FILM

Postrach nocy (2011)

Fright Night

Pressbook

Życie nastoletniego Charleya Brewstera w końcu układa się tak jak trzeba: jest popularny i umawia się z najfajniejszą dziewczyną w szkole. Problemy pojawiają się z chwilą, gdy do domu obok wprowadza się Jerry – z pozoru świetny facet, w którym jest jednak coś niepokojącego. Jedynie Charley zdaje się to zauważać... Pozostali, wliczając w to matkę Charleya, nie dostrzegają odmienności nowego sąsiada. Nastolatek dochodzi w końcu do wniosku, że Jerry jest wampirem! Chłopak na własną rękę musi pozbyć się potwora żerującego w jego dzielnicy.

Producentka Alison Rosenzweig oraz producent wykonawczy Michael Gaeta od lat są zwolennikami kina gatunków, zwłaszcza horrorów i widowisk grozy. Dlatego też postanowili nakręcić nową wersję filmu, który utkwił im mocno w pamięci. Był to horror „Fright Night” (DVD: „Postrach nocy”) z 1985 roku, według scenariusza i w reżyserii Toma Hollanda. W tamtym filmie William Ragsdale grał Charleya, Chris Sarandon Jerry'ego Dandridge'a, a doskonały aktor charakterystyczny Roddy McDowall („Śmiertelnie mroźna zima”) Petera Vincenta. Nie był to wielki sukces kasowy, ale z czasem produkcja ta została przez wiernych fanów otoczona prawdziwym kultem. Film doczekał się nawet kontynuacji – „Fright Night 2” (DVD: „Postrach nocy 2”, 1988, reż. Tommy Lee Wallace), z Ragsdalem i McDowallem.

Rosenzweig opowiadała: – Od kilku lat zabiegaliśmy o zakup praw do realizacji nowej wersji. Gdy tylko taka możliwość się pojawiła, natychmiast wykorzystaliśmy okazję. Po tym pierwszym sukcesie oboje skierowali kroki do producenta Michaela De Luki („Ksiądz”, „The Social Network”), by poparł ich projekt. Spotkali się z pełną aprobatą. Wkrótce już we trójkę podjęli rozmowy z potężnym studiem DreamWorks. I tu także odniesiono się do pomysłu ze zrozumieniem, okazało się nawet, że wielu pracowników studia doskonale pamięta oryginał i jest jego wielbicielami. Rozsenzweig była przekonana, że De Luca to właściwy człowiek na właściwym miejscu. – Zna gatunek jak mało kto, a w dodatku ma wręcz fotograficzną pamięć do detali. To było bardzo cenne przy naszym filmie. A poza tym jest nie tylko niezwykłym, inteligentnym producentem, ale i niezwykłą osobowością – mówiła.

Gaeta zwracał uwagę, że oprócz elementów grozy i humoru, projekt zawierał jeszcze jeden bardzo ważny składnik: – To jest historia o dojrzewaniu. Myślę, że to uniwersalny temat, bliski każdemu, związany z rytmem życia. Podróż Charleya od niewinności do bohaterstwa to coś, z czym można się identyfikować. Widzimy, jak chłopiec staje się mężczyzną, ale obserwujemy także, jak dowiaduje się, czego naprawdę pragnie i kim chce być. Rosenzweig dodawała: – Charley był dziwakiem i postanowił, że już nigdy nim nie będzie. Stara się być bardzo cool, w związku z czym znacząco osłabiają się jego więzi z dawnymi przyjaciółmi; po prostu zaczyna ich unikać. Poznaje swą prawdziwą wartość dopiero wtedy, gdy przychodzi mu zmierzyć się z wampirem. Reżyser tak widział postać głównego bohatera: – Myślę, że Charley jest przepełniony niepokojem. Chodzi o układy z rówieśnikami, a także stosunek do matki. Pragnie wyprostować swoje sprawy. Dziwnym trafem, to właśnie wampir pomaga mu wrócić na właściwy szlak.

De Luca tłumaczył, że nie tak łatwo jest zrobić dobry film grozy: – Wyzwaniem przy każdym filmie o wampirach – o czym świadczy wiele hollywoodzkich produkcji – jest konieczna przecież choćby szczypta oryginalności. Jak nadać opowieści nowy kierunek i smak, podczas gdy temat jest znany w literaturze od stuleci, a filmów nakręcono już setki? Jego zdaniem, najważniejsza odpowiedź na to wyzwanie to zaskakujący i precyzyjny scenariusz. Bo dobra opowieść zawsze przyciąga twórczych ludzi. Tak, według Rosenzweig, stało się i tym razem: – Wielu zdolnych pisarzy, którzy cenią ten gatunek, zgłaszało się do nas na wieść, że myślimy o nowej wersji „Postrachu nocy”. Dzwonili, chcąc stać się częścią tego projektu, ponieważ byli zdania, że ta historia daje pole do popisu, otwiera możliwości. W końcu zdecydowano się na współpracę z Marti Noxon, pamiętając o jej sukcesie jako scenarzystki i producentki serialu „Buffy, postrach wampirów”. De Luca mówił: – Kandydaturę Noxon zasugerował nam jej agent. Pomyśleliśmy, że jest świetna, ale obawialiśmy się, że nie będzie zainteresowana kolejną wampirzą opowieścią. Ale okazało się, że jest wręcz przeciwnie; szybko napisała pierwszy szkic scenariusza. Autorka starała się trzymać blisko koncepcji producentów: film miał płynnie przechodzić od tonacji komediowej do prawdziwego straszenia. Gaeta komentował: – Myślę, że zrozumieliśmy się doskonale i Marti świetnie zinterpretowała na nowo tę klasyczną już opowieść. Przede wszystkim dodała jej emocjonalnej głębi, koncentrując się na postaciach i ich relacjach, nie tracąc przy tym ani na chwilę z oczu dynamiki opowiadania. Wtórował mu reżyser: – To nie jest prosty film spełniający elementarne oczekiwania wielbicieli gatunku. Marti zachowała doskonałą równowagę pomiędzy elementami thrillera, horroru i humoru. Groza była jednak bardzo ważna, ponieważ wampir nie jest tu spragnioną miłości, nieszczęśliwą istotą, ale bezwzględnym drapieżcą, jak rekin w „Szczękach”. Noxon mówiła: – W czasach, gdy wampiry wkroczyły do głównego nurtu popkultury – do wysokobudżetowych filmów czy seriali telewizyjnych, związany z nimi element szoku i mrocznej tajemnicy zaczął zanikać. Dominują wampiry romantyczne. Chcieliśmy tego uniknąć, dlatego trzymaliśmy się ducha oryginalnego filmu. Farrell dodawał zaś: – Wampir, którego gram, nie ma w sobie nic romantycznego. To po prostu zabójca. Może trochę znudzony, bo działa już jakieś czterysta lat, ale ciągle musi się tuczyć cudzą krwią. Więc to robi.

Reżyser Gillespie, który odniósł sukces śmiałym filmem obyczajowym „Lars i jego nowa dziewczyna” (z Ryanem Goslingiem) oraz niezwykłym serialem „Wszystkie wcielenia Tary” o kobiecie z dysocjacyjnym zaburzeniem osobowości, nie marzył szczególnie o tym, by nakręcić film o wampirach. – Przeczytałem scenariusz, który mi dostarczono i ta opowieść nie mogła wyjść mi z głowy. Rzecz była naprawdę dobrze napisana, lektura mnie wciągnęła, więc pomyślałem: czemu nie? Farrell przyznał z kolei, że początkowo był sceptyczny, ponieważ dobrze pamiętał oryginał, który zrobił na nim spore wrażenie. Podobno obejrzał go co najmniej dwanaście razy! Tak o tym mówił: – Miałem jakieś 11, może 12 lat. Nie twierdzę, że był to film, który otaczam najwyższą czcią, ale kawałek zrobiony z wielką znajomością rzeczy, który oglądałem nie raz. Gdy przeczytałem scenariusz Marti, stwierdziłem, że, jak w oryginale, udało się zachować delikatną równowagę pomiędzy atmosferą horroru i wyluzowaną komedią. Farrell zgodził się zagrać i filmowcom kamień spadł z serca, bo w roli Jerry'ego widzieli właśnie jego. Dlaczego? Tak wyjaśniał to reżyser: – Jerry ma niezwykłą charyzmę, ale jednocześnie jest naprawdę złowieszczy. Byliśmy przekonani, że właśnie Colin potrafi te dwa elementy perfekcyjnie połączyć. Farrell wspominał, że ostatecznie przekonało go spotkanie z reżyserem: – Miał tyle entuzjazmu i tak jasną wizję tego, co chce zrobić, że ostatnie wątpliwości prysły.

Bardzo ważny był wybór odtwórcy głównej roli. Musiał dysponować aktorską siłą, by Farrell go nie przyćmił. Wybór padł na młodego aktora rosyjskiego pochodzenia, ale wychowanego w USA, Antona Yelchina. Yelchin ucieszył się, że film nie jest czystą rozrywką: – To naprawdę interesująca rola. Udało się tu pokazać dość skomplikowane relacje między postaciami. Charley kontra Jerry, Charley i jego dziewczyna, Charley i jego lekceważony przyjaciel Ed. Craig Gillespie pozwolił nam, aktorom, oddać wszelkie niuanse stosunków pomiędzy bohaterami. Ważną rolę matki Charleya, Jane, zagrała Toni Collette, która doskonale zna reżysera, ponieważ pracuje z nim przy serialu Showtime „Wszystkie wcielenia Tary”. Za rolę w tej serii zdobyła zresztą Złoty Glob i nagrodę Emmy. Nic więc dziwnego, że wyznała: – Po prostu uwielbiam pracować z Craigiem. Szczerze mówiąc, gdyby kto inny stanął za kamerą, bardzo bym się wahała, czy przyjąć rolę w tym filmie. Z Craigiem jestem całym sercem. Myślę, że nieźle widownię postraszymy. Ja się specjalnie nie bałam – może dlatego, że nie grałam wampira ani nie miałam być przez niego uwiedziona – śmiała się.

– Toni potrafi jak rzadko kto łączyć elementy dramatyczne i humor. Wiedziałem też, że potrafi oddać w sposób prawdziwy więź, jaka łączy Jane z synem. A to było bardzo ważne dla filmu – mówił reżyser.

Do roli magika i iluzjonisty Petera Vincenta, który pomaga Charleyowi w walce z wampirem, Gillespie zatrudnił bardzo cenionego w Anglii aktora Davida Tennanta (serial „Doktor Who”, „Harry Potter i Czara Ognia”, telewizyjny „Hamlet” z 2009 roku), który zagrał wiele ról na deskach Royal Shakespeare Company. – David nie jest zbyt dobrze znany w Stanach – tłumaczył Gillespie. – Lecz jego osiągnięcia jako aktora dramatycznego są bezdyskusyjne. Ma także wspaniałe wyczucie komedii. Właśnie tego nam było trzeba. Aktora bardzo rozbawił scenariusz. Uznał go za nieco staroświecką historię o potworach, zręcznie przeniesioną w XXI wiek. – Mamy tu wampiry w klasycznym stylu. Uciekaj-gdzie-pieprz-rośnie z krzykiem. I to mi się podoba – mówił. – A jeszcze bardziej spodobała mi się moja postać. Pozornie roztacza wokół siebie bogactwo i blichtr w stylu Las Vegas. Ale gdy Vincent schodzi ze sceny, zmienia się w pełnego goryczy, rozczarowanego człowieczka pozbawionego złudzeń. I nagle będzie musiał stawić czoło wielkiemu niebezpieczeństwu.

Dość długo trwały poszukiwania młodej aktorki do roli dziewczyny Charleya, Amy. Potrzebny był ktoś piękny, pełen świeżości i niewinności. Ostatecznie wybór padł na brytyjską aktorkę Imogen Poots („Centurion”, „Jane Eyre”, „Orson Welles i ja”). – Spodobało mi się w scenariuszu, że nie idzie tu tylko o to, by przerazić. Wszystkie te perypetie, w których Amy i Charley uczestniczą, powodują, że coraz lepiej poznają siebie nawzajem – komentowała aktorka. De Luca zauważył: – Imogen jako Amy w pierwszej, pogodnej części filmu, wnosi do tej historii klimat niewinności i radości. Ale gdy następuje część mroczna, nie kuli się jak przerażona ślicznotka, lecz walczy dzielnie u boku Charleya. Postać Eda, przyjaciela zlekceważonego przez Charleya ze względów towarzyskich, stała się bardzo popularna wśród fanów oryginalnego filmu. Dlatego filmowcy wielką wagę przywiązywali do właściwego obsadzenia tej roli w nowej produkcji. Zdecydowano się powierzyć ją Christopherowi Mintz-Plasse'owi („Supersamiec”, „Kick-Ass”, „Wyrolowani”). – Moim zdaniem, udało się zachować i jeszcze wzmocnić dziwaczny, niepokojący klimat pierwszej wersji. No i mamy tu wampira innego od wielu wampirów z nowych filmów. Działają na niego krzyże, promienie słoneczne, nie ma odbicia. I jest bardzo cool – mówił młody aktor.

– Wiedziałem, że Christopher wprowadzi wiele komediowych elementów do filmu. Ale też, że wspaniale odda emocje tej postaci – podkreślał reżyser. Obsadę, w małej roli, uzupełnił Chris Sarandon, który w oryginalnym filmie grał Jerry'ego.

– Głównym zadaniem filmów grozy jest budzić lęk – zauważył De Luca. Bardzo przydatnym do tego narzędziem jest nowa technika trójwymiarowa. Za efekty w 3D był odpowiedzialny Max Penner ze studia Paradise Effects, który był pionierem tych technik już 20 lat temu. – Moim zadaniem jest kontrolowanie, jak dokładnie mają wyglądać efekty, by było to sugestywne, ale i naturalne. Muszę też starannie koordynować pracę dwóch kamer i sensorów. Obecnie, dzięki nowym programom komputerowym i ściślejszej kontroli pracy kamer, osiągamy o niebo lepsze efekty niż jeszcze parę lat temu – tłumaczył doświadczony specjalista. Gillespie dodawał: – Chodziło nam o to, by widz naprawdę poczuł się częścią świata, o którym opowiadamy, a nie o popis efektownych tricków. Mintz-Plasse był zachwycony rezultatami: – To prawdziwe 3D! Nie przypomina tych filmów zrealizowanych w 2D, w przypadku których pospiesznie dokonano mechanicznego transferu.

Wielką wagę twórcy filmu przywiązywali do charakteryzacji. Założeniem reżysera było nie tylko porządne przestraszenie widzów, ale i nawiązanie do osiągnięć poprzedników, zwłaszcza oryginalnego „Postrachu nocy”. Zatrudniono niezwykle ceniony zespół charakteryzatorów – Howarda Bergera (Oscar za „Opowieści z Narnii”) oraz Grega Nicotero („Sin City”) z firmy KNB EFX Group Inc. Berger tak opowiadał o swej pracy: – I ja, i Greg doskonale pamiętamy oryginał, który ciągle robi wrażenie. Oczywiście teraz możliwości są większe. Zastosowaliśmy precyzyjną kombinację tradycyjnej charakteryzacji i efektów komputerowych. Pracowaliśmy głównie nad przekształceniem uwodzicielskiego Jerry'ego w naprawdę przerażającego wampira. Nicotero dodawał: – Używając nowoczesnej odmiany silikonu, uzyskaliśmy bardzo naturalną, charakterystycznie połyskliwą strukturę wampirzej skóry. W momentach, gdy rośnie w tych drapieżcach chęć mordu, widzimy ciemną ciecz, która gromadzi się w żyłkach pod skórą. Craig poprosił nas, abyśmy nie odchodzili daleko od wersji z lat 80. Ale wiele zmian było koniecznych, zwłaszcza ze względu na to, że film był realizowany w 3D. Szczególnie musieliśmy dbać o wygląd peruk i łuków brwiowych. W tej technice widać dokładnie wszelkie ich niedoskonałości, ze względu na większą ostrość. Pracowaliśmy nad tym każdego dnia. Dla Jerry'ego przygotowano aż sześć zestawów charakteryzacji, ilustrujących różne stadia jego stanu, od prawie zwyczajnego do maksymalnie wampirzo-demonicznego. W ich skład wchodziły sztuczne uszy, szczęki, szkła kontaktowe, maski na twarz. Gillespie mówił: – To było dla mnie nowe doświadczenie. Pracę z Howardem i Gregiem rozpoczęliśmy od specjalnej narady, podczas której zastanawialiśmy się, z „filozoficznego” punktu widzenia, jak przedstawić zmiany wyglądu Jerry'ego. Berger śmiał się: – Zadanie nie było łatwe. Trzeba było sprawić, by jeden z najbardziej czarujących aktorów stał się też naprawdę przerażający. Colin zaimponował nam cierpliwością, co wcale nie jest regułą wśród aktorów, którzy muszą spędzać długie godziny na charakteryzacji. On to po prostu traktował w ten sposób, jakby każdego dnia obchodził Halloween.

Za scenografię odpowiadał Richard Bridgland („Predator kontra Obcy”, „Ksiądz”, „Rock'N'rolla”), który uważał, że trzeba było połączyć maksymalny autentyzm (na przykład w scenach rozgrywających się w Las Vegas) z celową stylizacją. – Film zawiera elementy komediowe, ale bardzo subtelne, więc nie było można przesadzić z jakimiś przesadnymi efektami. Starannie stworzyliśmy świat przedmieść; trochę poszaleć mogłem w Las Vegas, zwłaszcza projektując fantazyjny apartament Vincenta na ostatnim piętrze hotelu – mówił scenograf. Jego koncepcja, którą zaakceptował reżyser, mówiła o tym, że Vincent odniósł wielki sukces jako iluzjonista jakieś 15 lat wcześniej. Od tego czasu jego życie toczy się na jałowym biegu, a magik jest coraz bardziej rozgoryczony i żyje wspomnieniami o dawnej chwale. – Dlatego właśnie postanowiłem nadać jego siedzibie pewien mocny rys retro. Vincent dekoruje go rekwizytami ze swych przedstawień. Dużym wyzwaniem było stworzenie piwnicznej krypty Jerry'ego, gdzie spędza dni, śpiąc, i gdzie zaciąga swe ofiary. – W ścisłym porozumieniu z reżyserem postanowiliśmy temu miejscu nadać charakter niemal średniowieczny, zwłaszcza przenośnej krypcie. To miało przypominać o wieku Jerry'ego.

W nowym filmie znalazło się sporo rekwizytów nawiązujących do oryginału. W pokoju głównego bohatera można wręcz wypatrzeć kilka przedmiotów z poprzedniego filmu, jak np. niezwykła, rekinia szczęka Jerry'ego, która ujawnia się podczas jedzenia jabłka. Ben Lowney, cieśla i specjalista od biżuterii, miał mnóstwo roboty. – Moim najbardziej kontrowersyjnym wyczynem było pocięcie pewnej potrzebnej nam kości. Na jakiś czas musieliśmy ewakuować ekipę, bo nie pachniało za ładnie. Ale miałem i bardziej skomplikowane zadania. Musiałem zrobić metalowy kubek z tajemniczymi inskrypcjami greckimi i łacińskimi. To ja wymyśliłem napis. Myślę, że widzowie będą się starali odczytać, co tam takiego napisałem. Sporo napracowałem się nad metalowym krzyżem, którym Vincent powstrzymuje Eda. Trzeba było go postarzeć. Projektując jego wygląd, wzorowałem się na romańskich krzyżach z British Museum. Możecie wierzyć lub nie, ale najwięcej trudności sprawiło mi znalezienie drewnianych krzyży o właściwym wyglądzie, bo obecnie produkuje się je z reguły z tworzyw sztucznych i wyglądają raczej tandetnie. Jako rewolwer Amy wykorzystałem starą broń, dodałem ozdobne perły i upodobniłem do repliki rewolweru George'a S. Pattona z okresu II wojny światowej. Nawiasem mówiąc, Poots podczas realizacji filmu po raz pierwszy strzelała z broni palnej. Yelchin był szczęśliwy z niezwykłego arsenału, jakim dysponował na planie: – Kołki, krzyże, kusze, rewolwery. Naprawdę kupa uciechy – entuzjazmował się.

Autorką kostiumów była Susan Matheson („Królestwo”, „Miasto złodziei”, „Raj dla par”), która bardzo napracowała się nad kremową suknią Amy. – To był wizualny element wyraźnie rozpoznawalny w oryginalnym filmie – tłumaczyła. – Początkowo była to dość zwykła sukienka, jakie często noszą dziewczyny w szkole średniej. W finale przeistacza się w coś jak ze snu. By osiągnąć taki efekt, zmienialiśmy wielkość dekoltu i długość sukienki wraz z rozwojem akcji. Wiele zabawy miała Matheson z ubiorem magika Vincenta i jego asystentek. Skórzany uniform Vincenta oraz utrzymane w stylu subkultury gockiej suknie jego asystentek opisała jako skrzyżowanie „stylu Felliniego i Las Vegas”. – Co do stroju Vincenta podczas jego show, to dodałam mu mnóstwo biżuterii i efektowny płaszcz przypominający skrzyżowanie fraka z sutanną. Natomiast w scenach w jego apartamencie ubrany jest w jedwabną szatę. Do finałowej walki z wampirem znowu zakłada skórzany płaszcz, T-shirt i trapery – opowiadała scenografka.

Film kręcono w Albuquerque w Nowym Meksyku, w dwóch halach zdjęciowych, a plenery w położonej na północ od tego miasta pustynnej miejscowości Rio Rancho.

Anton Yelchin (Charley Brewster)

Właśc. Anton Wiktorowicz Yelchin. Urodził się 11.03.1989 w Leningradzie (obecnie Sankt Petersburg). Jego rodzice – Irina i Wiktor – to znani łyżwiarze figurowi. Gdy miał sześć miesięcy, przenieśli się do USA, gdzie rozpoczęli kariery trenerskie. Anton nie pragnął kariery sportowej, do której szykowali go rodzice. Już jako czterolatek marzył o aktorstwie. Debiutował sześć lat później w serialu „Ostry dyżur”, a już w następnym roku zdobył uznanie krytyki u boku Anthony'ego Hopkinsa w adaptacji prozy Stephena Kinga „Kraina wiecznego szczęścia”. Wielką popularność przyniosła mu rola Checkova w nowej kinowej wersji „Star Trek”. Uwielbia czytać, gra w szachy. Ma własny zespół, w którym gra na instrumentach klawiszowych i gitarze.

Colin Farrell (Jerry)

Urodził się 31.05.1976 roku w Castleknock, dzielnicy Dublina. Wszechstronny irlandzki aktor łączący skutecznie udział w wielkich produkcjach hollywoodzkich z ambitnymi, bardziej kameralnymi projektami. Po raz pierwszy zwrócił uwagę szerszej publiczności rolą w „Krainie tygrysów”. Wybitną kreację stworzył w thrillerze „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj”. Zdobył za nią Złoty Glob. Przed kilku laty był znany z upodobania do używek i burzliwego trybu życia, obecnie skupił się na aktorstwie.

Toni Collette (Jane Brewster)

Urodziła się 01.11.1972 w Sydney, w Australii. Studiowała w National Institute of Dramatic Art, po czym rozpoczęła występy w Belvoir Street Theatre. W 1992 roku zdobyła uznanie krytyki rolą Sonii w „Wujaszku Wani” Antoniego Czechowa, wystawionym przez Sydney Theatre Company. Międzynarodowy rozgłos przyniósł jej brawurowy występ w „Weselu Muriel”, komediodramacie P.J. Hogana. Film ten otworzył jej drogę do kariery za oceanem. W 2002 roku zdobyła nominację do nagrody Emmy za rolę Quennie w musicalu „The Wild Party” Michaela Johna LaChiusy, wystawionym na Broadwayu. Jednym z jej sukcesów był występ w „Japanese Story” uhonorowany nagrodą Australian Film Institute oraz Film Critics Circle of Australia za najlepszą rolę kobiecą, a w USA nominacja do Golden Satellite Award. Zdobyła także nagrodę Złotego Globu i Emmy za rolę w serialu „Wszystkie wcielenia Tary”.

Craig Gillespie (reżyseria)

Urodził się 01.09.1967 w Sydney. W wieku czternastu lat zamieszkał w Nowym Jorku, gdzie później studiował grafikę. Przez 16 lat realizował filmy reklamowe, często nagradzane prestiżowymi nagrodami branżowymi, po czym odniósł sukces filmem „Lars i jego nowa dziewczyna”, co stało się początkiem jego filmowej kariery.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC