FILM

Alicja w Krainie Czarów (2010)

Alice in Wonderland

Recenzje (2)

"Alicja w Krainie Czarów" to jedna z najwspanialszych opowieści dla dzieci. Książka od lat zachwyca nie tylko najmłodszych, ponieważ wyobraźnia Lewisa Carrolla po prostu onieśmiela i wywołuje zdumienie. W absolutnie magiczny sposób udało się ten efekt powtórzyć Burtonowi.

Filmowa "Alicja..." nie jest wierną ekranizacją, ale nie o to przecież chodzi. Ważniejsze, że kalifornijski twórca zdołał zadziwić i wywołać uśmiech. Z pomocą genialnych aktorów i kosztownej technologii wykreował niezwykły świat. Kolorowy, lśniący, wesoły, nadzwyczajny. Słowa nie są w stanie oddać tego, co maluje nam się na ekranie. Niektóre efekty i scenerie są tak apetyczne, że ma się ochotę jeść je łyżkami i bezwstydnie oblizywać. I chociaż głównym atutem dzieła jest jego barwna wizualna strona, cudownie sprawdza się również cała reszta. Opowieść wciąga, niczym królicza nora, do której wpada tytułowa bohaterka. Jej przygody pokazane są z lekkością, świeżością i wdziękiem. A skoro o wdzięku mowa, nie można go odmówić Mii Wasikowskiej, która pojawiła się w roli głównej. Johnny Depp tradycyjnie nie zawodzi, Helena Bonham Carter grająca Królową Kier powala a Anne Hathaway jako jej biała siostra zadziwia. Nie mniejsze wrażenie robią zwierzęce postaci, z obłędnym znikającym kotem na czele.

Burton nie byłby sobą, gdyby nie okrasił swego dzieła humorem. Nie dość więc, że jest pięknie i ciekawie, to jeszcze zabawnie. Miejmy teraz tylko nadzieję, że Tim zechce sprawdzić, co jest po drugiej stronie lustra.

Powrót do Krainy Czarów

„Alicja w Krainie Czarów” to dawno oczekiwany film, głównie dlatego, że wyreżyserował go król wyobraźni, jakim można nazwać Tima Burtona. Zaczyna się zapewnieniami małej Alicji, że była w Krainie Czarów, później jednak dziewczynka o wszystkim zapomina. Następnie widzimy ją jako dwudziestolatkę (graną przez Mię Wasikowską) zdominowaną przez nieprzychylne otoczenie, mającą zaręczyć się z wyjątkowym nudziarzem. Gdy widzi białego królika bez wahania wskakuje za nim do dziury, wpada przez nią do Krainy Czarów. Poznaje tam Zwariowanego Kapelusznika (Johnny Deppa), który buntuje się przeciw rządom okrutnej Czerwonej Królowej (Helena Bohnam Carter). Alicja postanawia pomóc zwalczyć panującą tyranię, po drodze spotyka ją mnóstwo przygód i barwnych postaci.
Co tu dużo mówić – jest to film stworzony dla Tima Burtona. Widać, ze kocha stylistykę baśni i groteski, nieskrępowanej wyobraźni. Powieść Lewisa Carrolla dostarcza mu znakomitego pretekstu do kreacji. Czego tu nie ma – zwariowane myszy, tańczący Depp, latające jeże, zabawa głowami. Jest barwnie, wyraziście, nawet jeśli czasem kiczowato, to jest to wybaczalne.
Świetnie stworzono postać Czerwonej Królowej – podłej władczyni, ale i zabawnej rozkapryszonej dużej dziewczynki (trzeba pochwalić znakomity dubbing Katarzyny Figury), od całej jej postaci – wielkiej głowy i krwistych ust ciężko oderwać wzrok, podobnie jak od niezwykłej twarzy Kapelusznika.
Scenografia jest tu oczywiście pełna barkowego przepychu, są soczyste kolory i tysiące zabawnych i zwracających uwagę detali.
Warto iść na „Alicję w Krainie Czarów” – to niezwykła baśń, gdzie można poczuć się „porwanym” do innej krainy na dwie godziny.

https://vod.plus?cid=fAmDJkjC