FILM

Miłość i inne używki (2010)

Love and Other Drugs

Recenzje (1)

Jamie Randall jest przebojowym facetem, który potrafi zauroczyć każdą kobietę. Choć jest przystojny, a panie doń wzdychają, pod miłym uśmiechem i ładnie wyrzeźbionym torsem kryje się zakompleksiony chłopak, który marzy o tym, by rodzice byli z niego dumni. Równie często co kobiety, zmienia pracę, aż w końcu zostaje przedstawicielem handlowym koncernu farmaceutycznego. Urok osobisty pomaga mu zrobić karierę, która eksploduje wraz z wprowadzeniem na rynek Viagry. To jednak nie niebieska tabletka daje mu szczęście, lecz Maggie. Śliczna dwudziestokilkulatka cierpi na chorobę Parkinsona i wśród wielu rozmaitych leków zażywa Prozac - antydepresant z konkurencyjnej dla Jamiego firmy. Ich związek początkowo oparty jest wyłącznie na seksie, ale z czasem rodzi się między nimi głębsze uczucie. Miłość nie jest jednak lekiem na całe zło.

Klęska urodzaju - tak najkrócej można by podsumować dzieło Edwarda Zwicka. Pozornie mamy miłosną historię, która w pewnym stopniu wpisuje się w konwencję komedii romantycznej, o czym świadczy na przykład scena z pościgiem autokaru z Maggie na pokładzie. Z drugiej jednak strony, nie jest to landrynkowa opowiastka, lecz pełen goryczy dramat. W tym właśnie problem. Reżyser nie wie, czy wzruszać nas czułymi wyznaniami czy może poruszać tragedią cierpiącej, młodej kobiety. Niby chce, by było lekko i sympatycznie, więc atakuje humorystycznymi scenkami, by za chwilę pokazać smutne i refleksyjne obrazki. Niestety na tym nie koniec. Mamy do tego bowiem wątek brata Jamiego - frustrata-onanisty rodem z filmów Judda Apatowa, motyw rewolucji w dziedzinie farmakologii oraz charakterystykę środowiska przedstawicieli handlowych koncernów farmaceutycznych. A wszystko w rytm hitów z lat 90., jak chociażby "Two Princes" Spin Doctors.

Jeśli spróbujemy postrzegać "Miłość i inne używki" jako komedię romantyczną, okaże się ona co prawda nietuzinkowa, ale zbyt gorzka jak na ten gatunek. Gdy chcemy natomiast odbierać dzieło jako dramat, pozostanie niedosyt i rozczarowanie wynikające z trywialnego rozwiązania niektórych problemów.

Mimo wszystko to niebanalny film, który ogląda się tym lepiej, że Anne Hathaway i Jake Gyllenhaal wspaniale wywiązali się z powierzonych im ról, a przy tym często pokazują obnażone ciała.

https://vod.plus?cid=fAmDJkjC