FILM

Zostań (2005)

Stay

Recenzje (3)

Bohaterem dramatu "Zostań" jest psychiatra, który przejmuje praktykę i pacjentów wycieńczonej koleżanki po fachu. Pewnego dnia w jego gabinecie zjawia się niespełna 21-letni student sztuk pięknych i oznajmia mu, że za trzy dni zamierza popełnić samobójstwo. Lekarz, którego ukochana sama próbowała kiedyś odebrać sobie życie, postanawia zrobić wszystko, aby nie dopuścić do tragedii.

Początkowo można odnieść wrażenie, że "Zostań" ma wszelkie walory, aby być wciągającym thrillerem. Akcja szybko rozwija się, ukazując dziwnie splecione, a przez to coraz bardziej intrygujące, losy psychiatry i jego pacjenta. Do tego wszystkiego sprawnie wprowadzony zostaje wątek wrażliwej artystki, a zarazem niedoszłej samobójczyni.

Z biegiem jednak czasu widz orientuje się, że kolejne sceny z udziałem tego dziwnego trójkąta, niczemu nie służą, a są jedynie frapującą pod względem wizualnym konstrukcją mamiącą odbiorcę. Nie zmienia to faktu, że film ogląda się z przyjemnością, co jest dużą zasługą odtwórców głównych ról - Ewana McGregora, Naomi Watts i Ryana Goslinga, a także autora zdjęć Roberto Schaeffera i montażysty, Matta Chesse'a. To dzięki ich pracy obrazki przedstawiające rzeczywistość równoległą są w stanie na długo zainteresować widza. Ekran wypełnia atrakcyjna zabawa lustrami oraz różnego rodzaju powierzchniami szklanymi, a wygrywane podobieństwa wizualne między odtwórcami głównych ról męskich, wprawiają w miłą konsternację także widzów.

Dramat "Zostań" mimo iż gatunkowo ucieka od prostego zaszufladkowania i nie jest najłatwiejszą rozrywką na wolne popołudnie, ma w sobie coś uwodzącego.

Można zerknąć...

Od czego zacząć? Może od tego, że mimo, iż nie jest to kompletna kicha, film jest typowym tworem, w którym góruje przerost formy nad treścią. Zawsze z niecierpliwością czekam na tego rodzaju dzieła - mroczne ale nie kiczowato utopione we krwi, niezbyt zagmatwane, ale dające okazję troszkę pomyśleć, poanalizować. Myślałem, że tak będzie i tym razem, niestety na myśleniu się skończyło. Film zaczyna się fajnie, z początku robi nam niezłą wycieczkę w mroczne zakamarki naszego umysłu i na tym koniec. Po pewnym czasie fabuła staje się trochę nieciekawa, na pierwszy plan wysuwają się, bądź co bądź niezłe, zdjęcia i montaż. I myślę, że tylko one jeszcze ratują klimat filmu, przykuwają uwagę i cieszą zmysły. Wychodzi na to, że tylko Roberto Schaefer dał z siebie wszystko. No może jeszcze Asche & Spencer – muzyka też nie była zła. Co do aktorów - Ewan McGregor nie zawiódł, zrobił co się dało. Nami Watts - działała mi na nerwy, a Ryan Gosling starał się być bardziej mroczny od samego diabła. W każdym razie w kulminacyjnym momencie filmu, zamiast odkrywać przed nami tajemnicę skrywaną przez cały czas, napięcie spada i kończy się zupełnie nieoczekiwanie, wręcz nudno. Ale oczywiście nie można się opierać na mojej opinii, może to tylko ja jestem wybredny?...

Zostań

Jestem fanką talentu oraz trafności w wyborze ról filmowych Goslinga. Więc od razu zerkając na obsadę wiedziałam, że film na pewno nie będzie pustym "dreszczowcem". I nie zawiodłam się. Cały czas trzyma nas w mocnym napięciu, włos się jeży, aż do samego końca pragniesz by film się nie kończył i jednocześnie marzysz by wiedzieć już jakie jest to zakończenie. "Jak to wszystko wyjdzie???"...
Niestety co do zaskoczenia nie jestem aż tak entuzjastycznie nastawiona. Okazuje się jednym wielkim...NIC. Może za drugim razem i przy większej analizie treści filmu zrozumiem, poukładam tą całą fabułę. Ale jak na ten moment po prostu nie wynikło dla mnie za wiele. Reżyser jakby wodzi nas za nos i odprawia bez niczego.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC