FILM

Transformers: Wiek zagłady (2014)

Transformers: Age of Extinction
Inne tytuły: Transformers 4

Recenzje (1)

Zrealizowany nie z pasji, nawet nie z potrzeby bawienia siebie czy/i widzów, ale tylko po to, by zarobić kupę kasy. Nie tylko zresztą z biletów. "Wiek zagłady" to jedna wielka reklama. Product placement rzadko aż tak nachalnie i nieporadnie gości w hollywoodzkich przebojach. Marki napojów, bielizny, producenta opon - Bay stara się, żebyśmy wszystko zauważyli i zapamiętali.

Poziom scenariusza przypomina, o zgrozo, popołudniowe opery mydlane. To chyba dlatego nowi "Transformersi" trwają ponad dwie i pół godziny. Każda istotniejsza scena jest skrupulatnie opisywana przez bohaterów w kolejnej. Najpierw widzimy, jak ktoś obrywa, potem jego ciało, a następnie słyszymy jak pozostałe postaci rozmawiają: "Umarł", "Nie żyje", "Zabili go". "Wieziemy bombę", "Bombę?!". "Tak, w tej torbie jest bomba"… Widać, że momentami te powtórzenia miały być dowcipem, ale jakoś na sali nie usłyszałam nawet jednego śmiechu. A jakaś fabuła, napięcie, odrobina spójności? Cóż, to raczej nie na tym seansie. Napiszę tylko tyle, że wątek starcia z nowymi najeźdźcami z kosmosu jakiekolwiek rozwinięcie znajduje dopiero po 2 godzinach rozwałki.

Wybuchowo jest bardzo, owszem. I pompatycznie. Dudnią basy, a Bay uparcie pokazuje komandosów, pistolety i sznury agenturalnych lub policyjnych samochodów. Jest tu mnóstwo zdjęć z tzw. żabiej perspektywy - od dołu, by wszystko wydawało się jeszcze większe lub "apetyczniejsze", jak np. pupa Tessy, granej przez Nicolę Peltz (seksizm ma się tu wyśmienicie). Same walki transformersów są… - tak, graficy naprawdę się natrudzili. Budynki się rozlatują, samochody, ciężarówki i frachtowce spadają z nieba, dookoła pełno szkła, gruzu i metalu. Huk, bum, bum, bum… Atrakcją mają być "pożyczone" z "Parku jurajskiego" dinoboty, statek kosmiczny do złudzenia przypominający ten z "Dystryktu 9" czy miecze z legendy o królu Arturze. Jest tu nawet alter ego Tony'ego Starka - wynalazca Joshua Jackson (acz tu trzeba oddać sprawiedliwość - Stanley Tucci jest jedynym jasnym elementem tego kinowego tworu).

Oryginalność Bayowi nie jest znana, tak jak i inteligentna żonglerka cytatami. Wrzuca do "Wieku zagłady" wszystko to, co sprawdziło się u innych twórców, ciekawe pomysły przekształcając w ciężką do strawienia breję. "Transformersi. Wiek zagłady" mogą spodobać się tylko odbiorcom o mentalności średnio rozgarniętego siedmiolatka.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC