FILM

Garfield: Festyn humoru (2008)

Garfield's Fun Fest

Recenzje (1)

Któż nie zna Garfielda. Gruby, rudy, egocentryczny kot zadebiutował równo trzydzieści lat temu jako bohater komiksowego paska autorstwa Jima Daviesa. Leniwy, wiecznie niezadowolony, złośliwy w stosunku do swojego właściciela Jona oraz psa Odiego stał się ulubieńcem czytelników. Z gazetowych stron szybko trafił na ekrany, a dziś, w chwili gdy po raz kolejny powinien wygrać konkurs na najlepszego komiksowego artystę estradowego zorientował się, że stracił umiejętność rozśmieszania widzów. Ktoś mógłby powiedzieć, że Garfild sam sobie winien, niepotrzebnie wywierał nacisk na swoją partnerkę Arlene. Narcystyczne kocisko zdecydowało się tymczasem szukać pomocy w baśni o śmiesznej wodzie.

To co stanowi o genialności komiksu - prostota, skrótowość, trafność anegdoty - całkowicie rozmywa się w pełnometrażowym filmie animowanym, mimo że scenariusz wyszedł spod pióra Jima Davisa. Garfield przeżywa kryzys twórczy, więc z ironicznych złośliwości kota zostały jedynie strzępy. Mistrz Fred Żaba (wyrośnięty Yoda w gąsienicowej tunice), którego spotyka zgryźliwy mruczek, rzuca mądrościami w stylu zen: "Cudza tragedia jest zwykle komedią w naszych oczach". I tym sposobem "kocur rudawy w tłuszcze zasobny" pokonuje kolejne stopnie wtajemniczenia na drodze ku oświeceniu. I kogo to obchodzi? Z pewnością nie miłośników gazetowego paska. I nie dzieciaki szukające w kinie uciechy.

Przygody kocura zostały ponadto przedstawione za pomocą mało efektownej techniki animacji. Świat filmu "Garfield: Festyn humoru" wygląda tak, jakby ktoś zaprojektował polakierowane postaci i sprzęty z modeliny przy użyciu mało wydajnego komputera. Kolejny minus to obsada dubbingu. Kilka lat temu Cezary Żak być może wyglądał jak Garfield, ale Garfield na pewno nie mówi głosem o tonie i barwie głosu Żaka.

Reżyserzy Mark A.Z. Dippe i Eondeok Han urządzili festyn złego humoru. Można wziąć w nim udział jedynie na własną odpowiedzialność.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC