FILM

Giganci ze stali (2011)

Real Steel

Pressbook

Rok 2020. Charlie Kenton (Hugh Jackman), kiedyś jeden z czołowych bokserów na świecie, musiał zakończyć karierę, gdy panowanie na ringu przejęły roboty. Teraz zajmuje się organizacją nielegalnych walk i renowacją zawodników ze stali. Nieoczekiwanie w jego życiu pojawia się nieobecny do tej pory 11-letni syn Max. Wraz z ojcem odkrywa świat ekscytującego robot-boksu – w blasku fleszy na wielkich arenach i w półmroku bokserskiego podziemia. Max namawia Charliego, by przywrócił do formy zniszczonego robota i wystawił go do walki o mistrzostwo. Ten dwuosobowy zespół, wraz z królem ringu, gigantem Atomem, staje przed niepowtarzalną szansą zdobycia splendoru i sławy. Czy uda im się wejść na szczyt?

Reżyser Shawn Levy tłumaczył, że jego zadaniem i ambicją nie było wyłącznie stworzenie wielkiego i dynamicznego futurystycznego widowiska. – Dla mnie to przede wszystkim opowieść o odkupieniu – mówił. – Główni bohaterowie – ojciec, syn i robot – to zagubione dusze. Ta trójka walczy o uznanie i szacunek. Akcja filmu rozgrywa się w roku 2020, gdy żądna krwi i emocji publika znudzona jest już oglądaniem „tradycyjnego” boksu. Mocniejszych wrażeń dostarczają jej bezlitosne walki coraz potężniejszych robotów. Kunszt i talent dawnych zawodowych bokserów popadł w zapomnienie, fani domagają się brutalnego pokazu siły i całkowitej destrukcji wojowników nowej generacji.

Reżyser Shawn Levy wspominał, że gdy zaproszono go na rozmowę ze Stevenem Spielbergiem i Stacey Snider z wytwórni DreamWorks, miał mieszane odczucia: – Pomysł wydał mi się zwariowany – mówił. – Jasne, że propozycja bardzo mi pochlebiała, ale nie do końca wyobrażałem sobie, jak to wszystko można przedstawić na ekranie. Lektura scenariusza rozwiała jednak moje wątpliwości – wiedziałem już, że to doskonały materiał na opowieść o relacjach ojciec-syn, ze sportem w tle i z sercem po właściwej stronie. Snider komentowała: – Ceniliśmy poprzednie, bardzo zróżnicowane dokonania Shawna, uważaliśmy też, że podoła powierzonemu zadaniu i będzie to dla niego i dla filmu bardzo korzystne. Steven Spielberg dodawał: – Zadaniem Shawna było stworzyć całkowicie wiarygodny, filmowy świat. Moim zdaniem ten film jest najbardziej realistyczny ze wszystkich, które do tej pory nakręcił. Jestem przekonany, że jako filmowiec przeżył wielką przemianę. Obejrzałem gotowy film i byłem pod wielkim wrażeniem – końcowy efekt jest według mnie po prostu wspaniały, poszczególne ujęcia są subtelne i pełne polotu. Powiedziałem do Shawna – zrobiłeś wiele świetnych rzeczy, ale to jest twój numer jeden.

Levy’ego wybrano nie bez powodu. Jako wielki fan boksu i znawca filmów o tej tematyce, jest wielbicielem klasycznego „Wściekłego Byka” Martina Scorsese i cyklu o Rockym. – Nie wszystkie z tych filmów to wielkie kino – przyznawał. – Ale bardzo ważna rzecz w przypadku filmów bokserskich to konstrukcja bohatera – zwykle, wbrew wszelkim przeciwnościom i własnym słabościom, pragnie powrotu na szczyt, co sprawia, że łatwo nam się z nim identyfikować. Chcesz, by jeszcze raz zatriumfował. „Giganci ze stali” to rodzaj hołdu dla tych wszystkich filmów o boksie, które oglądałem z braćmi dziesiątki razy. Myślę, że do ludzi przemawia owo stałe, wysokie emocjonalne napięciepomiędzy zwycięstwem i porażką. Spójrzmy na wielkich bokserów – Muhammada Ali czy Sugar Ray Leonarda – to jest zawarte w ich biografiach. Równie silnych emocji nie można doznać w żadnej innej dyscyplinie sportu. Reżyser podkreślał wyjątkowość „Gigantów ze stali” na tle innych filmów o sporcie: – Oczywiście to nie jest kameralny dramat psychologiczny. Walki robotów to wielkie widowisko, ale prócz nich mamy tu zapierającą dech w piersiach scenerię i pejzaże, które przywodzą na myśl wielkie tradycje amerykańskiego kina drogi. Nasz film nie miał być przede wszystkim wielki, głośny i cool. To połączenie gwałtownej akcji z wyjątkowym, płynącym z serc bohaterów przesłaniem. Spielberg dodawał: – Dla mnie jest to historia o trzech dzieciakach – jeden przekroczył czterdziestkę, drugi nie ma jeszcze dwunastu lat. I jest jeszcze trzeci – robot zwany Atom, który dodaje oryginalności i niepowtarzalnego kolorytu tej opowieści. Kluczowa postać, Charlie Kenton, dawniej bokser wagi ciężkiej, jest reliktem przeszłości. – Nic dziwnego, że Charlie ma sprzeczne uczucia wobec robotów. Z jednej strony czuje do nich niechęć, bo w pewnym sensie z ich winy nie może robić tego, co kochał. Z drugiej jednak strony naprawia je i organizuje ich walki – zauważał reżyser. Gdy po latach Charlie spotyka syna, początkowo również nie darzą się nawzajem sympatią. Łączy ich tylko jedno: walki robotów. Ich więź się pogłębi, gdy znajdą na wysypisku śmieci starego robota.

Producent Don Murphy opowiadał: – Gdy poznajemy Charliego, organizuje on nic nie znaczące lokalne walki. Odbędzie zawrotną drogę na szczyt – dojdzie do Światowej Ligi Bokserskiej Robotów (World Robot Boxing League). Dostanie także szansę odkupienia dawnych win i zaniedbań.

Levy obawiał się nieco pracy przy filmie, który nie jest komedią; większość jego filmów miała bowiem komediowy charakter. – Zauważyłem jednak, że mój system pracy się nie zmienił. Zawsze zależało mi i nadal zależy na tym, by ekipa była zgranym zespołem. Dawałem więc moim współpracownikom precyzyjny plan zajęć na każdy dzień. Ale to nie wyklucza wcale improwizacji i poważnych zmian na planie. W przypadku „Gigantów...” było to szczególnie widoczne. Wielu scen nie było w ogóle w scenariuszu. Pozostawiłem ekipie spory margines na twórcze niespodzianki. Można sobie na to pozwolić, gdy pracuje się z najlepszymi, jak operator Mauro Fiore, scenograf Tom Meyer, odpowiedzialna za kostiumy Marlene Stewart czy rodzeństwo producentów, Josh i Mary McLaglen. No i oczywiście mój montażysta, Dean Zimmerman, którego nazywam magikiem i z którym zrobiliśmy już piąty wspólny film.

Levy i jego producenci starannie dobrali obsadę filmu. Spielberg wspominał: – Shawn zaproponował do roli Charliego Hugha Jackmana. Byłem zdania, że to świetny pomysł. Dzięki niemu ta historia nabrała wiarygodności i dynamiki. Jackman zgodził się wkrótce po lekturze scenariusza: – Najważniejszy wydał mi się w tekście wątek dotyczący relacji ojciec-syn. I myśl, że ludzie, którzy popełniają poważne życiowe pomyłki mogą dostać drugą szansę. Sądzę też, że intrygujące jest osadzenie akcji w bliskiej przyszłości, którą możemy sobie wyobrazić i z którą czujemy związek. Nie bez znaczenia było i to, że jest to rzecz o człowieku, który ma serce do walki. Przypuszczamy, że dzięki temu musi wygrać. To dla mnie odmiana, bo ostatnio występowałem w filmach o bardziej mrocznej tonacji. A praca z Shawnem okazała się niezwykle odświeżająca. To człowiek pełen pozytywnej energii.

Levy żartował: – Od lat słyszałem opinie, że Hugh to jedna z najsympatyczniejszych osób w showbiznesie. Zdecydowanie je potwierdzam. Jest pełen nieco szalonej energii, ma też charyzmę, która pozwoliła mu zagrać postać Charliego, twardziela budzącego od pierwszej chwili sympatię widowni.

Trudniej poszło z rolą Maxa, syna, którego Charlie dawno temu opuścił. Przesłuchano do niej setki młodych, niektórych wielce utalentowanych, aktorów. – Wielu z nich odznaczało się wybitnymi zawodowymi umiejętnościami i potrzebnym nam wyglądem, ale nasz Max musiał mieć jeszcze coś nieuchwytnego – tłumaczył reżyser – coś, co zapewni ekranową magię. Jackman, który uczestniczył w przesłuchaniach i miał znaczący głos dotyczący przyszłego ekranowego partnera, wspominał: – Dakota Goyo zwrócił uwagę moją i Shawna. Trochę to podniośle zabrzmi, ale miał nie tylko talent, lecz i charyzmę. I kamera to wychwyciła. To rzadkie u dzieciaków w jego wieku. Ma też coś anielskiego w wyglądzie. Okazało się, że na planie i poza nim jest takim samym świetnym dzieciakiem. Spielberg też dostrzegł te szczególne kwalifikacje młodego aktora, a słynie z nieomylnego instynktu. – Był po prostu prawdziwy – mówił. – Nie sprawiał wrażenia aktora. A ja taką naturalność nieźle wyczuwam, zarówno w przypadku dzieci, jaki i dorosłych.

Goyo był przesłuchiwany aż cztery razy: nagrał dwa filmy prezentacyjne, potem dwukrotnie brał udział w castingu w Los Angeles. Za drugim razem uczestniczył w próbach z Jackmanem. Tak to wspominał: – Nie byłem specjalnie zdenerwowany, bo Hugh potrafi stworzyć świetną atmosferę. Jest zawsze uprzejmy i doskonale przygotowany.

Rolę Bailey, córki dawnego trenera Charliego, która zna go jak nikt inny, zaproponowano Evangeline Lilly, rozsławionej przez serial „Lost”(„Zagubieni”). – Bardzo się ucieszyłem, gdy przyjęła naszą propozycję – deklarował reżyser. – Dla mnie jest ona fenomenem. Była świetna w „Lost”, wtedy wręcz zwariowałem na jej punkcie. I nie zawiodłem się na niej. Była doskonała zarówno w dramatycznych scenach z udziałem Dakoty i Hugh, wykazała się też wielką, zaraźliwą wręcz energią podczas scen walk, jako pełen emocji obserwator. Było to bardzo ważne, bo w tych fragmentach filmu Bailey jest niejako reprezentantem kinowej widowni.

Aktorka podjęła decyzję wkrótce po przeczytaniu tekstu: – Doskonale napisana historia, z pasją i sercem – pomyślałam. Więc wchodzę w to – koniec i kropka – mówiła. – Poza tym, Hugh zrobił na mnie wielkie wrażenie w „Źródle” Darrena Aronofsky'ego. Obiecałam sobie, że jeśli tylko nadarzy się sposobność, koniecznie muszę z nim zagrać. No i się udało. Formalnością tylko były zdjęcia próbne, podczas których Levy sprawdził, czy aktorka na pewno odpowiada jego wizji postaci. Lilly tak to wspominała: – Okazało się, że Shawn jest wyjątkowy, naładowany pozytywną energią. I, co ważne, nie traktuje siebie ze śmiertelną powagą, co jest bardzo cenne i nie tak częste w naszej branży.

Anthony Mackie zwrócił uwagę Levy'ego doskonałym występem w słynnym oscarowym filmie wojennym „Hurt Locker”. Reżyser zaproponował mu rolę Finna, gospodarza Crash Palace. Po próbach czytanych Mackie został przyjęty do zespołu. Aktor był pod wrażeniem scenariusza: – Powiem szczerze, że nic podobnego do tej pory nie czytałem. A Finn to postać obdarzona wielką charyzmą. Jasne, że bardzo chciałem go zagrać. Do roli ciotki i wuja Maxa, Deborah i Marvina Barnesów, którzy wychowują chłopca i myślą o jego adopcji, zatrudniono znanych i cenionych aktorów – Hope Davis („Dowód”, „Prognoza na życie”, „Genua. Włoskie lato”) oraz Jamesa Rebhorna („Daleko od nieba”, „Utalentowany pan Ripley”). Obsadę uzupełnili Kevin Durand („Lost”, „X-Men geneza: Wolverine”) jako Ricky, promotor walk robotów i dawny przyjaciel Charliego, oraz rosyjskiego pochodzenia modelka i aktorka Olga Fonda („Poznaj naszą rodzinkę”) jako rosyjska właścicielka robota, a także Karl Yune („Wyznania gejszy”, „Speed Racer”) jako pionier walk robotów. Levy był niezwykle zadowolony z wybitnego zespołu, który zgromadził: – To są oczywiście role drugoplanowe, ale jakże istotne. Dzięki aktorom każda z nich jest wiarygodna.

Spielberg aktywnie włączył się w prace nad wyglądem bokserów- robotów. Był zdania, że nie można ich stworzyć wyłącznie za pomocą technik komputerowych, choć jest to dziś możliwe. – Moja rada dla Shawna brzmiała: zbudujmy pełnowymiarowe roboty. Jeśli aktorzy mają do czynienia z wirtualnymi tworami, grają bez punktu oparcia. Nie mają się do czego odwołać. A to wygląda niewiarygodnie i sztucznie. Levy zastosował się do tej rady i nie pożałował: – Podczas pierwszego spotkania Steven powiedział, że gdy kręcił „Park jurajski” zdecydował się na stworzenie dinozaurów w autentycznych rozmiarach i animatronikę. I był zdania, że między innymi dlatego odniósł sukces, że publiczność nie czuła się oszukana. My stworzyliśmy cztery pełnowymiarowe roboty. Okazało się, że Steven miał rację – aktorzy dzięki ich obecności mogli spisać się jeszcze lepiej. W ich grze nie było ani odrobiny fałszu.

Roboty stworzyła firma Legacy Effects. Każdy z nich ma niepowtarzalny charakter, odzwierciedlony w wyglądzie. Atom nie jest najbardziej efektowny ani potężny, ale to bohater z duchem do walki. Zeus to czempion Ligi Robotów, pomalowany na czarno, o przydomku „Gwiazda śmierci”. Zwyciężył do tej pory wszystkie walki i zniszczył wszystkich konkurentów. Midas – pomalowany na złoto i czerwono – zrobi wszystko, by wygrać. Stylem walki przypomina wrestlerów. Demolka kiedyś startował w światowej lidze robotów, ale zaczął przegrywać i teraz uczestniczy w walkach pokazowych w Ameryce Południowej i Azji, a także w walkach podziemnych. Staje przed szansą powrotu do głównego nurtu, ale czy ją wykorzysta? Łomot to robot mizernej postury – Charlie nie jest w stanie zorganizować mu walki z poważniejszymi przeciwnikami. Hiper Hydra to z kolei bardzo nieprzyjemny i skuteczny w akcji robot o dwóch głowach. Metro sprawia wrażenie monstrum Frankensteina – jedno ramię ma niebieskie, a drugie zielone i są one różnej długości.

Zdaniem twórców filmu konieczne było nadanie niepowtarzalnej osobowości poszczególnym robotom, pomimo że są one sterowane elektronicznie przez ludzi. Susan Montford, jedna z producentek filmu, zauważyła: – Można sobie wyobrazić osobny film o każdym z naszych robotów. A Don Murphy dodawał: – To postaci łatwe do rozpoznania, wyraziste. Naszym założeniem było, by publiczność obdarzyła je uczuciami. Budowa robotów przypomina ludzkie ciało, są jednak wyższe i mogą dokonywać rzeczy dla człowieka niemożliwych z racji ograniczeń fizycznych. – To nie są roboty z głównej tradycji literackiej i filmowej fantastyki – mówił Levy. – Chcieliśmy, żeby dla widowni było to od początku jasne. Nie są tak potężne i niezniszczalne jak transformersy. Przypominają bardziej Wall-E'ego czy Żelaznego Giganta. Mają osobowość i ludzką wrażliwość. Reżyser chciał, by obok zindywidualizowanego wyglądu każdy z robotów miał odmienną „aurę dźwiękową”. Stalowi bokserzy są wykonani z różnych materiałów, więc inaczej reagują na uderzenia – co miało być słyszalne. Oprócz tego każdy z nich wydaje specyficzne odgłosy. Pracował nad tym Craig Henighan, nagrywając i miksując niezwykłe kombinacje dźwięków. – Pewnie dziewięciu na dziesięciu widzów nie zwróci na to uwagi – mówił Levy. – Ale naszym zamiarem było stworzyć kompletny, niepowtarzalny świat, także na poziomie dźwiękowym.

Najbardziej oryginalny robot to Atom, ocalony ze śmietnika, z bardzo widocznymi śladami walk i uszkodzeń, z niezwykłym niebieskim światłem oczu. Jest wyposażony w program, który umożliwia mu kopiowanie ludzkich ruchów. Naśladuje zatem styl walki Charliego i wnosi w ten sposób na ring element gracji i zapomnianego piękna walki. Czy Atom jest tylko maszyną, czy jednak ma uczucia? Producent Robert Zemeckis przyznał, że trwały o to zażarte spory między twórcami. – Jeśli ujmiemy tę kwestię właściwie, rezultatem będzie filmowa poezja – skomentował te dyskusje Levy.

Niektórzy aktorzy, przyzwyczajeni do pracy z „blue screenem”, w ogóle nie spodziewali się prawdziwych robotów na planie. Jednym z nich był Anthony Mackie. – Pierwszego dnia, gdy pojawiłem się na planie i chciałem porozmawiać z Shawnem, zauważyłem coś kątem oka. To był potężny robot i patrzył na mnie. Wtedy zrozumiałem, że robimy naprawdę niezwykły film.

Każda ekranowa walka robotów musiała się różnić zdecydowanie od pozostałych. Takie było założenie Levy'ego: – Roboty się nie męczą, nie zwalniają tempa. To nam dawało wielkie możliwości. Garret Warren, który zajmował się choreografią walk, w pełni je wykorzystał. Mamy więc konwencjonalne walki Ligi Robotów, ujęte w ścisłe reguły, oraz walki podziemne, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. Przypominać to miało mieszane sztuki walki (MMA – mixed martian arts).

Jako głównego konsultanta do spraw boksu zatrudniono legendarnego pięściarza Sugar Raya Leonarda. Leonard to mistrz olimpijski w wadze lekkopółśredniej z igrzysk w Montrealu i siedmiokrotny zawodowy mistrz świata w czterech kategoriach wagowych. Na 40 zawodowych walk 36 wygrał, a tylko 3 razy poniósł porażkę. Szkolił Jackmana, instruował aktorów i kaskaderów, analizował ruchy robotów-bokserów. Jackman wspominał: – Mój ojciec, który sam był odnoszącym sukcesy bokserem w czasach służby wojskowej, nigdy chyba nie był aż tak podekscytowany, jak wówczas, gdy usłyszał, z kim będę pracował. Dla niego Sugar Ray to najlepszy bokser w dziejach tego sportu. Ray okazał się godny swej legendy – jest bardzo otwarty, niezwykle szanuje ludzi. Ma tak spokojny styl bycia, że aż nieprawdopodobne wydaje się, by na ringu przeistaczał się w istny huragan.

– Dla mnie boks to rodzaj sztuki – tłumaczył Leonard. – Przed każdą walką wyobrażałem sobie jej przebieg i pisałem w wyobraźni jej scenariusz. W dziewięciu przypadkach na dziesięć udawało mi się go spełnić. Chociaż pięściarz uważa, że bokserem człowiek się rodzi i że boksu nie da się wyuczyć, jednak podjął się szkolenia aktora. – Obserwowałem Hugh od lat. Ma postawę i ciało boksera i jest bardzo pojętny. Choć Jackman sam kiedyś boksował, uwagi mistrza były dlań nieocenione. Sugar zwracał uwagę zwłaszcza na precyzyjne zadawanie ciosu prawym sierpowym i skuteczną obronę wolną ręką. – Miałem kilka drobnych uwag dla Hugh. Jest doskonale wysportowany i wie, co to walka, więc świetnie się porozumieliśmy – mówił mistrz. Służył też Jackmanowi radą w scenach, kiedy ten jako trener podtrzymuje Atoma na duchu w narożniku. – Kontroluję roboty i przygotowuję je do walk. Sugar Ray zwrócił mi uwagę, że niewielu fanów boksu zdaje sobie sprawę, jak ważni są ci faceci w narożniku. Opowiadał, że nie ma nic gorszego niż gość, który nie wie, co powiedzieć bokserowi podczas walki. I że dlatego zatrudnił Angelo Dundee, bo on doskonale to wiedział – mówił aktor. A Levy podsumowywał: – To wszystko wydaje się trochę dziwne – zawodnik, którego wystawia do walki Charlie jest przecież robotem, ale Leonard naprawdę znacząco wpłynął na sposób gry Hugh w scenach w narożniku.

„Giganci ze stali” pokazują dwa światy boksu – wspomnianą Światową Ligę Boksu Robotów, przypominającą NBA, z wielkimi pieniędzmi, sponsorami i ustalonymi regułami walk, oraz świat podziemnych walk, gdzie walczy się aż do unicestwienia przeciwnika, a żadne reguły nie obowiązują. Liga to wielkie spektakle za wielkie pieniądze, najnowocześniejsze roboty oraz globalny zasięg, dzięki telewizyjnym transmisjom prowadzonym od roku 2016. Charlie Kenton przebywa długą drogę z niebezpiecznego podziemia ku sławie i wielkim pieniądzom. W świecie filmu mamy rok 2020 – Liga istnieje od siedmiu lat i bardzo dynamicznie się rozwija. Od 2018 roku jej mistrzem jest niepokonany, supernowoczesny i supersilny robot Zeus, któremu nikt nie może sprostać. Pytanie brzmi, czy Charlie rzeczywiście odnajdzie się w drapieżnym świecie wielkich pieniędzy i sukcesu.

Levy zwracał uwagę, że świat walk robotów pozwoliły mu stworzyć coraz bardziej wyrafinowane techniki efektów specjalnych nowej generacji. – Podążamy śladem „Avatara”, ale na przykład technika motion capture jest u nas zastosowana odmiennie. Tam tego typu występy były wkopiowane w świat wirtualny. My „wkleiliśmy je” w świat realny. Warto też wspomnieć, że walki prawdziwych bokserów „przetłumaczone” na walki robotów, zostały spowolnione. Ludzka dynamika ruchów wygląda przecież inaczej – wyjaśniał reżyser. Dodawał, że łączenie tradycyjnych modeli i efektów ściśle wirtualnych uważał za najbardziej efektywne.

Wielką wagę przywiązywano do scenografii, za którą odpowiadał Tom Meyer. Koncepcja twórców polegała na tym, że bliska przyszłość nie odbiega zbytnio od teraźniejszości. Przeciwnie – sceneria składa się z elementów dobrze znanych z amerykańskiej literackiej i filmowej tradycji. Shawn Levy nazwał tę koncepcję „retro-forward” (co można oddać jako „futurystyczne retro”). – Mamy tu nasycone kolory, często pastelowe barwy – to jest przeciwne głównej tradycji filmowych wizji przyszłości – mówił reżyser. Nie zbudowano żadnych dekoracji; kręcono w Michigan i Detroit – w obiektach sportowych i w opustoszałych halach fabrycznych. Levy mówił: – Powiedziałem operatorowi Mauro Fiore, że nie chcę zimnej perfekcji. Podziwiam efekty jego pracy przy „Avatarze”, ale chcę czegoś podobnego jak zdjęcia w „Dniu próby”. Twórczyni kostiumów Marlene Stewart dostosowała się do koncepcji „retro-forward”. Dlatego Jackman ma fryzurę z lat 60. i nosi okulary sprzed 20 lat. Z kolei Tak Mashido, właściciel Zeusa, ubrany jest supermodnie. Wiele kostiumów to połączenie klasycznej mody z lat 30. i 60. XX wieku. Stewart skontrastowała też publiczność podziemnych walk (odwołała się do jaskrawej, ekspansywnej mody z lat 60. i stylu punk) oraz widownię walk Światowej Ligi (barwy stonowane, wiele czerni i bieli).

Levy tak podsumowywał pracę nad filmem: – To rzadki przypadek, kiedy początkowa wizja, film, który wyświetlał się w mojej głowie, niewiele różni się od tego, co można ostatecznie zobaczyć na ekranie. Razem ze Stevenem Spielbergiem i Stacey Snider pozostaliśmy wierni temu, co ukształtowało się podczas naszej pierwszej wspólnej narady. Mam nadzieję, że widownię zachwyci nie tylko widowisko, ale że pojawi się także śmiech i wzruszenie. Jackman dodawał: – Tak, tu jest dużo akcji, ale wydaje mi się, że każdego z bohaterów – także robotów – da się naprawdę polubić. A producent Don Murphy stwierdzał bez fałszywej skromności: – Moim zdaniem, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest boks dla mężczyzn, roboty dla chłopców, Hugh Jackman dla pań i familijny klimat dla wszystkich.

Hugh Jackman (Charlie Kenton)

Urodził się 12.10.1968 r. w Sydney, w angielskiej rodzinie, jako najmłodsze z pięciorga dzieci. Zanim przybył do Hollywood, wystąpił z wielkim sukcesem na londyńskim West Endzie w brytyjskiej wersji musicalu „Oklahoma!” w reżyserii Trevora Nunna. Za swoją kreację był nominowany do Olivier Award. Jego inne dokonania to przede wszystkim główne role w filmach australijskich, takich jak niezależny „Paperback Hero” i „Erskinville Kings” (nagroda krytyków australijskich za najlepszą kreację męską). Występował także w serialach telewizyjnych „Corelli” i „Halifax f.p.”, oraz w australijskich wersjach musicali „Piękna i bestia" czy „Bulwar Zachodzącego Słońca”. Za kreację w tym ostatnim dwukrotnie zdobył nagrodę MO, która stanowi australijski ekwiwalent nagród Tony przyznawanych w Nowym Jorku za najlepsze kreacje musicalowe; był nominowany także za rolę w „Pięknej i bestii”. Jackman został okrzyknięty Australijską Gwiazdą Roku 1999 przez Australian Movie Convention (AMC).

Jego pierwsza rola w amerykańskim filmie to Wolverine/Rosomak, postać z adaptacji komiksu science fiction „X-Men”. Od tego czasu zagrał między innymi w thrillerze „Kod dostępu” („Swordfish”) z Johnem Travoltą, „Serce nie sługa" („Someone Like You”) z Ashley Judd, „Kate i Leopold” z Meg Ryan, czy u Woody'ego Allena w „Scoop”. Jego żona Deborra-Lee Furness („Homo Faber”, „Krzyk w ciemności”) także jest aktorką.

Dakota Goyo (Max)

Urodził się 22.08.1999 r. w Toronto, Kanada. Przed kamerą stanął pierwszy raz w wieku 5 lat; stopniowo powierzano mu coraz poważniejsze role. – Najcięższy w grze aktorskiej jest czas, kiedy nie gram – mówił. Ma dwa psy, które uwielbia.

Evangeline Lilly (Bailey Tallet)

Urodziła się 03.08.1979 roku w Fort Saskatchewan, Kanada. Aktorka i modelka, jedna z gwiazd serialu „Lost – Zagubieni”, który przyniósł jej oszałamiającą popularność i otworzył drogę do udziału w prestiżowych produkcjach. Studiowała stosunki międzynarodowe na University of British Columbia. Przez pewien czas imała się różnych prac, by opłacić studia – była m.in. stewardessą i kelnerką. W USA brała udział w reklamach, później została „odkryta” w Vancouver przez agencję modelek Ford. Przez krótki okres swego życia działała jako misjonarka, odwiedzając 14 państw. W 2004 roku znalazła się w rankingu najbardziej obiecujących gwiazd zorganizowanym przez magazyn „Entertainment Weekly”. Wolny czas spędza uprawiając sporty ekstremalne: iceskating, kajakarstwo, snowboarding oraz wspinaczkę.

Shawn Levy (reżyseria)

Reżyser filmowy i telewizyjny, producent i aktor. Urodził się 20.06.1968 r. w Montrealu. Ukończył uniwersytet Yale. Udało mu się zdobyć kontrakt z wytwórnią Foxa, gdzie pracował jako producent. „Nowożeńcy", komedia z Ashtonem Kutcherem i Brittany Murphy w jego reżyserii, przyniosła ponad 100 milionów dolarów wpływów światowych. „Fałszywa dwunastka” ze Stevem Martinem odniosła jeszcze większy sukces kasowy. Dobrze przyjęto dwie części „Nocy w muzeum” i „Nocną randkę”. Karierę rozpoczynał jako aktor, występował m.in. w serialach „Życie zaczyna się po trzydziestce” („thirtysomething”) i „Beverly Hills 90210”.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC