FILM

Piąta władza (2013)

Fifth Estate, The
Inne tytuły: The Man Who Sold the World

Recenzje (1)

Obraz opowiada o Julianie Assange'u, założycielu WikiLeaks. Od skromnych początków w Berlinie po medialną rewolucję, którą spowodowała organizacja.

Twórcy większości biograficznych dzieł popełniają ten sam błąd: chcą nakręcić film dla wszystkich. Tylko że dla wszystkich - znaczy dla nikogo. Bill Condon ma na koncie ten sam grzech. Nie może zdecydować się na jeden kierunek, nie wie, jak ugryźć ciekawą przecież historię. Z jednej strony stara się trafić do laików, którym hasło WikiLeaks gdzieś tylko obiło się o uszy, więc cierpliwie tłumaczy i pokazuje, o co w tym chodzi. Z drugiej, ma nadzieję zainteresować swym dziełem bardziej obytego odbiorcę, toteż co jakiś czas bezsensownie zalewa widza szczegółami. Jak wskazuje tytuł nie koncertuje się tylko na Assange'u, ale na WikiLeaks, kondycji i roli współczesnych mediów. Dba też o to, byśmy lepiej poznali Australijczyka, więc - w swym mniemaniu zapewne subtelnie - przemyca wątki z jego osobistego życia.

W efekcie dostajemy przydługawy teledysk, przepleciony ambitnymi, okrągłymi zdaniami ("Odwaga jest zaraźliwa") i dopełniony symbolicznymi obrazami, żeby wszyscy (Amerykanie?) zrozumieli, o co w tym chodzi. Nie pomaga Benedict Cumberbatch, który jest zmanierowany i przerysowany, choć taki zapewne był zamysł, by Assange był egocentryczny, antypatyczny i irytujący. Trochę też razi, że dynamika układu z jego partnerem, Danielem Bergiem, za bardzo przypomina relację bohaterów "Social Network".

"Piąta władza" robi się dobra, kiedy do akacji wkracza amerykański rząd i docieramy do wątku dzienników wojennych z Afganistanu. Przez chwilę mamy typowe acz sprawne hollywoodzkie kino polityczne. Reszta filmu najzwyczajniej nudzi, a nawet męczy i nawet w najmniejszym stopniu nie przybliża fascynującej historii matematyka z Townsville, który zrewolucjonizował świat informacji.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC