Film Anny Kazejak obiecuje więcej niż daje, ale nie pozostawia po sobie uczucia niesmaku czy zażenowania. Ostatni dzień roku szkolnego. Śliczna i pozornie krucha Lila (Eliza Rycembel) głęboko przeżywa (czytaj: odrzuca połączenia Skype'owe i to włącza, to wyłącza komórkę) zdradę popełnioną przez jej chłopaka Janka (Mateusz Więcławek). Zdesperowany nastolatek gotów jest zapłacić każdą cenę, by odzyskać ukochaną - jeżeli trzeba, przekroczy granice dobra i zła.

Kiedyś na ławce lub drzewie rysowało się serduszko, w środku pisało inicjały, czasem coś o wielkiej, największej miłości. Dziś na Skype wielkimi literami krzyczy się KOCHAM CIĘ, a następnie odpala kamerkę do wideoseksu. Kazejak raczej nie dokonuje jakiś wstrząsających odkryć na temat młodzieży i jej porywczej, skrajnej uczuciowości i świata, w którym istnieje tylko wszystko albo nic. Dodatkowo destruktywne zachowania głównej bohaterki motywuje w najprostszy możliwy sposób. Oto dziewczyna pochodzi z rozbitego domu: matka (Magdalena Popławska) ma młodszego od siebie kochanka (Dawid Ogrodnik), a ojciec (Andrzej Chyra) założył w odległej Kopenhadze nową rodzinę i nie ma już czasu dla swojej pierwszej córeczki-księżniczki. Jej hormonalne wybuchy i emocjonalne potrzeby przerastają go. Nastolatka ma wygodny dom, komputer i komórkę, ale brakuje jej tego, co najważniejsze - bliskości.

Pomimo pewnych banałów i kilku dłużyzn, "Obietnicę" ogląda się stosunkowo dobrze. Historia jest bardziej przemyślana i mniej teledyskowa niż ta, którą nie tak dawno temu zaproponowała nam Katarzyna Rosłaniec w "Bejbi Blues". Kamera ewidentnie lubi Rycembel i młoda aktorka dość naturalnie wypada w swojej roli. Chociaż jest ładnie, modnie i popowo, to lans nie bierze góry nad całą resztą. To, po prostu, kino młodzieżowe ze średniej półki, w którym jest mniej treści i jakości, niż mogliby sobie tego życzyć dorośli i krytycy, ale pewnie też i więcej niż spodziewają się tego internauci, pytający na forach czy w "Obietnicy" jest dużo seksu i nagości? Odpowiadam: "momenty" to na innym kanale.