FILM

Męska historia (2006)

History Boys, The

Pressbook

"Dajcie sobie spokój, chłopcy. To jest gra, której chcę was nauczyć. Dajcie spokój" - Hector, MĘSKA HISTORIA

Wnosząc świeży powiew do filmowej tradycji szkolnych dramatów takich jak „Stowarzyszenie umarłych poetów”, „Szukając siebie” czy „Klub imperatora” nadchodzi MĘSKA HISTORIA – wyrafinowana, zabawna, ale i prowokacyjna opowieść o prawdziwym znaczeniu pojęcia „odbierać edukację”. Oparty na sztuce, która podbiła Broadway i zgarnęła aż sześć tegorocznych nagród Tony, film MĘSKA HISTORIA ukazuje grupę inteligentnych i utalentowanych lecz krnąbrnych angielskich uczniów, których świat zmienił się na zawsze, kiedy dwóch nauczycieli o odmiennych światopoglądach ruszyło do boju o ich dusze, ciągnąc do Oksfordu lub Cambridge.

A wszystko zaczyna się w małej prywatnej szkole w przemysłowym zakątku północnej Anglii, gdzie ośmiu uczniów staje przed perspektywą osiągnięcia brytyjskiego marzenia: zapisania się na jeden z dwóch legendarnych angielskich uniwersytetów. Przeżywający rozterki właściwe dla wieku dojrzewania, pogrążeni w chaosie lat 80. XX wieku chłopcy są wspierani, ale i czasem mamieni, przez dwóch nauczycieli o krańcowo odmiennych poglądach na ich edukację. Nowy w szkole, świetnie ułożony Irwin, niedawny absolwent Oksfordu zatrudniony przez ambitnego dyrektora, by przygotować chłopców do skutecznego przystąpienia do egzaminów, kładzie nacisk na przebojowość. Drugim jest cudowny nauczyciel literatury Hector, który ma się za głupca, bowiem za wszelką cenę próbuje pomóc chłopcom w znalezieniu własnej mądrości. Obaj wychowawcy, cieszący się poważaniem a nawet miłością swoich uczniów, ostro rywalizują między sobą, stawiając na szali swój autorytet.

W ogniu błyskotliwych dialogów – a także muzyki, piosenek i bardzo filmowych starć, zażartych debat i chwilach obnażających prawdę emocji – MĘSKA HISTORIA z humorem podejmuje poważny temat przekazywania wiedzy o życiu przez jedno pokolenie następnej generacji.

Scenariusz MĘSKIEJ HISTORII napisał Alan Bennett na motywach swej sztuki i jej premierowej inscenizacji dokonanej przez Nicholasa Hytnera w londyńskim National Theatre.

THE HISTORY BOYS is written by Alan Bennett based on his Tony Award-winning play and directed by Nicholas Hytner who first brought the story to the stage at London’s National Theatre, where he serves as the director. Tak jak w premierowym spektaklu, w filmie występują Richard Griffiths, laureat nagrody Tony za rolę Hectora, Frances de la Tour, layreatka nagrody Tony za rolę pani Lintott oraz Stephen Campbell Moore wraz z Samuelem Barnettem, Dominikiem Cooperem, Jamesem Cordenem, Jamie Parkerem, Russellem Tovey, Samuelem Andersonem, Sachą Dhawaną i Andrew Knottem powtarzających role ośmiu chłopców. Na ekranie pojawiają się również Clive Merrison jako dyrektor szkoły oraz Penelope Wilton jako nauczycielka plastyki, pani Bibby, Adrian Scarborough jako nauczyciel gimnastyki Wilkes oraz Georgia Taylor as Fiona, sekretarka dyrektora.

Film MĘSKA HISTORIA została wyprodukowana przez Kevina Loadera, Nicholasa Hytnera i Damiana Jonesa, finansowana zaś ze środków DNA Films i BBC 2 Films. Światowym dystrybutorem filmu jest Fox Searchlight Pictures.

Premiera sztuki „Męska historia” Alana Bennetta w reżyserii Nicholasa Hytnera – prowokacyjnej opowieści o anarchii wieku dojrzewania, celach edukacji i naturze historii – odbyła się w londyńskim National Theatre w maju 2004 roku i z miejsca stała się wydarzeniem. Napisana z zębem, pełna młodzieńczej energii i istotnych pytań o wszystko – od poezji po współczesną etykę zachowań seksualnych – sztuka zbierała nie tylko tłumy, ale i liczne nagrody począwszy od nagrody Laurence’a Oliviera za najlepszą nową sztukę sezonu, reżyserię i dla najlepszego aktora, a na nagrodach krytyki kończąc. Spektakl objechał świat i został z powodzeniem wznowiony na Broadwayu. Mimo całej swej brytyjskości sztuka podbiła serca Amerykanów, zdobywając aż sześć nagród Tony – w tym za spektakl, reżyserię, za główną rolę męską i drugoplanową rolę kobiecą.

Zanim jeszcze sztuka trafiła na Broadway, entuzjazm, jaki budziła jej tematyka i bohaterowie, przekonał Hytnera i Bennetta – którzy wcześniej współpracowali przy nominowanym do Oscara filmie „Szaleństwo króla Jerzego” – do przeniesienia spektaklu National Theatre na duży ekran. Ich decyzja podyktowana była pragnieniem uchwyceniem magii tego niezwykłego spektaklu, toteż zdjęcia zostały zrealizowane w ciągu pięciu tygodni poprzedzających światowe tournee przedstawienia National Theatre. Takie tempo było ściśle zamierzone.

„Przed premierą odbyły się staranne próby i nie minęły nawet dwa lata, kiedy zabraliśmy się do filmu – wyjaśnia Hytner. – Czasami kręcenie filmu zajmuje całe lata i zapał gdzieś ulatuje. Na szczęście Alan szybko stworzył scenariusz, więc nie straciliśmy naszego entuzjazmu dla sztuki. Zresztą, proces przenoszenia spektaklu na ekran – od adaptacji tekstu, poprzez inscenizację i nową wizualizację – po to przebiegał tak szybko, by niczego nie uronić”.

Chociaż decyzja o kręceniu filmu zapadła wcześnie, Hytner i Bennett nie ujawnili swoich zamiarów dopóki nie skończyli scenariusza i nie ustalili harmonogramu prac. Chcieli być gotowi do pracy z marszu. Wiedzieli, że będą mieli bardzo mało czasu i że podczas wakacji wszystkie angielskie szkoły będą zamknięte. Ale najbardziej istotne było to, że kręcąc dokładnie z tą samą obsadą, która występuje w spektaklu National Theatre, będą mieli do czynienia z grupą aktorów bez żadnego ekranowego obycia – za to doskonale znających swoje role po miesiącach prób i setkach przedstawień.

„Nie zdarza się często, że dysponuje się tak obsadą tak doskonałą w każdym calu – mówi Hytner. – Kiedy jednak talk się zdarza, nie wolno tego marnować, ale dążyć do uzyskania jeszcze lepszego efektu. Połączenie tekstu napisanego z tekstem wzbogaconym wyobraźnią aktora i przemyśleniem reżysera wzmacnia autentyzm sytuacji. Zresztą, nigdy nie było mowy o innej obsadzie”.

Kiedy Hytner i Bennett byli gotowi, podjęli rozmowy z szanowanymi producentami kina niezależnego, Kevinem Loaderem („Kapitan Corelli”, „Trzeba przetrwać tę miłość”, „Matka”) i Damianem Jonesem („Wellcome to Sarajevo”, „Milionerzy”). Loader i Jones z entuzjazmem przyjęli ofertę i postanowili zawierzyć instynktowi twórców. „Nasz udział ograniczył się do zapewnienia im odpowiedniego, choć niewielkiego, budżetu i pozostawieniu Nicholasowi i Alanowi pełnej swobody twórczej” – podsumowuje Loader.

„Kevin i Damian zatroszczyli się o fundusze, wciągając do współpracy BBC 2 Films, DNA Films i Fox Searchlight Picture, spełniając naszą prośbę, by nie zawracać nam tym głowy” –m dodaje Hytner.

Przygotowując adaptację Alan Bennett za wszelką cenę chciał pozostać wierny inscenizacji teatralnej. Jako jeden z najbardziej popularnych autorów na potrzeby sceny i filmu, Bennett wysnuł swą sztukę z własnych doświadczeń, kiedy jako młodzieniec bez żadnego dorobku ubiegał się o miejsce na jednej z dwóch renomowanych uczelni i wtedy właśnie spotkał jednego z tych wspaniałych nauczycieli, którzy dzięki swej pasji potrafią dokonać cudów.

„Gdybym wtedy spotkał kogoś takiego jak Hector, lepiej wówczas pojąłbym jego punkt widzenia – rozmyśla Bennett. – Jest wielu takich ludzi, ale przez wszystkie szkolne lata mnie udało się spotkać tylko jednego takiego nauczyciela. Pod koniec mojej nauki w Oksfordzie miałem wykładowcę, który nauczał historii średniowiecza. Obiektywnie, historia średniowiecza nie jest niczym bardzo istotnym, ale on zdawał się zachowywać tak, jakby tylko dla niej warto było żyć. Tacy nauczyciele są do tej pory, trwają mimo okropnych warunków nauczania, ale kiedy byłem chłopcem żadnego z nich nie udało mi się spotkać, więc postanowiłem go sobie stworzyć”.

Bennett umieścił swoją historię w latach 80. ubiegłego wieku, w prywatnym gimnazjum, gdzie trwają zmagania kultury popularnej z wysoką, co stanowi świetny grunt do postawienia pytań o stosunek do stylu i istoty życia czy też o uczenie się i nauczanie człowieka. Aby uzyskać odpowiedzi, nakreślił sylwetki dwóch porywających nauczycieli o krańcowo odmiennych światopoglądach: Hectora - ekscentrycznego, skorego do żartów nauczyciela wiedzy ogólnej, oraz Irwina – gładkiego, nastawionego na efekt nauczyciela historii.

Hector – miły, mądry i porywający swoją pasją poznawania wiedzy – jawi się czasem jako niezwykły cichy bohater w okowach fatalnej skłonności, co Bennett opisał w swojej sztuce z poruszającą szczerością. Zapytany, czemu właśnie Hectorowi przypisał tę piętę achillesową wrażliwości na wdzięki swoich uczniów, Bennett odpowiada: „Wydało mi się to właściwe dla jego charakteru. To było właściwe i w pewnym sensie czyniło go niewinnym. Chłopcy w tej historii mają około 18 lat i sądzę, że są mądrzejsi od Hectora. Ich przewagą nad nim jest pewne poczucie tolerancji, zwyczajnie ignorują jego obmacywanie w trakcie jazdy motocyklem. Jednocześnie – i jest w tym coś romantycznego – lubią go do tego stopnia, że nie każą mu przestać. Traktują to jak coś normalnego i – jak sądzę – nie jest to zbyt dalekie od prawdy”.

W rzeczywistości zarówno Hector, jak i Irwin wydaja się zbyt ludzcy, by stanowić wzór dla chłopców – ale taki był zamysł Bennetta, zdaniem którego chłopcy powinni sami szukać sposobu na poznanie tego, czego oczekują od życia. Jak podsumowuje: „Chciałem pokazać, że ci chłopcy wiedzą więcej niż ich nauczyciele. Pójdą własną drogą i sami zadecydują o swojej przyszłości. Wezmą od swoich nauczycieli to, czego sami chcą. I będzie to znacznie mniej idylliczne niż sugeruje ostatnia scena. Ci chłopcy nie są ani tak nostalgiczni, ani tak materialistyczni, a kiedy mówią, czego dokonali w swoim życiu, przemawia przez nich empiryzm i doświadczenie”.

W trakcie adaptowania sztuki na scenariusz, Bennett nie zdecydował się na znaczące skróty, aby zachować emocjonalną siłę tekstu. „Wyciąłem tylko te fragmenty, które moim zdaniem nie zagrały wcześniej, lub z których zrezygnował Nick w teatrze – mówi Bennett. – W ich miejsce dodałem kilka fragmentów, które lepiej podkreślają poszczególne wątki. Dopisałem kilka postaci, by lepiej oddać życie szkoły. Dopisałem scenę dla Penelope Wilton jako nauczycielki sztuki. Dodałem jest postać religijnego nauczyciela wf, którego zagrał Adrian Scarborough, przypominający jednego z moich nauczycieli”.

Producenci byli zachwyceni rezultatami, które zachowały ducha sztuki, ocalając dla publiczności specyfikę doznań: „Alan instynktownie zrozumiał, że rzecz nie polega na skrótach, skoro sztuka tak dobrze została przyjęta w teatrze, ale na nadaniu tekstowi filmowej jakości – mówi Kevin Loader. – Celem adaptacji w tym przypadku było stworzenie wrażenia, że widz znajdzie się bliżej postaci, będzie bardziej zaangażowany emocjonalnie a z drugiej strony zyskuje szansę docenienia wszelkich niuansów tych kreacji”.

Nicholas Hytner dostrzegł w MĘSKIEJ HISTORII szansę na poniesienie pewnego filmowego ryzyka. „Ekscytowała mnie szansa nakręcenia filmu o grupie błyskotliwych ludzi wymieniających się pomysłami, prześcigających się w ripostach i żartujących na poważne tematy – mówi Hytner. – Próbowaliśmy zaznaczyć to sposobem filmowania i montażem. Ale czasami obraz staje się statyczny, by widz mógł wejść w środek filmowej akcji. Tak jak w scenie, kiedy Hector i Posner dyskutując na temat wiersza „Dobosz Hodge” odsłaniają swoje dusze i wzajemnie się poznają dzięki poezji Thomasa Hardy’ego. Ta scena wygląda identycznie w teatrze, jest żywcem przeniesiona ze spektaklu”.

Hytner, który ukończył Cambridge, widzi swój film jako dyskurs o edukacji wykraczający daleko poza mury szkoły. „Kim jesteśmy, kim będziemy jest konsekwencją wielu różnych czynników – zauważa. – Z pewnością wiele zależy od naszej edukacji, ale jeszcze więcej zależy od tego, na ile zostaniemy ośmieleni, by sięgnąć po wiedzę, by ubiegać się o studia. To było najważniejsze, czego nauczyło mnie Cambridge. Byłem tam, kochałem to miejsce, ale od kiedy stamtąd wyszedłem, nikt nie zapytał mnie, gdzie studiowałem. Głosy pani Lintott i Hectora brzmią w scenariuszu równie mocno, sugerując, że nie jest ważne, którą uczelnię się wybierze. Wbrew bowiem temu wszystkiemu, o co toczy się spór, oba te uniwersytety nie kończą naszej drogi, wręcz przeciwnie. Ale dla tych chłopców są celem, do którego dążą”.

Sam Hytner nie opowiada się po żadnej stronie sporu, z taką siłą nakreślonego przez Bennetta, między pragmatycznym Irwinem i otwartym na wiedzę czerpanie wiedzy Hectorem, pozostawiając wybór widzowi. „Wiele przemawia za sposobem nauczania Hectora – zauważa. – Z emocjonalnego punktu widzenia łatwiej opowiedzieć się za nim niż za Irwinem czy panią Lintott. Ale film nie daje jednoznacznej odpowiedzi – to jest otwarta debata, która nawet nie próbuje nakłonić widza do opowiedzenia się po którejś ze stron. W istocie zależy nam na tym, aby widz zastanowił się, nad czym ta debata się toczy”.

Istota MĘSKIEJ HISTORII zawiera się w starciu dwóch typów nauczycieli, jakich każdy z nas spotkał w swoim życiu. Jeden to współczesny spryciarz, gładki i ułożony, polegający na wynikach testów i wrażeniu, jakie się robi na władzach szkoły czy uczelni, drugi zaś jest ekscentrykiem, należącym do ginącego gatunku pasjonatów wiedzy i piękna nauczania, próbującym tą pasją zarazić innych i ukształtować na całe życie. Te dwie postawy to dwie różne filozofie, dwa sposoby patrzenia na życie.

Powtarzając rolę, która przyniosła ma na Broadwayu nagrodę Tony, Richard Griffith kreśli portret centralnej postaci MĘSKIEJ HISTORII – Hectora, obdarzonego charyzmą nauczyciela nauczania ogólnego, cieszącego się popularnością wśród uczniów, lecz zagubionego w swym samotnym życiu. Mimo zżerających go sprzeczności Hector błyskotliwie wprowadza swych uczniów w świat sztuki i literatury, przekazując im zarazem swoją pasję poznania. To człowiek kruchy i delikatny, o którego wartości najlepiej świadczą jego gesty i pragnienia.

Griffith, którego dorobek ekranowy zawiera się w szeregu filmów od dramatycznej „Kochanicy Francuza” poprzez komedie „Withnail i ja” czy „Naga broń 2 1” aż do fantasy „Harry Potter i kamień filozoficzny”, tak przedstawia swoją postać: „To bardzo tajemnicza postać o sercu romantycznego poety. Chce tych ośmiu wspaniałych chłopców jak najlepiej przygotować do życia. Lecz mimo najlepszych chęci i nadziei, wszystko skończy się bólem i płaczem”.

Podobnie jak widownię teatralną, do postaci Hectora Gtiffitha przekonały jego niekonwencjonalne metody nauczania. „Jego życiową pasją jest literatura, ale traktuje ją ze specyficznym humorem – zauważa aktor. – Lubi śpiewać i prowadzić głupie gry, jak w końcowych partiach filmu, to część jego życia. Wierzy, że szkoła nauczy się faktów, choć tak naprawdę powinna nauczać miłości. Bo tu nie chodzi o zdawanie egzaminów czy zapisanie się na uniwersytet, tu chodzi o lekcję życia”.

Sam aktor podziela punkt widzenia Hectora. „Większość młodych w tym kraju idzie na uniwersytet nie dla wiedzy, ale żeby zakończyć proces dojrzewania - kontynuuje. – Zazwyczaj po raz pierwszy w życiu odrywają się od domu. Mają po 18 lat, są chłonni i ciekawi życia. Idą na uniwersytet na trzy lata, rodzice nie wiedzą, co będą tam robić, a nauczyciele przestają się o ich troszczyć. Ja poszedłem na uniwersytet, żeby balować. Zakuwałem na chwilę przed egzaminem, a resztę czasu spędzałem na zabawach i dorastaniu”.

W kwestii kontrowersyjnych poglądów Hectora na seks, Griffith zauważa: „Jego seksualność jest uśpiona. Nie robi nic zdrożnego, zresztą chłopcy już zakończyli swą edukację, są pełnoletni i wracają do szkoły na dodatkowy kurs przygotowawczy przed egzaminem na studia”.

Przenosząc pełen niuansów portret Hectora ze sceny na ekran Griffith wskazuje na kilka niezbędnych różnic – zwłaszcza na pesymizm i poczucie klęski, które przepełnia jego ekranowego bohatera. „To przede wszystkim kwestia warsztatu, a zauważalna różnica wynika jedynie ze skali przedsięwzięcia – zauważa. – Na potrzeby filmu każdy z nas musiał stworzyć postać bardziej konkretną i wyrazistą, bowiem kamera dostrzeże wszystko. Stąd to przekonanie, że kino potrafi wyrazić więcej, lepiej przemawia do widowni. Ma to i swoje dobre strony: na planie filmowym można w pełni operować dialogiem, nie zastanawiając się co będzie dalej”.

Dialogi Hectora stają się bardziej wyrafinowane, kiedy w polu widzenia pojawia się jego rywal – nowy nauczyciel Irwin, który wprowadza bardziej efektywne metody nauczania, mające – zdaniem dyrektora szkoły – lepiej przygotować chłopców niż retoryczne popisy Hectora. Traktując historię jako „wielkie widowisko” Irwin próbuje przekazać uczniom mechanizmy rządzące współczesnym światem, gdzie fakty mają mniejsze znaczenie niż szum, jaki się wokół nich robi. Rolę Irwina powtarza Stephen Cambell Moore, ostatnio widziany w komedii „Bright Young Things”. W jego kreacji postać młodego nauczyciela, przedkładającego efekt nad prawdę, jest równie intrygująca jak Hector.

Zdaniem aktora, filozofia Irwina polega na „studiowaniu historii nie w poszukiwaniu prawdy, ale na szukaniu najbardziej efektownych interpretacji. To bardzo zwodnicze, sądzę wręcz, że zarówno sztuki jak i film można odczytywać jako przestrogę przed takim sposobem odczytywania przeszłości, który coraz bardziej oddziałuje na nasze życie”.

Wkrótce po przyjęciu roli Campbell Moore doszedł do wniosku, że jeden aspektów postaci Irwina zawiera się w stwierdzeniu Bennetta, że jest ledwie „o pięć minut starszy” od swoich uczniów, czym zyskuje ich uwagę. „To było szczególnie trudne w pracy nad rolą – przyznaje aktor. – Wszyscy aktorzy grający uczniów i ja jesteśmy niemal w tym samym wieku. Tymczasem ja musiałem ich ekscytować i zaciekawiać poglądami Irwina, nawet jeśli uważali je za śmieszne”.

Inną trudnością był zmieniający się stosunek Irwina do Hectora – od zaciętej rywalizacji do empatii – w miarę rozwoju akcji i ujawnianiu się podobieństw obu mężczyzn do siebie. „Hector zwyczajnie irytuje Irwina – tłumaczy Campbell Moore. – Frustruje go. Wydaje mu się, że ostatnią rzeczą, której by pragnął, byłoby upodobnienie się do tego smutnego starca, który zmarnował życie na uczeniu młodzieży dla samej potrzeby nauczania. Nie chce takiego rozczarowania, tym bardziej więc należy cenić zwrot w ich wzajemnych relacjach”.

Także Campbell Moore bez trudności adaptował swoją postać ze sceny na ekran, zwłaszcza że świetnie zna swoją postać. „Praca nad filmem byłą wręcz odpoczynkiem, bowiem 90% czasu na planie pochłania zazwyczaj poznanie innych aktorów i takie doskonalenie dialogów, by wyglądały naturalnie, co już mieliśmy za sobą, pracując razem na scenie – wyjaśnia. – Nie trzeba tez było zastanawiać się nad rozwojem postaci, bowiem po półtora roku gry mieliśmy już swoich bohaterów we krwi. Nie było więc rozważań, czy Irwin ma iść w tę czy tamtą stronę, czy też powiedzieć coś tak czy tak”.

W gronie czołowych nauczycieli szkoły znalazła się jeszcze jedna godna zapamiętania postać – pani Lintott, znużona nauczycielka, powtarzająca sentencje w rodzaju „Historia jest jak kobieta ukryta za bukietem kwiatów”. Panią Lintott zagrała w filmie Frances de la Tour, laureatka nagrody Tony za swoją kreację sceniczną. De la Tour grała już nauczycielkę w filmie „Harry Potter i czara ognia”, toteż bez trudu wcieliła się w postać pani Lintott.

„To świetna rola, myślę, że Alan Bennett napisał ją z myślą o mnie – przyznaje aktorka. – To znakomicie napisana postać, pełna energii, siły i z jasno określonym gustem”.

Być może najbardziej zaskakujące w postaci pani Lintott są jej podziw i uwielbienie dla jej przeciwieństwa pod względem pedagogicznym – Hectora, który jest tak czuły jak ona twarda. Mówi de la Tour: „Na tym polega magia pisarstwa Alana. Oto mamy konwencjonalną kobietę o konserwatywnych poglądach i Hectora, który jest jej przeciwieństwem, a mimo to ona darzy go swoją życzliwością. Ma go wprawdzie za głupca, jeśli chodzi o jego sprawy osobiste, ale nie przestaje go podziwiać”.

Jeśli zaś chodzi o stosunek do chłopców, których naucza, de la Tour wierzy, że za żelazną pięścią pani Lintott skrywa się bardziej sentymentalna natura. „Ona ich po prostu lubi, ale to jeszcze jeden powód, dla którego – jak sama myśli – powinna być twarda – zauważa aktorka. – Sądzę, że ma w sobie mnóstwo serca”.

Na wiadomość, że spektakl National Theatre ma zostać przeniesiony na ekran, powiedziała, że będzie to film szczególny. „Twierdzę, że to dowód uznania dla młodych aktorów, z czego powinni się cieszyć, bowiem taka okazja, by zagrać w tak zgranym zespole może się już nigdy nie powtórzyć – mówi aktorka. – Cieszę się, że publiczność kinowa będzie mogła wraz z nami wyruszyć w tę wspaniałą podróż”.

Cała ósemka młodych aktorów, która zrobiła takie wrażenie na Broadwayu, powraca w filmowej MĘSKIEJ HISTORII, by odtworzyć na ekranie swoje soczyste, barwne i dojrzałe postacie – od przystojnego, sprytnego i budzącego zaufanie Dakina po Posnera, który mówi o sobie: „Jestem małym Żydem, gejem i mieszkam w Sheffield. Jestem up…dolony”. Tworzą grupę, choć różnią się od siebie pod każdym względem, ale chcą wyrwać się ze swoich środowisk i osiągnąć więcej niż ich rodzice.

Młodzi aktorzy - Samuel Anderson, Samuel Barnett, Dominic Cooper, James Corden, Sacha Dhawan, Andrew Knott, Jamie Parker i Russell Tovey – tak jak ich starsi koledzy byli doskonale przygotowani do zdjęć. Mając za sobą długi okres prób w National Theatre i wspólne występy na scenie, wyszli na plan z taką samą łatwością, jak chłopcy, który rankiem komentują sportowe wydarzenia poprzedniego wieczoru.

„Od początku prób w National Theatre czujemy się, jakbyśmy byli kolegami z jednej klasy – wyjaśnia Dominic Cooper, grający Dakina – najbardziej obytego z grupy i wzorowanego nieprzypadkowo na Alanie Bennetcie. – Mieliśmy lekcje na temat tego, czego jako aktorzy nie wynieśliśmy ze szkoły. Od rozpoczęcia prób wiemy, co tkwi w tych postaciach”.

Alan Bennett czuł, że zdobywana podczas tych lekcji wiedza będzie podstawą, na której budować trzeba kreacje. W tym samym czasie tworzyć się będzie zarówno poczucie wspólnoty, jak i charakterystyczne dla wieku i środowiska antagonizmy. „Sztuka jest pełna odniesień do postaci literackich, poetów, prozaików i luminarzy angielskiej kultury z ostatnich 200 lat, o czym aktorzy powinni wiedzieć. Dlatego razem z Nicholasem Hytnerem niemal poprowadziliśmy lekcje na temat tego, co zawiera tekst sztuki. Wiem, że aktorzy nie lubią gadania o swoich bohaterach przed rozpoczęciem prób, ale w tym przypadku uznałem to za konieczne. Dzięki temu lepiej się poznali i szybciej stworzyli wspólnotę klasy, gdzie każdy ma swoje miejsce. Sztuka (i film) tylko na tym zyskała”.

Hytner szczególnie ceni sobie ten okres pracy ze swoimi aktorami. „Uczenie Hardy’ego, Larkina, Eliota i Audena to ten fragment mojego zawodu, jaki lubię najbardziej – przyznaje. – Moja praca przypomina pracę nauczyciela, zwłaszcza w okresie prób. A praca z tymi chłopakami była czystą przyjemnością”.

W miarę rozwoju prób ujawniły się osobowości młodych aktorów, co zostało wykorzystane w procesie budowania roli. Zapewne najbardziej rzucającą się w oczy postacią MĘSKIEJ HISTORII jest Dakin – żarliwy, uwodzicielski młodzian, którego lubią wszyscy bez względu na wiek, co z kolei on cynicznie wykorzystuje. „Dakin jest głęboko przekonany, że będzie miał wszystko, co zechce, bez krztyny wysiłku – mówi Cooper. – Myślę, niewielu jest osiemnastolatków tak pewnych siebie, ale każdy z nas zna takiego faceta bądź dziewczynę ze swego otoczenia. Jedyną trudność sprawiało mi uczynienie go bardziej sympatycznym niż aroganckim”.v Cooper uważa, że jego bohater to postać typowa dla swego pokolenia. „Sądzę, że Dakin jest podsumowaniem tego, co się myśli o połowie lat 80. ubiegłego stulecia – komentuje. – Świat stoi przed tobą otworem, wystarczy tylko sięgnąć po złoto. O to wtedy chodziło. Dziś jest to facet jeżdżący czerwonym porsche i popijający szampana”.

Cooper z przyjemnością wspomina okres realizacji filmu. „To mogłoby trwać wiecznie – mówi. – Błagaliśmy Alana, by szybko napisał „Lata uniwersyteckie”, przedstawiające dalsze losy naszych bohaterów”.

O ile przyszłość Danina wydaje się bezpieczna, o tyle sprawy introwertycznego Posnera – geja i Żyda, głęboko zranionego przez Danina – wyglądają znacznie gorzej. 20-letni debiutant Samuel Burnett uzyskał za tę rolę nominację do nagrody Tony i inne prestiżowe wyróżnienia.

Jak o Posnerze mówi Burnett: „Dzięki tej wyjątkowo subtelnej roli mogłem wrócić do moich własnych odczuć okresu dojrzewania. Jego dojrzewanie jest rezultatem tego, czego nie dostał. Ale nie to jest w nim niezwykłe, niezwykła jest jego rozbudzona seksualność, o co nikt go nie podejrzewał”.

Posner bardziej niż inni czuje się rozdarty w wyniku sporu między Hectorem i Irwinem. „Hector jest dla niego pokarmem dla duszy, przynajmniej ja tak to widzę – mówi Burnett. – Jego wierszy, śpiewu i nauczania Posner nigdy nie zapomni – to coś, co zostanie z nim na całe życie. Ale jednocześnie oczekuje od Irwina jakiegoś wzmocnienia, potwierdzenia, że wszystko będzie OK.”.

Dla młodego aktora przeniesienie postaci Posnera ze sceny na ekran jest wyjątkowym doświadczeniem. „Nie spodziewałem się, że w ciągu trzyletniego obcowania z postacią tak bardzo się z nią zżyję. To wspaniały dar od losu” – uważa.

Nieco dobrodusznego humoru w świat MĘSKIEJ HISTORII wnosi klasowy klaun Times, grany przez Jamesa Cordena, mającego za sobą kilka ról w filmach brytyjskich. „Dla brytyjskich chłopaków liczy się przede wszystkim praca i studia, ale nie dla Timmsa, dla którego najważniejszy jest śmiech. Dostanę się na Oksford – OK, ale czy będzie tam zabawnie?” – pyta Corden.

Dla Cordena najważniejsza przy filmie była możliwość przedłużenia współpracy z Alanem Bennettem, Nicholasem Hytnerem i resztą obsady. „Bez wątpienia Timms jest najbardziej podobną do mnie postacią, jaką w życiu zagrałem – mówi. – Jakkolwiek scenariusz decyduje, jak mammy się zachowac na planie, sądzę, że Alan pisał go z myślą o każdym z nas. To wspaniałe, że mogliśmy się w nim odnaleźć, dlatego uważam Bennetta za jednego z najwybitniejszych współczesnych dramaturgów. Także dlatego, że kiedy któryś z nas mówił „mam lepszy pomysł”, on potrafił się z nim zgodzić. Na planie panowała atmosfera wzajemnego zaufania i to było najwspanialsze!”.

Najbardziej swobodnym młodzieńcem w grupie jest Lockwood, grany przez Andrew Knotta, znanego z takich filmów jak „Czarny książę” i „Tajemniczy ogród”. „Lockwood nie ma zbyt wiele, wychował się biedzie, ale kiedy kupuje swoje pierwsze ubranie w butiku, od razu ma swój styl – wyjaśnia Knott. – Jest indywidualistą”.

Zdaniem Knotta, filmowa wersja MĘSKIEJ HISTORII pozwoli widzom spojrzeć na tę opowieść pod wieloma kątami. „To film, podejmujący temat edukacji, ale także sympatyczna historia ośmiu chłopców przygotowujących się do egzaminu na studia pod kierunkiem dwóch tak różnych nauczycieli – mówi. – Dlatego moim zdaniem to tak ciekawe dzieło, które przemówi do każdego”.

Kiedy inni chłopcy dyskutują o seksie, sporcie i zbliżajacych się egzaminach, cichy, trzymający się na uboczu Scripps, najlepszy przyjaciel Dakina, rozmyśla o Bogu. Ten najbardziej religijny chłopiec zagrany został przez Jamie Parkera, który sądzi, że filmowy debiut w MĘSKIEJ HISTORII odmieni jego życie. „Przygotowując się do tej roli przeczytałem więcej książek niż przez całe moje dotychczasowe życie – mówi. – Jeśli ta historia skłoni kogoś do tego samego, będzie cudownie”.

Debiutuje także Russell Tovey, grając kogoś zbędnego w klasie wybijających się indywidualności – grającego w rugby Rudge’a, którego nie obchodzi Cambridge, zaś nikogo nie obchodzi, Czmuda mu się osiągnąć sukces. Tovey wnosi w postać Rudge rzeczowość i prawdopodobieństwo, zwłaszcza kiedy wypowiada kilka najbardziej znaczących kwestii filmu, w tym własną definicję historii: „jedno p… zdarzenie po drugim”.

Wokół grupy krąży Akhtar, muzułmanin o szczególnym poczuciu humoru, którego gra Scha Dhawan, także debiutujący na ekranie. Alan Bennett opowiada, jak Dhawan zdobył swoją rolę: „Pod koniec przesłuchań Sacha zapytał, czy może przeczytać swój wiersz o sztuce. Wtedy pomyślałem, że pewne dostanie rolę, niezależnie od tego, czy jest dobrym aktorem. Należy do ludzi, którzy zawsze postawią na swoim, po prostu nie sposób im odmówić”.

Kiedy Dhawan dostał rolę, nie podejrzewał, że jego życie zmieni się na kilka lat. „Mój pierwszy kontrakt opiewał na 9 miesięcy i przede wszystkim był szansą na wyjazd do Londynu - opowiada. – A potem nieoczekiwanie było tournee po kraju, potem tournee światowe, wreszcie – zanim się obejrzałem – nakręciliśmy film. Zadziwiające, jak szybko to poszło, a przy tym równie szybko udało się wydorośleć”.

Grając zarówno na scenie, jak i w filmowej wersji MĘSKIEJ HISTORII, Dhawan zyskał własne spojrzenie na kwestie edukacji. „Wiele jest rodzajów edukacji. Edukacją jest nauka elementarza w podstawówce, ale także zdobywanie umiejętności samodzielnego patrzenia na świat – podsumowuje. – Kiedy zaczynasz to robić, zyskujesz taką edukację, która zostanie z tobą na zawsze. Tego właśnie naucza Hector, tego też nauczyłem się sam ucząc się tego, czego lubię się uczyć”.

Przenosząc na ekran opowieść o Hectorze, Irwinie i ich uznał, że należy akcję utworu umieścić we wnętrzach naturalnych dla ich sporu i emocji: w klasach Cutler Grammar School, opisanej przez Bennetta.

„Kiedy kręciłem „Szaleństwo króla Jerzego”, mój pierwszy film, przekonałem się, że film stwarza możliwości operowania wnętrzem, jakich nie ma się na scenie – mówi Hytner. – Świat MĘSKIEJ HISTORII jest zamknięty, co bardzo dobrze robi filmowi, by wspomnieć obrazy o więzieniach, szpitalach, koszarach i właśnie szkołach. W naszym filmie rzadko wychodzimy poza wnętrze szkoły, bowiem w istocie rzeczy bardziej interesuje nas wewnętrzny świat naszych bohaterów: ich pragnienia, aspiracje, idee i frustracje”.

Jednym z podstawowych zadań produkcji było znalezienie odpowiedniego planu filmowego. Idealnym miejscem na trwające pięć tygodni zdjęcia okazały się zabudowania Watford Boys Grammar School oraz Watford Girls Grammar School.

Położone na londyńskim przedmieściu Hertfordshire, zbudowane z czerwonej cegły w stylu lat 60., bez specjalnej adaptacji oddawały charakter filmowej szkoły. Właściwej atmosferze sprzyjało nie tylko miejsce, typowe dla szkół prywatnych z lat 80., ale także możliwość skorzystania z innych – poza klasami pomieszczeń szkoły oraz z przebywających na jej terenie uczniów jako statystów. Zdjęcia kręcono też w Cambridge oraz w ruinach Fountains Abeby, gdzie chłopcy udają się na szkolną wycieczkę.

Podczas kręcenia w Watford główna uwaga producentów koncentrowała się na tym, by młodzi aktorzy zbyt łatwo nie zmienili się w uczniów ze sztuki i nie spędzali czasu wolnego od zdjęć na szkolnym boisku z piłką. „Mimo wakacji trwały tam zajęcia szkoły letniej i zdarzało się, że jakiś nauczyciel wolał do grających w piłkę aktorów, by natychmiast wracali na zajęcia” – opowiada Damian Jones.

Większość zdjęć zrealizowano w klasie, gdzie na co dzień uczy się angielskiego, a z okien widać boisko, co ma znaczenie dla filmowych lekcji historii. Operator Andrew Dunn, który wcześniej pracował już z Nicholasem Hytnerem przy „Szaleństwie króla Jerzego” i „Czarownicach z Salem”, a ostatnio nakręcił „Panią Henderson”, postarał się, by wizualne bogactwo obrazu przydało dodatkowych znaczeń do kaskady ripost i prowokacyjnych pomysłów, zapisanych przez Bennetta. Kręcąc na taśmie 16mm, Dunn często korzystał z dwu kamer, aby zarejestrować ogół reakcji całej ósemki młodych bohaterów.

W trakcie realizacji MĘSKIEJ HISTORII zamiarem twórców i aktorów było wzbogacenie sztuki poprzez dodanie licznych elementów stricte filmowych – od scenografii po kreacje aktorskie – aby dzieło Bennetta zyskało podobny rezonans jak jego realizacja teatralna. Jak mówi Richard Griffith: „W teatrze ludzie reagują na twoich oczach. Śmieją, płaczą, biją brawo, czasem milczą, ale od razu wiesz, co myślą. W przypadku filmu takiego jak ten nasza polega na tym, by za pośrednictwem obiektywu nakłonić publiczność do dokładnie tych samych odczuć”.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC