość dosadnie pokazuje też, gdzie kończą ci, którzy nie myślą o nauce i przyszłości (topless przed sklepem). Seth Rogen tradycyjnie wnosi swój wyluzowany urok, a Rose Byrne dzielnie mu partneruje. Skarbem jest Zac Efron, który z każdym kolejnym filmem podnosi swe aktorskie umiejętności.

W "Sąsiadach" nie zaznamy wyrafinowania, błyskotliwych dialogów, ciętych ripost i wysmakowanego humoru. Stawiajcie raczej na "dojenie" karmiącej matki i pojedynki na dildo. Komu nie jest to straszne, może się nieźle bawić. A pomysł na sesję zdjęciową dla dziecka - pierwsza klasa.