Bohaterkami filmu, inspirowanego rysunkami fikcyjnej szkoły z internatem autorstwa Ronalda Searlesą, są niesforne, a nawet wręcz demoniczne uczennice. Mimo iż dzielą je gusta odnośnie garderoby, sposób postrzegania świata, to łączy umiłowanie zabawy i wolności. Nie wyobrażają sobie życia w normalnej szkole, z prawdziwymi mundurkami, wykwalifikowaną i wymagającą kadrą pedagogiczną. Kiedy więc na ich ukochaną placówkę oświaty pada złowrogi cień Ministerstwa Edukacji oraz widmo bankructwa, postanawiają zewrzeć szyki i uratować gimnazjum.

Film w reżyserii Olivera Parkera i Barnaby'ego Thompsona rozbawi nie tylko nastolatków lubujących się w przebojach zespołu Girls Aloud, którego kompozycje zostały wykorzystane w ścieżce dźwiękowej. Dużą przyjemność z oglądania produkcji będą czerpać również starsi widzowie. W "Dziewczyny z St. Trinian" dwie różne postaci sportretował Rupert Everett, wcielający się w dyrektorkę osławionej szkoły oraz jej brata - marszanda, handlującego często wątpliwej jakości dziełami sztuki. Ukłonem w stronę starej szkoły komedii są również parodystyczne nawiązania do znanych przebojów kinowych ("Mission: Impossible", "Dziewczyna z perłą") i telewizyjnych ("Zagadki kryminalne"), a także ironiczne spojrzenie na karierę gwiazd filmu. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Colin Firth, który po raz kolejny próbuje uwolnić się od roli Pana Darcy'ego z "Dumy i uprzedzenia". Tym raz jest wręcz zabójczo przekonujący.

Mimo iż "Dziewczynom z St. Trinian" brakuje lekkości i świeżości innych komedii z Ealing Studios, to nie można im odmówić walorów rozrywkowych. Na początku roku szkolnego warto zobaczyć coś podnoszącego na duchu, zanim do kin wkroczą przygnębiające obrazy pokroju dramatów społecznych "Fala" i "Nasza klasa".