FILM

Maria Antonina (2006)

Marie Antoinette

Recenzje (3)

Nadal nie mogę zrozumieć o co chodziło Sofii Coppoli. Jeśli zamysłem było ukazanie nudy panującej w XVIII-wiecznym Wersalu, cel osiągnęła z nadwyżką. Film jest bowiem o niczym. Ot, fragment życia monarchini pokazany w dość banalny i tendencyjny sposób. Nie porusza, nie szokuje, nie zachwyca. Pozostawia natomiast obojętnym i znużonym. Jeżeli ktoś spodziewa się dworskiej rozpusty i orgietek, mocno się rozczaruje. Szampan leje się co prawda litrami, a sam widok ilości spożywanych słodyczy przyprawia o zgagę ale na tym koniec. Sytuację ratuje zjawiskowa wręcz Kirsten Dunst. Urocza zarówno jako niewinna, niedoświadczona niewiasta, jak i skora do igraszek, w pełni świadoma swych walorów, dojrzała kobieta.

Być może komu innemu uszłoby to na sucho, reżyserka swymi poprzednimi dziełami ("Przekleństwa niewinności", "Między słowami") pokazała jednak, że ma do powiedzenia światu coś więcej, a jej pomysł na kino wykracza poza piękną otoczkę. Jej wcześniejsze obrazy wywołując pewien wewnętrzny niepokój skłaniały do przemyśleń, ten, pomimo magnetyzmu Dunst, skłania co najwyżej do opuszczenia kinowej sali.

Jedyne czemu twórczyni pozostała wierna, to nietuzinkowy dobór oprawy muzycznej. Obok klasycznych motywów stapiających się ze stylem epoki , pojawiają się utwory New Order, Siouxsie & The Banshees, The Cure czy Adam & The Ants kontrastujące ze splendorem francuskiego dworu.

Sofia Coppola przygotowała prawdziwą ucztę dla oczu i uszu widza, zapomniała niestety o jego duszy.

Maria Antonina

Bez wątpienia jest to nowatorskie ujęcie tematu filmów kostiumowych, przede wszystkim poprzez oprawę muzyczną (aczkolwiek nieadekwatną). Pomijając kilka nieścisłości historycznych (chociażby surowość austryjackiej i francuskiej etykiety), fabuła przedstawia dość realny obraz dworu wersalskiego i samej Marii Antoniny (wspomnieć należy ukazane ubiory i fryzury bohaterki - wręcz legendarna fryzura ze statkiem we włosach). Miernie ujęto dramatyzm historii przy jednoczesnym braku sceny kulminacyjnej (film wydaje się być niedokończony, ucięty). Mierna obsada, choć Kirsten Dunst dala z siebie więcej iż scenariusz tego wymagał. Jest to produkcja typowo amerykańska, z niczym nie wyróżniającymi się zdjęciami, dlatego uważam, nie bardzo przypadnie w gusta Europejczyków.

Film jak obraz

Film ogląda się z przyjemnością. Kirsten Dunst wspaniale pasuje do roli. Jak zwykle Coppola zabłysnęła świetnym gustem muzycznym zaskakujące połączenie obrazu przeszłej epoki z współczesną muzyką bardzo dobrze do siebie pasuje i przybliża widzom postać historyczną. Także sposób kręcenia wywołuje wrażenie jakby oglądało się obrazy w galerii sztuki. Przenosi on również widza w świat odległy od naszej rzeczywistości, pozwala poczuć smaki i zapachy, ciepło słońca i lekkość piórka unoszącego się na wietrze. Maria Antonina przestaje być tylko postacią z książki, odległą i pejoratywną. Serdecznie polecam!

https://vod.plus?cid=fAmDJkjC