FILM

Kronika (2012)

Chronicle

Recenzje (1)

Andrew Detmer to nastolatek, który wiedzie bardzo przygnębiające życie. Jego utrzymujący się z renty ojciec to nałogowy pijak i hazardzista, natomiast matka cierpi na nieuleczalną chorobę. Przykuta do łóżka, nie ma już praktycznie żadnego wpływu na wychowanie syna, ojciec natomiast wpływ ma tylko zły. Zamknięty w sobie Andrew nie ma też łatwo w szkole, gdzie stopnie pozostawiają wiele do życzenia, a rówieśnicy robią wszystko, aby każda przerwa była bolesną lekcją życia. Jedynym przyjacielem jest dla niego kuzyn Matt Garetty, a także… kupiona kamera, która staje się jego sposobem na radzenie sobie z rzeczywistością. Rejestrując wszystko co go otacza, stara się na świat patrzeć przez pryzmat obiektywu, pryzmat, którym można manipulować, przewijać, kasować. Pewnego dnia na imprezie szkolnej Matt wraz z najpopularniejszym chłopakiem w szkole, przewodniczącym Stevem Montgomery, natrafiają na dziwny tunel. Oczywiście całą sytuację zejścia do tajemniczej dziury nagrywa Andrew, a to, co stanie się w środku, na zawsze zmieni życie każdego z nich…

Choć już wcześniej wspomniałem o tym, że „Kroniki” nie są pierwszy film w konwencji „found footage sci-fi” to jednak pomiędzy „Apollo 18”, a obrazem w reżyserii Joshua Tranka, istnieje ogromna różnica. Jest ona tak duża, że w ostateczności łączy je tylko forma przekazu, gdyż w żadnym stopniu nie można ze sobą połączyć misji kosmicznej z opowieścią o zwykłych nastolatkach posiadających nadprzyrodzone zdolności. Stąd już na starcie łatwo nam stwierdzić, że na ekranie zobaczymy coś nowego, coś, co może dać nam innowację, a tym samym autentycznie nas zaciekawić. Czy tak faktycznie się dzieje?

Początkowe minuty „Kronik” nie różnią się zbytnio niczym od podobnie zrealizowanych filmów. Ktoś kupił kamerę, w tym przypadku Andrew, i zaczął nagrywać wszystko dookoła. Gdy ktoś postępuje w taki sposób, prędzej czy później nagra coś ciekawego. Oczywiście tu nie jest inaczej. Na szczęście we wprowadzeniu, twórcy prezentują nam tak ciekawą historię, że zanim zacznie się ona rozwijać na innym, tym właściwym szczeblu, nie dopadnie nas nuda. Wszystko za sprawą znakomitej kreacji, wschodzącej gwiazdy Hollywoodu, Dane’a DeHaana. Znany do tej pory bardziej z małego ekranu (seriale „Prawo i bezprawie”, „Terapia”, „Czysta krew”) Dane, znakomicie wciela się w postać zagubionego chłopca, którego srodze doświadcza życie. Stąd nasze szybkie przywiązanie do jego postaci, która w kolejnych minutach ulegnie prawdziwej metamorfozie. Wszystko za sprawą tajemniczej jaskini, na dnie której młodzi ludzie doświadczają czegoś niezwykłego. Po pamiętnej nocy, chłopcy zauważają, że coś się w nich zmieniło, że… nabyli supermoce takie jak lewitacja, telekineza, latanie, czy wzmocniona odporność organizmu. Jednak pojmowanie ich przychodzi im z ogromnym trudem, gdyż przecież żaden z nich nie wiedział, co właściwie się stało. Każdy kolejny krok, to krok w ciemno, to przypadkowe działanie, które dawało określone efekty. Ciekawostką jest tu fakt, że jako osoby obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami nie mają swojego guru, kogoś starszego, kogoś kto nauczy ich korzystać z tego daru. Wszystko zachowują w tajemnicy, a sztuczki prezentują tylko i wyłącznie w swoim gronie. Nie starają się czynić dobra dla innych ludzi, nie wyrządzają też nikomu krzywdy (czasem pozwalają sobie tylko na niewinne żarty), po prostu dzięki tej mocy, tylko dobrze się bawią. To z pewnością jest duża nowość w kinie o supebohaterach i za to oczywiście należy się twórcom spory plus (minimalnego podobieństwa niektóry mogą dopatrywać się w „Pakcie milczenia”, z tą tylko różnicą, że tam chodziło o magię).

Olbrzymim zaskoczeniem w tym filmie są wykonane z niesamowitym rozmachem efekty specjalne. Jak niemal każda z produkcji „found footage”, tak i ten tytuł dysponował bardzo skromnym budżetem, bo zaledwie $ 12 mln (dochód na dzień 22.05.2012 to $124 mln!). Jednak to, co za te pieniądze przygotowali dla widzów twórcy dosłownie wciska w fotel, a już z pewnością zrobi to scena finałowa. Chyba najbliżej jest jej do… końcówki „Hancocka”, gdzie regularna bitwa pomiędzy tytułowym bohaterem, a Mary Embrey zrujnowała połowę miasta. Tu oczywiście rozmiar zniszczeń jest o wiele mniejszy, ale sam fakt takiej destrukcji w filmie nagrywanym zwykłymi kamerami, nakazuje mi głęboko pokłonić się w stronę całej ekipy filmowej.

Ogólnie rzec można, że „Kroniki” to bardzo pozytywne zaskoczenie roku filmowego 2012. Oczywiście trzeba jeszcze tolerować konwencję „found footage”, jednak mi ona leży w 100%. Zresztą w obrazie tym przyczepić można się jedynie do wtrąconego na siłę wątku miłosnego i kilku dziur w scenariuszu, które jednak wcale nie przeszkadzają w cieszeniu się seansem. Świetny pomysł na film, doskonałe aktorstwo i nadzwyczaj dobre efekty specjalne sprawią, że i was historia prostych nastolatków obdarzonych supermocami wciągnie bez końca. Ze swojej strony serdecznie polecam.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC