FILM

Harry Brown (2009)

Recenzje (1)

Tytułowy pan Brown (kapitalny Michael Caine) to sędziwy mężczyzna, któremu umiera żona. Puste życie wypełniają mu spotkania z kolegą w pubie przy szachach, do chwili gdy jego towarzysz zostaje bestialsko zamordowany przez bandę młodocianych rzezimieszków. Widząc bezradność i bezczynność policji, Harry, wojenny weteran, postanawia wziąć sprawy w swe ręce. Nie działa pochopnie, nie jest żądny krwi, kiedy jednak ginie przyjaciel, metodycznie, choć nie bez emocji, załatwia sprawę.

Film w bardzo jaskrawy sposób ukazuje realia angielskich blokowisk i rządzących nimi chuliganów, pozbawionych skrupułów i jakichkolwiek zasad małolatów. Od niemal pierwszego ujęcia obraz Daniela Barbera szokuje. Reżyser jak najdobitniej stara się przedstawić patologię, która rozgrywa się pod okiem policji. Żadnych niedomówień, subtelności, krwawo i bezwzględnie. Mroczny klimat i bardzo oszczędna (przez zasadniczą część) akcja potęgują wrażenie.

Dzieło rodzi zasadnicze pytanie. Co jest ważniejsze - prawo czy sprawiedliwość? Chociaż jest to kolejny obraz o samozwańczym mścicielu, tym razem łatwiej niż zazwyczaj zrozumieć pobudki bohatera. Widząc jak niewielkim nakładem sił i środków starszy pan potrafi zająć się tym, co leży w gestii policji, nie trudno go zrozumieć i stanąć po jego stronie. Trudno natomiast się nie złościć, patrząc jak procedury, regulaminy i zwyczajna apatia hamują działanie służb.

To obraz o obojętności, o brutalności, obłudzie, niewyobrażalnym (a jednak prawdziwym) zwyrodnieniu niektórych środowisk brytyjskiej młodzieży i nie tylko. Za każdym wyrostkiem stoi przecież dorosły.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC