FILM

Najsamotniejsza z Planet (2011)

Loneliest Planet, The

Recenzje (1)

Hollywood i kilku europejskich speców od tzw. survival horrorów przyzwyczaiło nas do tego, iż prawdziwa natura ludzka ujawnia się dopiero pod wpływem ekstremalnych, najczęściej bardzo krwawych wydarzeń i doświadczeń, spotkań z psychopatami, krwiożerczymi bestiami lub katastrofami. "Najsamotniejsza z planet" obywa się bez takich atrakcji, a i tak pod koniec seansu dla bohaterów, pary 30-letnich zakochanych (Gael Garcia Bernal i Hani Furstenberg), którzy wyruszają we wspólną, pieszą wędrówkę po pustkowiach Kaukazu, nic już nie jest takie samo, sielanka ginie bezpowrotnie. Dla widzów być może również.

Julia Loktev, reżyserka, wokół której zrobiło się głośno w roku 2006 za sprawą jej drugiego filmu "Dzień noc dzień noc" o nastoletniej terrorystce-samobójczyni, pozostaje wierna swojemu stylowi i zainteresowaniom. Zamiast szukać akcji i tempa, obserwuje bohaterów. Stara się poznać ich poprzez normalne sytuacje. Film długo przypomina wideo z wakacji - zdecydowanie lepiej zrealizowane technicznie, koncepcyjnie, niż nagranie kuzyna, ale jednak. Wygłupy, żarty, pogawędki, całusy. Już zaczynamy odnosić wrażenie, że oglądamy jeszcze jeden artystyczny obrazek o niczym, gdy autorka podsuwa krótką, niemal błahą sytuację. Jeden gest, wcale nie sensacyjny, powoduje, iż bohaterowie zrzucają swoje maski.

"Najsamotniejsza z planet" nie ukazuje nieznanych prawd, traumy, ale niesprawiedliwym byłoby oskarżenie tego filmu o banał. Loktev udaje się uchwycić moment powstawania rysy, pęknięcia w związku dwojga ludzi. Skaza nie powoduje, że rzucą się sobie do gardeł, ale rozdzieli ich w inny, bliższy życiu sposób. Spojrzenie reżyserki intryguje. Kaukaz fascynuje, a Bernal… Bernal na pewno stanowi dodatkowy atut seansu.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC