FILM

Wielki Gatsby (2013)

Great Gatsby, The

Recenzje (2)

Od razu było wiadomo, że ma to być przede wszystkim widowisko. Baz Luhrmann nie ukrywał, iż tworzy dzieło z rozmachem. Nie przypuszczałam jednak, że forma aż tak zdominuje treść. Historia Francisa Scotta Fitzgeralda pełna jest pasji, namiętności, zazdrości, dumy, ambicji. Słowem kipi od emocji, bazuje na wielkich, nieposkromionych uczuciach. Tych w obrazie Luhrmann brakuje. Historia wielkiej miłości Gatsby'ego i Daisy jest zaledwie pretekstem, by przystroić ekran w najrozmaitsze błyskotki. To jednak, udało się twórcom pysznie.

"Wielki Gatsby" to wizualna orgietka. Mieniąca się rozmaitymi barwami, lśniąca, pobłyskująca, skrząca, oślepiająca. Ten film ogląda się jak przez kalejdoskop. Wszystko wiruje, zmienia się co chwile, obrazy nakładają na siebie i zawsze jakby migoczą. Mamy genialną scenografię i przepiękną stylizacje (od paznokci po samochody) przedstawione w iście teledyskowym tańcu. Z czasem jednak i ten blichtr, przepych, ta szalona karuzela przestaje wystarczać. Chciało by się czegoś więcej niż kolejnego zniewalającego wnętrza, niebiańskiej kreacji, perfekcyjnie ułożonego kosmyka włosów. Nawet hucznie zapowiadana odważna ścieżka muzyczna przygotowana przez Jaya-Z szybko staje się po prostu kolejnym elementem kreacji, kolejną ozdobą. Trochę pomagają aktorzy, którzy stanęli na wysokości zadania, problem w tym, że nie było ono zbyt wygórowane, a odtwórca głównej roku, Leonardo DiCaprio, choć spisał się znakomicie, nie pokazał niczego ponad to, czego po nim można się było spodziewać.

Dzieło Luhrmanna ma prawo się podobać. Tak jak ma prawo podobać się biżuteria.

Zapominając o pustce

„Wielki Gatsby” w reżyserii Baza Luhrmanna, podobnie jak jego „Romeo i Julia” sprzed laty, jest ekranizacją przerysowaną, niekonwencjonalną i być może kontrowersyjną. Nick (Toby Maguire) poznaje tajemniczego Jay’a Gatsby (Leonardo DiCaprio), milionera mieszkającego w pięknym domu, organizującego huczne imprezy dla obcych ludzi. Okazuje się, że robi to by zbliżyć się do dawnej miłości Daisy (Carey Mulligan). Jest to ekranizacja jak wspomniałam przerysowana, czyli pompatyczna, barwna, przypominająca jazdę na karuzeli w wesołym miasteczku. Z perspektywy Nicka ukazany jest świat pełen zepsucia, a jednocześnie przyciągający jak magnes, pełen tańca, śmiechu i zabawy. Jednak pod tą fasadą kryje się wielka samotność bohatera, w którą znakomicie wcielił się Leonardo DiCaprio, po raz kolejny udowadniając swój wielki aktorski kunszt i wrażliwość i że jest o wiele klas wyżej od swojej nieco drewnianej partnerki Carem Mulligan… Film jest wizualną perełką, zdjęcia, scenografia wręcz oszałamiają, picie szampana, kąpiel w basenie nabierają monumentalnego charakteru i trudno oderwać wzrok od ekranu. Dla niektórych może być „Wielki Gatsby” Luhrmanna pretensjonalny i kiczowaty, myślę jednak, że udało się w tej barwnej, patetycznej formie przedstawić tęsknotę za uczuciami i tragiczne życie złudzeniami…

https://vod.plus?cid=fAmDJkjC