FILM

Pociąg do Darjeeling (2007)

Darjeeling Limited, The

Pressbook

W filmie Wesa Andersona POCIĄG DO DARJEELING, trzech braci, Amerykanów, którzy nie rozmawiają ze sobą od lat, wsiada do pociągu, który wiezie ich przez Indie. Może to być niezwykła okazja, by na nowo odnaleźć siebie i znów stać się braćmi jak dawniej. Jednakże ich "duchowe poszukiwania" zbaczają nagle z kursu (nie bez udziału ponadnormatywnej dawki środków przeciwbólowych, syropu przeciwkaszlowego i sprayu pieprzowego), a podróżni zostają zostawieni sami sobie na pustyni z jedenastoma walizkami, drukarką i laminatorem. Z tą chwilą zaczyna się nowa podróż. W filmie o przygodzie i przyjaźni grają Owen Wilson, Adrien Brody i Jason Schwartzman.

POCIĄG DO DARJEELING został wyreżyserowany przez Wesa Andersona według scenariusza Andersona, Romana Coppoli i Jasona Schwartzmana. Obok Wilsona, Schwartzmana i Brody'ego występują: Anjelica Huston, Amara Karan, Wally Wolodarsky, Camilla Rutherford i Irrfan Khan. Film wyprodukowali Anderson, Scott Rudin, Roman Coppola i Lydia Dean Pilcher, a producentem wykonawczym jest Steven Rales.

W ekipie znaleźli się także operator Robert Yeoman ("Podwodne życie ze Stevem Zissou", "Genialny klan"), scenograf Mark Friedberg ("Podwodne życie", "Daleko od nieba"), wyróżniona Oscarami kostiumolog Milena Canonero ("Maria Antonina", "Podwodne życie") oraz montażysta Andrew Weisblum ("Broken English").

"Ciekawe, czy nasza trójka mogłaby się zaprzyjaźnić w prawdziwym życiu. Nie jako bracia, ale jako zwykli ludzie"
Jack Whitman

POCIĄG DO DARJEELING opiera się na trzech fascynacjach Wesa Andersona: pociągach, Indiach i braterstwie. Reżyser zdążył już analizować jednocześnie zabawne i zgubne relacje między miłością i związkami rodzinnymi w środowisku szkolnym ("Rushmore"), w domu będącym siedzibą geniuszy ("Genialny klan") oraz pod pokładem okrętu podwodnego ("Podwodne życie ze Stevem Zissou").

Teraz, w POCIĄGU DO DARJEELING, umieszcza swoją historię o pojednaniu trzech braci w najbardziej intrygującym miejscu: w pociągu przemierzającym pustynie Radżasthanu, rzucając zaskoczonych braci na całkowicie obce - fizycznie i psychicznie - terytorium.

"Zawsze marzyłem o nakręceniu filmu w pociągu, bowiem pociąga mnie pomysł ruchomego planu. Jego przemieszczanie się posuwa także akcję filmu - mówi Anderson. - Już raz nakręciłem film na okręcie".

Pociągi inspirowały filmowców od najwcześniejszych dni kina. W 1895 roku bracia Lumiere nakręcili 50-sekundowy film "Wjazd pociągu na stację", który do głębi wystraszył widownię. W 1903 roku Edwin S. Porter nakręcił pierwszy film fabularny "Wielki napad na pociąg". Od ustalonego porządku "Morderstwa w Orient Expressie" po chaos "The Beatles" pociągi na ekranie mają w sobie energię poruszającą wszelkie postaci we wszelkich możliwych podróżach.

Jednakże pociągi, do których odwołuje się Anderson, są nie tylko pojazdami szynowymi, ale przemierzają jeden z najbardziej ukolejowionych krajów świata - wielokulturowe Indie z ich mieszanką kolorów i kultur, piękna i absurdu, biedy i uduchowienia.

Anderson nigdy nie był w Indiach przed rozpoczęciem filmu, ale od dawna był zakochany w krajobrazie, który znał z kilku swoich ulubionych filmów, zwłaszcza z "Rzeki" Jeana Renoira, której akcja toczy się nad Gangesem, oraz poruszających dzieł hinduskiego mistrza Satyajita Raya. Nic dziwnego, że pociągnął go pomysł wpisania swej własnej słodko-gorzkiej, zaprawionej humorem historii w świat tak odmienny od własnego.

W miarę, jak krystalizował się pomysł film, Anderson był coraz bliżej umieszczenia akcji w Indiach. "Postanowiłem w końcu nakręcić film w Indiach, w pociągu i z przekonaniem, że trzej jego bohaterowie powinni być braćmi - mówi Anderson. - Powiedziałem o tym moim przyjaciołom, Romanowi Coppoli i Jasonowi Schwartzmanowi, i tak pojechaliśmy do Indii".

Zanim jednak tam pojechali, Anderson,. Schwartzman i Coppola zaczęli prace nad scenariuszem podczas pobytu w Paryżu. Jason Schwartzman wspomina, że miał to być krótki epizod, który zamienił się w odyseję. "Wiem, że zabrzmi to barwnie i staroświecko, ale zaczęliśmy pisać nasz scenariusz we francuskich kafejkach późną nocą - mówi. - Tam Wes powiedział nagle, że dobrze byłoby pojechać do Indii. Więc wybraliśmy się tam w marcu 2006 roku, by doświadczyć tego, o czym pisaliśmy".

Jak zauważa Coppola, relacje między bohaterami są inspirowane wzajemnymi stosunkami między Andersonem, Schwartzmanem i Coppolą. W trakcie naszych rozmów odnaleźliśmy wspólne doświadczenia i tematy, które stały się wyznacznikami scenariusza".

Tak narodzili się bracia Whitman, którzy wybrali się do Indii w rok po pogrzebie ojca, niemal ze sobą nie rozmawiając. Najstarszy z nich, Francis, dołącza do braci cudem ocalały z wypadku motocyklowego, cały w bandażach przypominających mumię. Twierdzi, że pierwszą rzeczą, o której pomyślał odzyskawszy przytomność po wypadku, byli bracia, więc przygotował precyzyjny plan sprowadzenia ich do szczególnego miejsca, gdzie wreszcie staną się sobie bardziej bliscy.

Tymczasem średni brat, Peter, przybywa wystraszony wiadomością, że będzie miał dziecko z kobietą, z którą chciał się rozwieźć, zaś najmłodszy, Jack, oczko w głowie rodziny i pisarz, skrupulatnie opisujący w powieściach swoje życie, zjawia się w Indiach nie przestając myśleć o swej byłej dziewczynie, którą rzucił w Paryżu, i ciągle z zazdrością przesłuchując jej automatyczną sekretarkę.

Anderson, Schwartzman i Coppola zabrali swoich bohaterów w podróż do Indii, która zmieniła wszystko, bowiem specyfika tego niezwykłego kraju odcisnęła piętno na historii braci.

"To niezwykłe miejsce - mówi Anderson o Indiach. - Wiele aspektów życia codziennego jest tu tak różnych od naszego, że istotnie musiały wpłynąć na nasz scenariusz. Niemal przez 90% filmu Francis, Peter i Jack rozmawiają ze sobą, spierając się i próbując wzajemnie się porozumieć, a fakt, że ta rozmowa toczy się w pociągu przemierzającym ten niezwykły kraj, nie pozostaje bez wpływu na ich dyskusję".

Im lepiej scenarzyści poznawali ten kraj, tym więcej pojawiało się w ich historii elementów komicznych - od tłoku, przypominającego sceny z "Nocy w operze" braci Marx po zderzenia dwóch odmiennych kultur, które stają się udziałem turystów.

"W Indiach mieliśmy mnóstwo pomysłów, jakich nie można sobie wyobrazić gdzie indziej - mówi Schwartzman. - Pociąg i Indie stały się bohaterami tej opowieści. Początkowo bracia wydają się zamknięci na Indie, trwają we własnym obcym kulturowo świecie. Ale w pewnym momencie musi dojść do ich spotkania z Indiami, by mogli doświadczyć tego, czego w istocie szukali".

A Coppola dodaje: "Mamy nadzieję, że ten szczególny nastrój, na jaki trafiliśmy w Indiach, i którego doświadczyli Whitmanowie, przeniknie do filmu".

Kiedy producentka Lydia Dean Pilcher, wśród której dokonań jest "Imiennik" Miry Nair, dostała ostateczną wersję scenariusza, była zaskoczona - w pozytywnym sensie. "Słyszałam., że Wes planuje film o podróży pociągiem przez Indie, ale sądziłam, że będzie to dokument - przyznaje. - Byłam więc zdziwiona, kiedy przeczytałam ten scenariusz o trzech braciach, których drogi rozeszły się po śmierci ojca, by teraz zejść się w Indiach".

Pilcher polubiła tę historię, zwłaszcza kiedy usłyszała, jak Wes Anderson zamierza do niej podejść. "Powiedział mi, że to będzie całkowicie inny film niż jego wcześniejsze dokonania - wyjaśnia. - Zamierzał ominąć tradycyjne pułapki procesu produkcyjnego i zredukować koszty do minimum. Chciał, na przykład, by aktorzy sami się charakteryzowali i zakładali kostiumy, by w ten sposób lepiej wchodzili w sytuację wchodzenia w obcy świat - jak zwykli ludzie w trakcie podobnej wycieczki. Zrobiło to na mnie wrażenie".

Był to pomysł na podkreślenie specyficznego stylu filmu, mającego uchwycić spotkanie Wschodu z Zachodem. "W trakcie zdjęć zrozumieliśmy, że był to element narracji, a sytuacja, kiedy nikt nie wie, co będzie dalej, okazała się częścią kreatywnej wizji Wesa - mówi Pilcher. - I to zadziałało".

Istotnie, w trakcie realizacji Anderson z jednej strony działał z właściwą sobie precyzją, z drugiej jednak pozostawał otwarty na wszelkie spontaniczne reakcje, jakie wywoływały Indie. To, zdaniem Romana Coppoli, nie tylko przydało filmowi siły, ale i przeniknie do świadomości widzów, by lepiej pojęli wewnętrzne doświadczenie bohaterów. "Duch tego filmu - mówi Coppola - polega na wprowadzeniu ich do pociągu i postawieniu ich wobec wszechogarniającego chaosu w sytuacji, kiedy nie wiadomo, co ich czeka".

W POCIĄGU DO DARJEELING podróż zaczyna się w chwili, gdy Francis Whitman po otarciu się o śmierć zaprasza swoich młodszych braci, z którymi od roku nie rozmawia, do Indii, na wyprawę pojednania - być może dlatego, że nie zna lepszego sposobu na ożywienie rodzinnych więzi.

Do ról trzech braci Wes Anderson zaprosił trzech czołowych aktorów o rzadkich zdolnościach, które w tercecie znakomicie ze sobą harmonizują. Jako Whitmanowie Owen Wilson jest chłodny i wyrachowany, Adrien Brody zamknięty w sobie, zaś balansujący na granicy komedii Jason Schwartzman - przepełniony rodzinnymi uczuciami.

W roli nieco zaborczego najstarszego brata Owen Wilson pokazuje się na ekranie tak jak jeszcze nigdy dotąd: obolały, z bandażem pokrywającym większą część twarzy, by ukryć blizny i zadrapania po niedawnej kraksie motocyklowej, kuśtykający o lasce, nieustannie szukający ustronnego miejsca.

O wyglądzie Francisa zadecydował obrazek, jaki Wes Anderson zapamiętał z Bazyliki Święto Piotra w Rzymie. "Widziałem tam faceta w kurtce motocyklowej, z twarzą pokrytą bandażami. Do głowy miał przyłożoną gąbkę, a oczy przysłonięte. Oszołomiony kręcił się w kółko, a w oczach miał łzy. Czuło się, że temn facet przeszedł coś strasznego, ale nie można było oderwać od niego wzroku. To on był dla mnie inspiracją do postaci, zagranej przez Owena".

Współpraca Andersona z Wilsonem ciągnie się od początku ich kariery, kiedy razem napisali scenariusz do "Trzech frajerów z Teksasu" - przeboju kina niezależnego, który uczynił gwiazdę z Wilsona. Wilson pisał z Andersonem także scenariusz do "Rushmore", a za napisany wspólnie tekst do "Genialnego klanu" sięgnęli po nominację do Oscara - Wilson także wystąpił w tym filmie, podobnie jak w "Podwodnym życiu ze Stevem Zissou".

Kiedy Anderson posłał Wilsonowi scenariusz POCIĄGU DO DARJEELING, aktora natychmiast uwiodła ta historia. "Jak wiadomo, wychowywałem się z dwoma braćmi, więc doskonale wiem, jak to bywa między braćmi - raz bardzo wesoło, ale czasem smutno" - mówi o scenariuszu.

We Francisie Owen natychmiast polubił jego poczucie odpowiedzialności. "Francis naprawdę widzi siebie jako jedynego, który potrafi scalić tę rodzinę - mówi. - Ponieważ ojciec nie żyje, a matka gdzieś przepadła, Francis jest po prostu załamany. A tu jeszcze Jack uwikłał się w chory związek, a Peter ma kłopoty ze swoją żoną - więc w głowie Francisa zapala się czerwone światełko, że pora pchnąć rodzinę na właściwe tory. Dlatego proponuje braciom wyprawę do Indii w celu odbycia duchowej podróży - niezależnie, czy chcą tego czy nie".

Oczywiście, sprawy w najmniejszym stopniu nie układają się tak, jak Francis i jego asystentka pieczołowicie zaplanowali na swych laminowanych planach podróży. "Ta historia przypomina mi takie rodzinne wakacje z okresu dorastania, kiedy wszystko kończy się katastrofą - uśmiecha się Wilson. - Nawet jeśli zamierzaliśmy osiągnąć to błogosławione doświadczenie duchowe, nie potrafimy uwolnić się od zadawnionych sporów, które spowodowały nasze oddalenie". To zaś z kolei skłania Francisa do zrobienia czegoś, czego jeszcze nie próbował - dania sobie luzu. "Francis to taki typ faceta - kontynuuje aktor - który sądzi, że kiedy założył sobie osiągnięcie duchowego doświadczenia, to je osiągnie. To, oczywiście, komiczne, ponieważ nie można do kwestii duchowych podchodzić z taką samą determinacją jak do spraw materialnych, ale za sprawą Francisa wszyscy znaleźli swoje duchowe doświadczenie".

Zdaniem Wilsona, w osiągnięciu realizmu rodzinnych relacji pomógł fakt, że trzej aktorzy sami siedzieli w indyjskim pociągu, z dala od wszystkiego, co mogło przypominać im dom. "Kręcenie filmu w kraju tak odmiennym od naszego pomogło nam osiągnąć ten sam poziom porozumienia - mówi. - W pociągu nie da rady pójść do swojej przyczepy, wrócić na noc do domu czy przerzucić kanał na sport, tak więc mieliśmy okazję poznać się lepiej. Ludzie zazwyczaj poznają się w trakcie zdjęć, ale tym razem udało się nam zawiązać szczególną więź. Pobyt w Indiach wręcz wymusza poznanie prawdziwego sensu rodziny".

Głównym rywalem Francisa jest Peter, średni brat w rodzinie Whitmanów, który z pozoru wiedzie najbardziej ustabilizowany żywot, mając żonę i dziecko w drodze. Ale on także jest na rozdrożu i nie chce o tym rozmawiać. Do roli Petera, powściągliwego i wybuchowego zarazem, Anderson wybrał Adriana Brody, świetnego aktora, który zwrócił na siebie uwagę nagrodzoną Oscarem rolą muzyka w okupowanej Polsce w "Pianiście" Romana Polańskiego. Zostawszy gwiazdą, Brody dał się zapamiętać jako scenarzysta Jack Driscoll w nowej wersji "King Konga" Petera Jacksona.

Jako jedyny z trójki, który jeszcze nie pracował z Andersonem, Brody ochoczo przystąpił do akcji. "Jestem miłośnikiem filmów Wesa Andersona, więc kiedy zadzwonił z propozycją spotkania, chętnie się zgodziłem - wspomina. - Podoba mi się, że Wes mimo młodego wieku potrafi patrzeć oczami mojej generacji". Brody przeczytał scenariusz i był nim grał zaintrygowany. "Piękno tego utworu polega na tym, że choć doświadczenie całej trójki jest dość bolesne, narracja prowadzona jest w komediowej formie. Dzięki temu rozwiązanie problemów, wobec których stajemy wszyscy, wydaje się łatwiejsze".

Podczas lektury Brody szczególnie polubił Petera, który ostentacyjnie obnosił się w Indiach z ilością dóbr, jakie pozostawił mu ojciec, w żaden sposób nie dając po sobie poznać żalu po jego stracie. "Granie takiej postaci to duża satysfakcja dla aktora - wyznaje Brody. - Peter jest człowiekiem szukającym odpowiedzi. Wszyscy szukamy odpowiedzi, niektóre można znaleźć, inne pytania pozostają bez odpowiedzi - tak jak w tej opowieści. Jako środkowe dziecko Peter bezustannie walczy o swoją niezależność. Ale jednocześnie znajduje się w takim momencie swego życia, kiedy natknął się na sytuację, której chciałby uniknąć. Wyprawa do Indii jest więc mu na rękę. Ale nie wie, że ta podróż zmusi go do poukładania swoich spraw i relacji z braćmi".

W pewnej chwili na planie Brody mówi, że uczucia rodzinne są namacalne. "To ten rodzaj chemii, jaka zachodzi w sytuacji, kiedy ludzie są tak wrażliwi i fajni, że wyczuwa się naturalny zmysł przyjaźni i poczucia więzi - tak jak to się zdarzyło w przypadku tego filmu. To było ekscytujące doświadczenie, zwłaszcza że Wes był jakby naszym, czwartym bratem. Na swój sposób jesteśmy do siebie podobni - wszyscy jesteśmy trochę zakręceni".

Brody, przyzwyczajony do głębokiego wnikania w swoje role, chwali sobie podejście Andersona do zdjęć. "Wszystko, co można zobaczyć na ekranie, zdarzyło się naprawdę. Kiedy kąpiemy się w indyjskiej rzece, to jest to rzeka w Indiach, a nie w jakimś Colorado. Sądzę, że naturalna bliskość otoczenia pozwala lepiej wczuć się w rolę".

Istotnie, Brody wierzy, że indyjskie otoczenia - podobnie jak w przypadku innych braci - rozbroiło jego bohatera. "Dotykając prawdziwego życia w Indiach Peter doznał jakiegoś przebudzenia - zauważa. - Sądzę, że wynika to z tego, że życie w Indiach jest względne: wszędzie, gdzie spojrzysz, spotkasz ludzi albo umierających, albo niezwykle pięknych a nad wszystkim unosi się niezwykła atmosfera. Sądzę, że Peter uciekał przed podjęciem życiowych decyzji dlatego, że nigdy wcześniej nie dotykał tych aspektów życia, jakich doświadczył w Indiach".

W jednej z najmocniejszych scen filmu Peter staje wobec ludzkiej śmiertelności i cierpienia. "To była naprawdę emocjonalna scena - mówi Brody o wiejskim pogrzebie, na który bracia zostali zaproszeni. - Dla Petera był to moment straszny, ale po chwili nadeszła chęć afirmowania życia i zgłębiania go".

Zdaniem Brody'ego, kluczem do filmu jest niezwykła umiejętność Andersona łączenia momentów najbardziej absurdalnych z najbardziej poruszającymi, w wyniku czego uzyskuje się autentyczny obraz życia. "Wes rozumie życie na swój niepowtarzalny sposób, w rezultacie opowieść wprowadza nas w komediowy nastrój chociaż doświadczenie pozyskiwane przez braci wcale nie jest zabawne - zauważa. - Inaczej mówiąc, jesteśmy poważnymi ludźmi w śmiesznych sytuacjach".

Choć nie zawsze trzeba było to podkreślać. "W scenie kąpieli - mówi Brody - Wes oczekiwał ode mnie zachowania sprzecznego z moimi odczuciami, powstrzymywania emocji i dociekania istoty zdarzeń. Tymczasem ja zachowywałbym się inaczej, choć rozumiem, że talk lepiej można wyrazić nieprzystosowanie człowieka do sytuacji, w jakiej się znalazł".

Pora na najmłodszego, najmniejszego i zapewnie najbardziej spełnionego z braci Whitmanów - Jacka, pisarza, który wykorzystuje rodzinne doświadczenia jako tworzywo swoich powieści im nowel. Od początku było jasne, że ta rola przypadnie jednemu ze współscenarzystów, Jasonowi Schwartzmanowi.

Schwartzman i Anderson pracują razem od czasów "Rushmore" - filmu, który obu przyniósł międzynarodowy rozgłos. Schwartzman zagrał tam Maksa Fishera - licealistę z prestiżowej szkoły, który walczy z Billem Murrayem o względy atrakcyjnej nauczycielki. Zagrał także w filmach "CQ", "Luzacy", "Jak być sobą" oraz ostatnio w "Marii Antoninie", gdzie był królem Ludwikiem XIV, ale drżał z podniecenia, że będzie mógł zagrać w filmie swego przyjaciela.

"Zawsze uważałem Wesa Andersona za swego mentora i bardzo go poważam - mówi. - To cudowne pracować z kimś, kto tak jak Wes ma do ciebie całkowite zaufanie". Postać Jacka od razu przypadła mu do gustu. "Ma wąsy, nie nosi butów, ale za to ma wielkie marzenia. To dobry człowiek, musi tylko trochę dorosnąć" - zauważa.

Jako współscenarzysta Schwartzman doskonale rozumie wszelkie subtelności postaci i zdarzeń, od których zależy kontynuowanie wyprawy. "Myślę, że to mniej więcej to samo co mieszkanie z kimś, kto traci na wadze - wyjaśnia. - Nie dostrzeżesz, że jest szczuplejszy, dopóki nie stracisz go na chwilę z oczu. Ci trzej faceci nie zdają sobie sprawy na co ich stać i jak daleko mogą zajść, zanim nie przebędą tej długiej drogi od początku filmu".

Przede wszystkim jednak Schwartzman wierzy w poczucie więzi, jakie zawiązało się między trzema aktorami, a które pomogło ożywić braci na ekranie. "Najważniejsze było, że ta trójka aktorów naprawdę dbała o siebie wzajemnie - jestem szczęśliwy, że mogę powiedzieć, że czas spędzony z Owenem i Adrianem był naprawdę wspaniały, że czuliśmy się jak bracia - mówi. - A jadąc pociągiem nie było gdzie się schować, byliśmy wszyscy razem i było nam wspaniale".

Znając już Andersona, Schwartzman zauważa, że kolejny wspólny film był dla niego nowym doświadczeniem - z jednej strony dlatego, że Anderson dojrzał jako reżyser, z drugiej zaś dlatego, że wystrój pociągu był niecodzienny. "Myślałem, że to Wes wie więcej niż przypuszczałem - mówi Schwartzman. - Ale podczas realizacji zauważyłem, że tym razem Wes pozwolił płynąć sprawom własnym biegiem, zdając się na przypadek. Tego właśnie oczekiwałem po podróży pociągiem po Indiach i na tym polega nasze wspólne doświadczenie".

W POCIĄGU DO DARJEELING obok Owena Wilsona, Jasona Swartzmana i Adriena Brody grają jeszcze laureatka Oscara Anjelica Huston Camilla Rutherford, Irrfan Kahn oraz Amara Karan.

Kahn występuje w poruszającej roli hinduskiego wieśniaka, którego życie odmienia tragedia spowodowana przez trzech braci. Aktor zyskał ostatnio uznanie za swą kreację w "Imienniku" Miry Nair, występuje także jako pakistański oficer w "Cenie odwagi".

Ale znacznie ważniejsze role w filmie grają kobiety, które komplikują wędrówkę braci przez Indie: Huston jako zaskakująca matka bohaterów, Karan jako uwodzicielska stewardesa oraz Rutherford jako Alice, ciężarna żona Petera.

Huston, która grała już matki w filmach Andersona "Genialny plan" i "Podwodne życie ze Stevem Zissou", o POCIĄGU DO DARJEELING dowiedziała się z plotek. "Podczas zdjęć do "Podwodnego życia" coś przebąkiwano, że Wes chce kręcić film w Indiach - opowiada. - A ja bardzo się ucieszyłam, że przewidział tam miejsce dla mnie. Wes jest artystą unikalnym, z tak wspaniałą wizją, że zawsze jestem szczęśliwa, kiedy zaprosi mnie na plan. Potrafi naprawdę przekonująco zainspirować do przekraczania własnych możliwości".

Aktorkę zaintrygowała propozycja zagrania kobiety, która porzuciła swą rodzinę, by zostać mniszką. "Lubię mniszki na ekranie - mówi Huston. - Zawsze podobała mi się "Historia zakonnicy", jest też film mojego ojca "Bóg jeden wie, panie Allison" z Robertem Mitchumem i Deborah Kerr, która grała zakonnicę. Kiedy miałam sześć lat chciałam być zakonnicą, ale szybko mi przeszło. Tym niemniej sądzę, że to wspaniałe osoby".

Jednakże Patricia Whitman nie jest przeciętną mniszką z klasztoru. "Jest osobą niezwykle bohaterską - podkreśla Huston. - Rozpoczęła nowe życie, otwierając sierociniec w Himalajach. Aby ją zagrać potrzebowałam wiary. Myślę, że jest to rola inna od pozostałych. Lubię różnorodność, ale tym razem Wes przygotował rolę krańcowo odmienną. Grała, już matki, ale nigdy tego pokroju. Patricka jest osobą bardzo emocjonalną, zmienną i dlatego było to trudne zadanie".

Patricia związała się sercem z biedną wioską w Himalajach, tymczasem Huston, która nie lubi latać, nigdy nie odwiedziła Indii, więc byłą pod wrażeniem tego, co zobaczyła. "Tego wręcz nie można sobie wyobrazić - twierdzi. - Są tam rzeczy piękne, przerażające, dzikie i gwałtowne. Ale to, co poruszyło mnie osobiście, zamyka się w dwóch kwestiach: kontaktu ze swoim otoczeniem i przeświadczeniu, że wszystko zostanie wybaczone, co jest istotne zwłaszcza w kontekście biedy. Mam nadzieję, że nasi widzowie pokochają Indie. To kraj niemal boski, a kontakt z nim owocuje niezwykłym doświadczeniem".

Dla Huston każdy film, jaki nakręciła z Andersonem, pozostaje niepowtarzalnym doświadczeniem. "Wes podchodzi do każdego filmu inaczej - mówi. - Trzeba było nagle zmienić otoczenie, przenosząc się z zimowego Harlemu z "Genialnego planu" do wiosennego Radżasthanu. POCIĄG DO DARJEELING był kręcony szybko i z komicznym zacięciem, podobnym do poczucia humoru Howarda Hawksa".

A o Wilsonie, Schwarzmanie i Brodym jako swoich synach Huston mówi: "W pewnym sensie są nawet swoimi krewnymi, a praca z nimi była samą przyjemnością".

Całkiem odmienne relacje z braćmi ma Rita - kolejowa stewardesa, która flirtuje z Jackiem. "Rita żyje i pracuje na linii kolejowej - mówi Amara Karan, urodzona w Londynie, lecz pochodząca ze Sri Lanki aktorka, która dla sceny rzuciła obiecującą karierę bankową. - To inteligentna dziewczyna, nieco za mądra na pracę polegającą na podawaniu do stołu i ścielenie łóżek. Myśw spotkaniu z braćmi widzi swoją szansę na lepszą przyszłość".

Karan zauważa, że jeśli dla braci Indie są egzotyczne, to dla niej egzotyką są bracia. "Są autentycznie intrygujący. Ma oto przed sobą trzech rozrabiających młodych Amerykanów, pociągających i pełnych energii, co robi na niej wrażenie".

Karan nie była wcześniej w Indiach, była więc zaskoczona spotkaniem z tyloma młodymi kobietami podobnymi do Rity. "Chciałam poznać te dziewczyny. Początkowo myślałam, ze jest to postać całkowicie wymyślona, ale w Indiach spotkałam wielu ludzi do niej podobnych - mówi. - Jestem pod wrażeniem widząc, jak Wes zdołał uchwycić ducha Indii w trakcie realizacji filmu, oddać ich różnorodność i kulturę".

Ale PODRÓŻ DO DARJEELING to również specjalne doświadczenie dla Karan, debiutującej na dużym ekranie. "Dla mnie to była magiczna podróż - mówi. - Wiele się nauczyłam, ale przede wszystkim poznałam tylu wspaniałych ludzi".

Zanim jeszcze wyjechał do Indii, Wes Anderson wiedział, że chce nakręcić POCIĄG DO DARJEELING w jadącym pociągu, co wyglądało na pomysł logistycznie nierealny, ale nadzwyczaj inspirujący artystycznie. "Wiadomo, że gdyby ktokolwiek inny robił taki film z pociągiem, kręciłby w miejscu. Ale tutaj wiadomo było, że będzie inaczej i to niezależnie od tego, ile osób próbowało to wyperswadować Wesowi - uśmiecha się Lidia Dean Pilcher. - Właśnie skończyłam kręcić "Imiennika" w Indiach, gdzie mieliśmy jeden dzień zdjęć w pociągu, więc wiedziałam, że nie będzie łatwo".

Tym niemniej Anderson był zdeterminowany. Pilcher mówi dalej: "Jechaliśmy do regionu, gdzie działają Koleje Północnozachodnie i gdzie nikt wcześniej nie chciał wynajmować dziesięciu wagonów i lokomotywy na trzy miesiące. A do tego chcieliśmy je przebudować, wyposażyć we własne wnętrza i puścić na tory, po których jeżdżą normalne pociągi. Musieliśmy pokonać wielopiętrową machinę biurokratyczną. Czasem wydawało się, że to będzie niemożliwe".

A jednak udało się. Kiedy filmowcy użerali się z potężną indyjską biurokracją, scenograf Mark Friedberg, który wcześniej współpracował z Andersonem przy "Podwodnym życiem ze Stevem Zissou" i który jest twórcą scenografii do "Across the Universe" Julii Taymor, zaczął kreślić projekty wnętrz, opierając się na typowych indyjskich wagonach i wielkich filmowych podróżach.

Friedberg i Anderson wyruszyli w podróż przez Radżasthan typowym pociągiem turystycznym, aby lepiej zrozumieć jego specyfikę i zapoznać się z bogatą historią indyjskich kolei. Budowa pasażerskich linii kolejowych w XIX wieku była elementem transformacji tego subkontynentu. Dzisiaj indyjski transport kolejowy należy do najbardziej intensywnie wykorzystywanych na świecie, przewożąc do 15 mln pasażerów dziennie. Same pociągi są rozmaite - od nowoczesnych, klimatyzowanych wagonów po pojazdy z zamierzchłej epoki, jednak większość reprezentuje stan pośredni.

Po gruntownym zapoznaniu się z indyjskimi pociągami, Friedberg wróciło pracy nad filmem, prsze3glądając szkice rozmaitych pociągów z różnych epok. "Ostatecznie zdecydowaliśmy się pociąg, będący połączeniem współczesnej kolei indyjskiej z luksusowymi pociągami klasy Orient Expressu czy Eurocity - wyjaśnia scenograf.

Ostateczny rezultat jest połączeniem stylów Wschodu i Zachodu. "Wymieszaliśmy elementy wzornictwa popularne w Radżasthanie i kolorystykę właściwą dla Indyjskich Kolei z współczesną wersją art deco, choć zgodnie z tutejszą tradycją wszystko zostało stworzone ręcznie" - podsumowuje Friedberg.

Przy ożywianiu pociągu Friedberg ściśle współpracował z Adamem Stockhausenem i Markiem Pollardem, odpowiedzialnymi za właściwą dekorację wnętrz wagonów przy wykorzystaniu oryginalnych indyjskich materiałów, w tym imponującej tapety z setkami słoni. Aby zdążyć na czas, wagony dekorowano w systemie zmianowym, dzień i noc.

Dla Friedberga szansa współpracy z miejscowymi artystami była szczególną inspiracją. "Praca w Indiach jest jakby podróżą w przeszłość. W przypadku rękodzieła nie ma mowy o dwóch identycznych elementach wzorniczych - mówi. - Czułem się jakby częścią przemijającej generacji, która nasycała własnym doświadczeniem ten piękny świat. Gdybym miał taki pociąg odtworzyć w Ameryce, nie byłby on tak szczególny i prawdziwy".

Równie blisko Friedberg pracował z operatorem Robertem Yeomanem, który potraktował zadanie kręcenia filmu w jadącym pociągu jako szczególne wyzwanie. "Zdjęcia w pociągu są zawsze bardzo trudne - wyznaje Yeoman. - Jak, na przykład, ustawić światła? Nie możemy niczego zamontować na dachu wagonu ani nic, co wystawałoby pół metra od jego ściany ze względu na słupy trakcyjne i drzewa wręcz ocierające się o przejeżdżające pociągi! Szczęśliwie, Wes i Mark wyczuli moje obawy i zrobili wszystko, by mi pomóc. Pociąg został tak przebudowany, by można było bez obawy kręcić w nim film".

"Rozmieściliśmy też światła wewnątrz pociągu - kontynuuje Yeoman - by Wes nie czuł się w żadnym stopniu ograniczony. Dzięki specjalnym konstrukcjom, umieszczanym w ramach okiennych mogliśmy błyskawicznie zmieniać ekspozycję, a nawet filmować to, co było za oknem jadącego pociągu. Przedział, gdzie bracia spędzali większość czasu, Mark wyposażył w ruchome ściany, toteż mogliśmy ustawić kamerę zgodnie z naszymi potrzebami. Na suficie korytarza wagonu mieliśmy specjalne szyny, które umożliwiały ruch kamery bez wózka!".

Jakkolwiek była możliwość użycia techniki markującej ruch świateł dla stworzenia wrażenia ruchu pociągu podczas zdjęć nocnych, Anderson nie chciał po nią sięgać. "Zdaniem Wesa jadący pociąg ma w sobie tak szczególną energię, że nie wolno jej fałszować - wyjaśnia Yeoman. - Tę regułę łamaliśmy tylko w wyjątkowych przypadkach".

Kiedy zdjęcia ruszyły, trudności związane z pracą w jadącym pociągu tylko wzrosły. Anderson musiał dosłownie pracować poza rozkładem jazdy, uważając na spóźnione pociągi. Mówi Pilcher: "Wes zawsze ma plan awaryjny - skoro nie można zrobić tego, robimy to - i działa w pełnej gotowości. Chciał nakręcić ten film możliwie jak najszybciej i nawet kiedy musieliśmy czekać na inny pociąg, zawsze byliśmy pod parą, by nie tracić czasu. Kiedy czekanie się przedłużało, mieliśmy tradycyjny indyjski wagon z naszym wnętrzem na ciężarówce i jechaliśmy z nim na pustynię. Chodziło o to, by nigdy nie przerywać zdjęć".

Znany ze swego upodobania do rozbudzającej wyobraźnię scenografii Wes Anderson zadbał o stronę wizualną POCIĄGU DO DARJEELING, czyniąc z niej jeden z kluczowych elementów wyprawy braci Whitman. Pomysł polegał na tym, by przenieść Indie, takie jakie są naprawdę, kawałek po kawałku, w klaustrofobiczny świat braci, pozwalając na zderzenie tych dwóch sprzecznych światów.

"Często w swoich filmach korzystam z planów podpowiadanych mi przez wyobraźnię - tłumaczy reżyser - ale w Indiach było inaczej. Świat wokół był tak zaskakujący, że szczególnym zadaniem stało się uchwycenie w filmie choć części tego, co zobaczyliśmy, bez odchodzenia od scenariusza".

Służyć temu miała wprowadzona przez Andersona zasada "filmowania organicznego". Zdaniem Roberta Yeomana, który był operatorem wszystkich filmów Andersona, Indie są miejscem w pełni uzasadniającym stosowanie tej zasady. "Indie są krajem ogromnych kontrastów - skrajnej nędzy i wielkiego bogactwa, plugawych ulic i pełnych przepychu świątyń. A ponad wszystkim unosi się energia, którą to wszystko jest przesiąknięte" - mówi.

Przede wszystkim jednak były tłumy. "Kręcenie filmu na indyjskich ulicach wymyka się spod kontroli - zauważa Yeoman. - Wes lubi mieć swoich aktorów w kadrze dokładnie tak jak to zaplanował, tym razem jednak musiał pogodzić się z obecnością gapiów w tle. Pracując szybko, często bez dodatkowego oświetlenia, próbowaliśmy zyskać przewagę nad tymi nieszczęśnikami tak, by nie rozpraszać energii, jaką udało się nam uchwycić w kadrze".

Identyczne założenie dotyczyło scenografii. Mówi Mark Friedberg: "Założenie było takie, by pozwolić Indiom być Indiami, niezależnie od warunków czy wpadek. jakie się zdarzają. Poza wnętrzem pociągu chcieliśmy, by film był naturalny, jakkolwiek każda scena miała szczegółowo opracowaną scenografię. A ponieważ Wes nie znosi komputerów, kocha zaś rękodzieło, Indie były dla niego naprawdę wymarzonym miejscem do pracy".

A filmowy grafik Mark Pollard dodaje: "Indie różnią się od wszelkich wyobrażeń o nich. To miejsce chaosu, anarchio, duchowości, modlitwy i piękna. Po prostu wymarzone miejsce do sprawdzania siebie w obliczu życia - zarówno dla bohaterów filmu, jak i nas wszystkich".

Friedberg, który już pracował w Indiach przy "Kamasutrze - opowieści o miłości" Miry Nair, uważa, że spojrzenie Andersona na Indie jest szczególne - to spojrzenie entuzjasty z zewnątrz. Anderson przygląda się Indiom z zachwytem kogoś, kto po raz pierwszy styka się z tą cenioną kulturą, z biciem serca, ale i pewnym zmysłem komicznym. "Wes zapisał w scenariuszu swoje własne doświadczenia, niczego niezmieniając" - uważa Friedberg.

Film był kręcony w większości w pustynnym Radżasthanie, w północno-zachodniej części subkontynentu, z autentycznymi pociągami do Darjeeling jeżdżącymi po torach koło granicy z Pakistanem. Tymczasem klasztor Patricii i jej sierociniec umiejscowiony został w bardziej zielonym Udajpurze, dawnych królewskich terenach łowieckich, należących do Maharany z Mewaru.

Za wzór klasztoru posłużył Friedbergowi film "Czarny narcyz" (1947), którego akcja także toczy się w himalajskim klasztorze. "Miejsce powinno być odpowiednio dramatyczne, jak i użyteczne - i takie było - mówi scenograf. - Chcieliśmy też, by świadczyło o kulturowym pojednaniu. Stąd pomysł, by w scenografii pojawiły się rekwizyty z czasów, kiedy Imperium Brytyjskie wprowadzało chrześcijaństwo do Indii".

Jedna z najbardziej poruszających scen filmu rozgrywa się w radżasthańskiej pustynnej wiosce, do której bracia Whitman docierają po przygodzie w rzece. Także tu Anderson wymieszał to, co prawdziwe, z tym, co filmowe. Scena była filmowana z udziałem autentycznych mieszkańców wioski - jak w filmie dokumentalnym. Jak tłumaczy reżyser: "Fotografowaliśmy prawdziwych ludzi w ich naturalnym otoczeniu, ale zarazem w scenie ustawionej z użyciem całego sprzętu właściwego dla filmu fabularnego. Zupełnie tak jakbyśmy zaprosili tych ludzi do wzięcia udziału w naszej historii".

Takie łączenie "przypadkowych" ujęć z plastyczną wizją Andersona wydaje się cechą tego filmu. "Poza wnętrzem pociągu i klasztoru traktowaliśmy scenografię jako rodzaj kolażu - mówi Friedberg. - Na przykład, w scenie na targu zebrałem stragany z różnych zakątków bazaru i ustawiłem je obok siebie, tworząc w ten sposób rodzaj wizytówki tego miejsca".

Producentka Lydia Dean Pilcher pracowała już w Indiach, ale nie spotkała się z takim podejściem jak Wesa Andersona. "Ma szczególny dar bardzo subtelnego docierania do tajemnicy - zauważa. - Zamiast zanurzać się w kakofonię i zgiełk indyjskich miast, poszukuje walorów duchowych tej kultury w otwartych przestrzeniach krajobrazu. Kręcenie tego filmu było unikalną wręcz wyprawą do Indii, a zarazem wyjątkową okazją życia w zgodzie z rytmem świata Wesa".

Także po raz drugi współpracuje z Wesem Andersonem trzykrotna laureatka Oscara za kostiumy, Milena Canonero. Świeżo po sukcesie barwnej, lśniącej przepychem "Marii Antoniny" Sophii Coppoli, Canonero przyjęła prostsze, choć równie istotne zadanie ubrania każdego z trzech braci Whitman.

Częścią kostiumu braci jest zestaw walizek odziedziczony po ojcu, który pełni ważną funkcję w tej historii. Aby stworzyć coś wyjątkowego, co będzie znakiem rozpoznawczym Whitmanów, Anderson poprosił stylistę Marka Jacobsa z firmy Louis Vuitton o przygotowani e specjalnej kolekcji walizek. "Robią najlepsze walizki, widziałem jak one powstają, łącznie z ręcznym szyciem - mówi Anderson. - Były zrobione tak dobrze, że mogliśmy je włóczyć po pustyni, wrzucać do wody, przerzucać je z kąta w kąt i ciągle były całe. A że mieliśmy tylko jeden zestaw, byłby kłopot, gdyby uległy zniszczeniu".

Mówiąc o rzemieślnikach, artystach i innych członkach ekipy, Anderson podkreśla, że kluczem do filmu był minimalizm. "Mieliśmy świetną scenografię i scenografów, ale na planie filmowym nie było przyczep, nie było charakteryzatorów, garderobianych i innych. W Indiach mieszkaliśmy wszyscy razem i razem poświęciliśmy się dla tego przedsięwzięcia. I stało to, co mogło stać się najlepszego: nasi aktorzy stali się najlepszymi przyjaciółmi, a więc udało się oddać na ekranie historię, jaka była naszą inspiracją".

OWEN WILSON (Francis)
Jeden z najpopularniejszych aktorów hollywoodzkich ostatnich sezonów, zagrał ostatnio w filmach: "Pociąg do Darjeeling", "Drillbit Taylor", "Tropic Thunder", "Noc w muzeum", "Ja, ty i on", "Polowanie na druhny", "Podwodne życie ze Stevem Zissou", "Genialny klan" (także współscenarzysta z Wesem Andersonem, nominacja do Oscara), "Bottle Rocket" (wideo: "Trzech frajerów z Teksasu"), "Rushmore" (wideo: "Rushmore"), "Telemaniak", "Armagedon", "Rycerze z Szanghaju", "Kowboj z Szanghaju", "Poznaj mojego tatę", "Zoolander", "Za linią wroga", "I, Spy" (wideo, tv: "Ja, szpieg"), "Starsky i Hutach". Jest także scenarzystą i producentem ("Lepiej być nie może").

ADRIEN BRODY (Peter)
Najmłodszy (jak dotąd) laureat Oscara za rolę męską w "Pianiście" Romana Polańskiego, która przyniosła mu inne liczne wyróżnienia. Ostatnio zagrał w filmach: "Pociąg do Darjeeling", "King Kong", "Hollywoodland", "Manolete". Pochodzi z Nowego Jorku, zwrócił na siebie uwagę rolą w filmie "Król wzgórza", potem zagrał w filmach: "Restaurant" (tv: "Restauracja"), "Harrison's Flowers" (tv: "Kwiaty od Harrisona"), "Bread and Roses" (tv: "Chleb i róże"), "Cienka czerwona linia", "Afera naszyjnikowa", "Liberty Heights" (wideo: "Smak wolności"), "Gorące lato", "Osada", "Obłęd".

JASON SCHWARTZMAN (Jack, Scenariusz)
Zadebiutował na ekranie w filmie "Rushmore" (wideo: "Rushmore") Wesa Andersona. Zagrał między innymi w filmach: "Pociąg do Darjeeling", "Maria Antonina", "Shopgirl" (wideo: "Troje do pary"), "Czarownica", "Jak być sobą", "CQ", "Simone" (wideo, tv: "Simone"), "Luzacy".

ANJELICA HUSTON (Patricia)
Wysoko ceniona aktorka i reżyserka, kontynuuje rodzinne tradycje zapoczątkowane przez dziadka Waltera i ojca Johna - jedną z największych osobowości w dziejach kina. Wielokrotnie wyróżniana za swoje kreacje, otrzymała Oscara za rolę w filmie "Honor Prizzich", zaś w 2005 roku została wyróżniona Złotym Globem za film tv "Iron Jawed Angels. Inne podziwiane role Huston zagrała w filmach: "Pociąg do Darjeeling", "Rodzina Addamsów" 1-2, "The Grifters" (wideo, tv: "Naciągacze"), "Genialny klan", "Podwodne życie ze Stevem Zissou", "Wiedźmy", "Tajemnica morderstwa na Manhattanie", "Crimes and Misdemeanors" (wideo, tv: "Zbrodnie i wykroczenia"), "Enemies: A Love Story" (tv: "Wrogowie"), "Obsesja", "Gardens of Stone" (wideo, tv: "Kamienne ogrody"), "The Perez Family" (tv: "Rodzina Perezów"), "The Dead" (tv: "Zmarli"). Zagrała także w filmach: "Długo i szczęśliwie", "Seraphim Falls" (wideo: "Krew za krew"), "Złota", "Mr. North" (wideo, tv: "Pan North"), "Buffalo '66" (wideo, tv: "Buffalo '66"), "Blood Work" (wideo, tv: "Krwawa profesja").
Jest reżyserką filmów "Bastard Out of Carolina" (tv: "Bękart z Karoliny"), "Agnes Browne" (tv: "Agnes Browne"), "Riding the Bus with My Sister" (tv: "Podróże z moją siostrą").

AMARA KARAN (Rita)
Urodzona w Londynie, pochodzi ze Sri Lanki, podczas studiów politologicznych została gwiazdą studenckiego teatru, dom którego porzuciła karierę bankowca. Rola w filmie "Pociąg do Darjeeling" jest jej kinowym debiutem.

CAMILLA RUTHERFORD (Alice)
Występowała jako Jokasta w serialu "Rzym", zagrała w filmach: "Pociąg do Darjeeling", "Stardom", "Gosford Park", "The Freediver", "Vanity Fair - Targowisko próżności", "Land of the Blind" (wideo: "Rewolta").

IRRFAN KHAN (Ojciec zmarłego)
Absolwent National School of Drama w New Delhi, zadebiutował w filmie "Salaam Bombay!" Miry Nair. Wkrótce zyskał ogromną popularność, dzięki sitcomowi "Banego Apni Baat". Inne tytuły: "Maqbool", "Hassie", "Wojownik", "Imiennik", "Partition", "Cena odwagi", "Pociąg do Darjeeling".

WES ANDERSON (Reżyseria, Scenariusz)
Pochodzi z Houston w Teksasie. Nakręcił filmy: "Bottle Rocket" (wideo: "Trzech frajerów z Teksasu"), "Rushmore" (wideo: "Rushmore"), "Genialny klan", "Podwodne życie ze Stevem Zissou", "Pociąg do Darjeeling", "The Fantastic Mr. Fox".

ROMAN COPPOLA (Scenariusz)
Reżyser, operator, scenarzysta i producent. Karierę zaczynał na planie "Draculi" swego ojca, Francisa Coppoli, jako II reżyser i reżyser efektów specjalnych. Wyreżyserował film "CQ", który miał premierę w Cannes w 2001 r. Ostatnio był drugim reżyserem filmów swej siostry "Maria Antonina" i "Między słowami" oraz "Podwodnego życia ze Stevem Zissou" Wesa Andersona, do którego "Pociągu do Darjeeling" napisał scenariusz wraz z Andersonem i Jasonem Schwartzmanem. Jest także twórcą filmów reklamowych i wideoklipów. Podobnie jak ojciec prowadzi winnice, a także zajmuje się marketingiem, produkcją kosmetyków i wzornictwem przemysłowym.

ROBERT YEOMAN (Zdjęcia)
Uznanie zyskał zdjęciami do filmu "Drugstore Cowboy" Gusa Van Santa. Jest autorem zdjęć do filmów Wesa Andersona: "Bottle Rocket" (wideo, tv: "Trzech frajerów z Teksasu"), "Rushmore" (wideo: "Rushmore"), "Genialny klan", "Podwodne życie ze Stevem Zissou", "Pociąg do Darjeerling". Inne tytuły: "Martian Child", "The Squid and the Whale" (wideo: "Walka żywiołów"), "Red Eye", "Pernament Midnight" (wideo: "Wieczna północ"), "Dogma", "Tam gdzie ty", "Beautiful" (wideo: "Piękna"), "Rampage" (wideo: "Szaleństwo"), "Żyć i umrzeć w Los Angeles".

MARK FRIEDBERG (Scenografia)
Pracował nad scenografią do filmów: "Pociąg do Darjeerling", "Synecdoche, New York", "Across the Universe", "Tenderness", "Producers" (wideo: "Producenci"), "Broken Flowers", "Podwodne życie ze Stevem Zissou", "Coffee and Cigarettes", "Daleko od nieba", "Kamasutra - opowieść o miłości", "Uciekająca panna młoda", "Pollock".

ANDREW WEISBLUM (Montaż)
Pracował nad montażem filmów: "Pociąg do Darjeerling", "Broken English", "Undermind", "Coney Island Baby", "Czarownica", "A Dirty Shame" (wideo, tv: "Apetyt na seks"), "Źródło", "Chicago", "Oczy węża", "Femme Fatale", "Szkoła rocka".

RANDALL POSTER (Opracowanie muzyczne)
Stały współpracownik Wesa Andersona, począwszy od "Bottle Rocket" (wideo, tv: "Trzech frajerów z Teksasu") poprzez "Rushmore" (wideo, tv: "Rushmore"), "Genialny klan", "Podwodne życie ze Stevem Zissou" po "Pociąg do Darjeeling". Inne tytuły, do których opracowywał ścieżkę dźwiękową: "Jarhead - żołnierz piechoty morskiej", "Zodiak", "Aviator", "The Squid and the Whale" (wideo: "Walka żywiołów").

MILENA CANONERO (Kostiumy)
Pochodzi z Turynu, kończyła studia w Paryżu i Londynie, projektowała kostiumy dla Opery Wiedeńskiej, Metropolitan Opera w Nowym Jorku i Teatro di Roma. Trzykrotna laureatka Oscara za kostiumy do "Rydwanów ognia", "Barry'ego Lyndona" i "Marii Antoniny", pięciokrotnie nominowana za "Aferę naszyjnikową", "Tytusa Andronikusa", "Dicka Tracy", "Tucker: The Man and His Dream" (tv: "Tucker - Konstruktor marzeń") i "Pożegnanie z Afryką". Inne filmy: "Pociąg do Darjeerling", "Ocean's Twelve: Dogrywka", "Podwodne życie ze Stevem Zissou", "Solaris", "Bulworth" (wideo, tv: "Senator Bulworth"), "Śmierć i dziewczyna", "Tylko ty", "Love Affair" (wideo, tv: "Przygoda miłosna"), "Skaza", "Sublokatorka", "Ojciec chrzestny III", "Reversal of Fortune" (wideo, tv: "Druga prawda"), "Barfly" (tv: "Ćma barowa"), "Zagadka nieśmiertelności", "The Shining" (wideo, tv: "Lśnienie"), "Midnight Express" (wideo, tv: "Midnight Express"), "A Clockwork Orange" (wideo, tv: "Mechaniczna pomarańcza").

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC