FILM

Nazywam się Khan (2010)

My Name Is Khan

Pressbook

Dramaty, których fabuła osadzona jest w rzeczywistości po 11 września 2001 roku kręcą zazwyczaj amerykańscy filmowcy. Nie można zapomnieć, że tragiczne zamachy odcisnęły piętno na ludziach z całego światła i inspirują twórców z wszystkich krajów. Hinduski reżyser Karan Johar zapragnął pokazać widzom świat widziany oczami człowieka spoza kultury zachodniej i zwrócić uwagę na problem nietolerancji i nieporozumień wynikających z różnic kulturowych.

Główni bohaterowie filmu Johara to para Hindusów mieszkająca w Stanach Zjednoczonych. Borykają się z tym samym problemem, który dotknął wszystkich mieszkańców południowo-wschodniej Azji : są traktowani jak potencjalni terroryści. Reżyser szczególnie chciał poruszyć wątek wypierania się elementów własnej wiary w obawie przed prześladowaniami. Temat poważny i trudny, dlatego Johar postanowił wzbogacić fabułę o uniwersalną ,wzruszającą historię miłosną.

„To epicka love story o dwojgu ludzi, którzy mają unikatowe spojrzenie na świat.” – mówi reżyser i dodaje: „Od innych filmów o miłości różni ją miejsce i okoliczności akcji. Z każdym kolejnym filmem staram się zrobić coś nowego, ale zawsze poruszam motyw miłości; okoliczności w jakich ludzie zakochują się w sobie i ile są w stanie poświęcić dla miłości.”

Johar przyznaje, że fascynuje go złożoność miłości; zaangażowanie i poświęcenie z jakim ludzie się sobie oddają. Dozgonna miłość to siła napędowa 37letniego filmowca. Pokazanie wszystkich jej blasków i cieni pomaga zrozumieć naturę uczucia, a także ludzkich reakcji. Wędrówka przez Stany Zjednoczone to ważny wątek w historii miłości Rizvana i Mandiry.

„Czułe chwile między Rizvanem, a Mandirą mają w sobie wielki ładunek miłości. Są jednak zupełnie inne od tego co znamy z hinduskich filmów.” – mówi Johar.

Podczas podróży przez Stany Johar często spotykał się z mieszkającymi tam Hindusami. Poznał nowojorskie środowisko hinduskich intelektualistów, którzy podzielili się z nim spostrzeżeniami dotyczącymi tego, jak żyje się w Ameryce po 11 września.

„Rosnąca wrogość i nieufność Amerykanów stanowi dla osób pochodzących z południowo-zachodniej Azji duży problem. Zastanawiałem się jak wpłynęłoby to na związek hinduistki i muzułmanina. Czy zaczęliby się zastanawiać nad sobą? Czy żona obwiniałaby męża o nieprzyjemności jakich doznaje przez jego muzułmańskie nazwisko? Te pytania skłoniły mnie do podróży przez Stany Zjednoczone i przyjrzenia się ludziom. Zwykłym ludziom, którzy są poddawani propagandzie.”

Johar spotykał się z przedstawicielami organizacji muzułmańskich, którzy opowiedzieli mu o szykanach jakie spotykają muzułmanów w dużych, ale i małych miastach. „Rozmawiałem z ludźmi, których sąsiedzi rzucali w ich okna butelki i cegły. Z małżeństwami, których dzieci były bite i przezywane przez szkolnych kolegów. Nie rozumiałem jak wykształceni, cywilizowani ludzie mogą tak generalizować i dopuszczać się okrucieństw. Każdego muzułmanina traktować jak terrorystę. W końcu pojąłem, że generalizują bo boją się tego co nieznane. Dlatego postanowiłem nakręcić film, który pomoże im zrozumieć. Chciałem zabrać głos w dyskusji o tolerancji. Głośno powiedzieć, że jest ważna.” – mówi reżyser.

Johar postanowił powtórzyć współpracę z Shibani Bathiją, z którą zrobił film „Nigdy nie mów żegnaj”. Oboje byli entuzjastycznie nastawieni do zrealizowania kolejnego projektu.

„Karan po prostu potrafi opowiadać historie, zwłaszcza o miłości. Dostrzega rzeczy, na które większość z nas nie zwraca uwagi. Przebywając w pomieszczeniu pełnym ludzi obserwuje ich i wyobraża sobie kim są, przez co przeszli, co ich łączy. Jego filmy opowiadają o relacjach międzyludzkich w prosty i piękny sposób. Bez zagmatwanej fabuły i udziwnień. „Nazywam się Khan” to film, w którym zrywamy z wizerunkiem typowego bohatera kina indyjskiego.” – mówi Bathija.

Najważniejsza była wędrówka jaką pokona Khan. Twórcy nie chcieli, aby polityczne przesłanie filmu przesłoniło emocje przeżywane przez bohaterów.

„Nie chcieliśmy nakręcić moralizatorskiego, przewidywalnego filmu. Pragnęliśmy, aby bohater nie postrzegał świata w czarno-białych barwach. Zależało nam przede wszystkim na tym, żeby motywy jego działań były czyste, proste i szczere. By robił to, co dyktuje mu serce.” – mówi Johar.

Johar i Bathija poświęcili na rozmowy o Khanie wiele godzin, aż w końcu wpadli na pomysł, który zachwycił ich oboje. Postanowili, że Rizvan nie będzie zwykłym człowiekiem lecz osobą, która postrzega świat inaczej. Uznali, że bohater ich filmu będzie cierpiał na zespół Aspergera.

„Nie chcieliśmy, żeby był niepełnosprawny lub upośledzony umysłowo; nie chcieliśmy podkreślać, że jest ofiarą. Ludzie z zespołem Aspergera mogą samodzielnie funkcjonować, są obdarzeni nieprzeciętną inteligencją. Zafascynowało mnie to, że wszystko przyjmują dosłownie; nie potrafią odczytać mowy ciała, nie rozumieją metafor. Rozmawiając z nimi trzeba uważać na to co i w jaki sposób się mówi” – tłumaczy Johar.

Dosłowność pchnęła Rizvana do rozpoczęcia wędrówki. Załamana tragedią rodzinną Mandira wykrzykuje mężowi, żeby odnalazł prezydenta i przekonał go, że chociaż nazywa się Khan, nie jest terrorystą.

Pomysł był ciekawy, ale twórcy wiedzieli, że muszą być ostrożni. „Nie chcieliśmy koloryzować, ani fałszować rzeczywistości. Dużo czytaliśmy o syndromie Aspergera; mam nadzieję, że nie daliśmy plamy.” – mówi Bathija, a Johar dodaje : „Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby z powodu lenistwa czy niedostatecznego zapoznania się z tematem nakręcilibyśmy film pełen przekłamań. Zafascynowany czytałem o ludziach z syndromem Aspergera – jak im się żyje, jak postrzegają świat. To było wspaniałe i ciekawe doświadczenie.”

Bathija również zgłębiała wiedzę o syndromie Aspergera. Przeczytała „An Asperger Marriage” Chrisa i Gisele Slater-Walker.

„U Chrisa zdiagnozowano zespół Aspergera, gdy był już z Gisele. Musieli na nowo uczyć się poznawania siebie, komunikowania się. Poznać nowe ograniczenia. Ich historia bardzo mnie wzruszyła i dała nadzieję. Ludzie mieli wątpliwości co do tego, czy ten związek ma szanse; nawet psycholog sugerował, że jeśli jeden z małżonków cierpi na zespół Aspergera, najpewniej dojdzie do rozwodu. A jednak Chris i Gisele wciąż są razem.” – opowiada Bathija.

Bathija spotkała się ze Slater-Walkerami i na własne oczy przekonała się jak wygląda życie z ukochaną osobą, która cierpi na zespół Aspergera.

„Siła miłości jest niesamowita. Gdy Chris chce coś przekazać Gisele wysyła jej e-maila, w którym dokładnie opisuje co chce powiedzieć. Mieszkają razem, ale pewne rzeczy musza załatwiać między sobą drogą piśmienną. To bardzo romantyczne. Uświadomiłam sobie, że życie pisze najdziwniejsze scenariusze, a ludzie muszą się odnaleźć w nowej sytuacji. Praca nad tym filmem miała dla mnie niemal terapeutyczne skutki.” – mówi scenarzystka.

Podczas prac nad scenariuszem Johar kontaktował się z National Autistic Society. Wspomina, że rozmowy z jego członkami były niezwykle ciekawe i cenne : „Poznając losy innych zaczynamy doceniać własne życie. Wsparcie NAS było dla nas niezbędne. Pragnęliśmy opowiedzieć wiarygodną historię. Rizvan Khan nie pochwaliłby zapoznania się z faktami „po łebkach”” – śmieje się Johar.

„Mandiro, kiedy odchodziłem czułem ból w klatce piersiowej.
Bałem się, że coś w niej zalega.
Okazało się, że nie. Po prostu opiłem się soku imbirowego.
Niemniej jednak, coś mnie bolało.”

Gdy nadeszła pora obsadzenia głównych ról, Johar zwrócił się do super-gwiazdy Bollywood : Shah Rukh Khana, który grał w jego wcześniejszych filmach. Wcielenie się w Rizvana było wyzwaniem dla aktora znanego z wysoko-budżetowych super-produkcji. „Inność” tej postaci zafascynowała Shah Rukha, który i tak z chęcią podjął się współpracy z dobrym przyjacielem.

„Od lat śledzę karierę Shah Rukha; wiem jak pracuje. Potrafi zagrać każdą rolę. Zawsze daje z siebie wszystko, a efekty są świetne. Kocha swoją pracę i jest w niej rewelacyjny. Może o tym świadczyć to, że dla ponad miliarda ludzi jest super-gwiazdą. Wcielił się już w każdy możliwy typ bohatera kina indyjskiego. Potrzebował wyzwania. Rizvana mógł zagrać tylko doświadczony i dojrzały aktor. Inny nie spełniłby wymagań związanych z tak trudną rolą.” – mówi reżyser.

Praca nad tą postacią była dla Shah Rukha okazją do pracy nad samą sobą. Nie tylko wyzwaniem artystycznym, ale i możliwością zastanowienia się nad tym, co potrafi człowiek i co go ogranicza.

„Musiałem dać z siebie wszystko. Znaleźć w sobie pokłady zaufania wiary. Nie tylko do siebie, ale i do reszty ekipy. Na szczęście Karanowi ufam bezgranicznie.” – mówi Shah Rukh.

Aby lepiej zrozumieć Rizvana, spotykał się z ludźmi z zespołem Aspergera. Wiele czytał i oglądał filmy dokumentalne o tym zaburzeniu.

„Kiedyś przeczytałem „Dziwny przypadek psa nocną porą” Marka Haddona. Historia autystycznego chłopca i świat widziany jego oczami zrobił na mnie ogromne wrażenie. Kiedy Karan zaproponował mi rolę mężczyzny z zespołem Aspergera, od razu się zgodziłem. Pragnąłem zagrać go po swojemu przy jednoczesnym zachowaniu realiów związanych z tym zaburzeniem”. – mówi aktor.

Rolę ukochanej Rivzana powierzono Kajol Devgan – niezwykle popularnej aktorce, zdobywczyni nagród.

„Kajol ma ogromny talent, z którego nie do końca zdaje sobie sprawę. Ma naturalny dar : nie spędza godzin na próbach, nie dopytuje reżysera jak ma zagrać. Po prostu to robi. Jest obdarzona ogromną inteligencją emocjonalną. Całkowicie wczuwa się w rolę i doskonale rozumie grane przez siebie postaci.” –chwali aktorkę reżyser.

Najnowszy film, w którym zagrała Kajol to „Ty i ja”. Wcieliła się w kobietę cierpiącą na Alzheimera. Zdecydowała się przyjąć rolę w „Nazywam się Khan”, aby sprostać kolejnemu aktorskiemu zadaniu i zrobić sobie przerwę od kina komercyjnego (zarzekała się, że w ogóle porzuci aktorstwo).

„Ludzie śmieją się, że wracam do grania tylko dla Karana. Uwielbiam go, ale to nieprawda. Decyduję się na ciężką pracę i rozłąkę z rodziną tylko wtedy, gdy film mnie zaciekawi i zainspiruje. Tak się składa, że filmy Karana zawsze to robią. Może dlatego, że Karan świetnie mnie zna i dobrze wie jak mnie ugrać. Niemniej jednak decyzja o przyjęciu roli ostatecznie należy do mnie.” – mówi aktorka i zdradza, że podczas pracy z Karanem nigdy nie doszło do żadnego konfliktu : „Doskonale wie, jak mną pokierować. Na planie pracujemy niemal bez słów. Rozmawiamy półsłówkami, tylko tyle ile jest konieczne, bym wczuła się w rolę. Nie czuję się jak w pracy. Raczej jak podczas szalonej przygody z przyjaciółmi. Wszyscy mamy nadzieję, że widzowie wysłuchają naszej opowieści i uda nam się do nich dotrzeć.”

Najważniejsze było, aby więź między Rizvanem, a Mandirą wypadła wiarygodnie. Khan i Devgan bardzo zaangażowali się w swoje role i podołali trudnemu zadaniu, które początkowo wydawało się reżyserowi zbyt trudne.

„Mogłem obsadzić w tych rolach innych aktorów, ale uważam Shah Rukha i Kajol za najlepszych. Nie wyobrażałem sobie, by pracować z kimś innym. Wiem na ile ich stać. Byłem pewien, że dadzą z siebie wszystko i włożą w pracę tyle serca, że widzowie będą oczarowani.” – mówi Johar.

Gdy zatrudniono odtwórców głównych ról, prace nad filmem mogły ruszyć pełną parą.

„Kręcenie tego filmu było dla mnie wyzwaniem. Chciałem zrobić coś innego. Spojrzeć na kino w inny sposób. Zdecydowałem się na skok na głęboką wodę, ale pragnąłem mieć wokół siebie zaufanych ludzi. Dzięki nim czułem się pewnie i byłem pełen wiary w to, że uda nam się osiągnąć cel.” – mówi reżyser.

Dobrzy ludzie robią dobre uczynki, a w trudnych czasach przedkładają potrzeby innych nad własne”

„Nazywam się Khan” to czwarty film Johara. Reżyser cieszy się tak dobrą reputacją, że udało mu się zebrać ekipę złożoną z najbardziej poważanych filmowców. Zależało mu na tym, aby współpracować z najzdolniejszymi twórcami. Autorem zdjęć został Ravi K. Chandran, dla którego kluczowe było to, że film będzie filmem drogi rozgrywającym się w Stanach Zjednoczonych, co jest rzadko spotykane w indyjskich produkcjach. To, że widzowie spojrzą na świat oczami Rizvana, dla którego Ameryka jest obca, dawało Chandranowi duże możliwości.

„Akcja wielu indyjskich filmów rozgrywa się w stanach Zjednoczonych, ale zazwyczaj w dużych miastach, które pokazuje się w określony sposób – tak, by pobudzić fantazję widzów. Nasz film pokazuje inną Amerykę. Rivzan jedzie przez cały kraj. Widzimy miasta, miasteczka. Patrzymy na nie oczami Rivzana. Chciałem pokazać piękne krajobrazy w możliwie najprostszy sposób.” – mówi Chandran.

Scenografka Sharmishta Roy chciała połączyć dwie perspektywy : prawdziwą Amerykę i Amerykę znaną przeciętnemu indyjskiemu widzowi. Chciała też pokazać jak wyglądają niewielkie miasteczka i jak silny jest związek między miejscem zamieszkania, a mentalnością.

„Żeby zrozumieć Amerykę trzeba odwiedzić niewielkie miasteczka, w których żyje się i myśli zupełnie inaczej niż w metropoliach. Ludzie nie żyją w pośpiechu, są gościnni. Mieszkają w małych miastach, ale mają wielkie serca.” – mówi Roy.

Scenografka szczególnie zapamiętała sceny kręcone w domu jednego z mieszkańców Healdsburg [niewielkie miasto w Kalifornii] : „Poznałam architekta, który był przyjacielem właściciela domu. Był bardzo zaciekawiony moją pracą, więc pokazałam mu projekty miasteczka Wilhelmina. Przejrzał je dokładnie i poświęcił mi kilka godzin, podczas których doradzał co można zmienić i poprawić. Wzruszyła mnie jego bezinteresowna pomoc.”

Z bollywoodzkimi filmami kojarzą się kolorowe, pełne przepychu scenografie i zapierające dech w piersiach kostiumy. Manish Malhotra i Shiraz Siddique mieli inny pomysł. Postanowili odejść od klasycznej koncepcji, co popierał reżyser. Celem było stworzenie prostych kostiumów, w jakich ludzie chodzą na co dzień.

„Najważniejsza jest historia i jej bohaterowie. Nie potrzebowaliśmy krzykliwej scenografii i barwnych kostiumów. Chciałem, by aktorzy wyglądali pięknie, ale i normalnie. Najistotniejsza była dla mnie autentyczność.” – mówi Johar.

Reżyser dał kostiumologom jedną wytyczną : przed wybraniem kostiumu mieli się zastanowić czy bohaterów byłoby stać na takie ubranie i czy pasuje ono do nich.

Malhotra i Siddique wzięli to sobie do serca i spełnili prośbę Johara. Dla Malhotry, jednego z najpopularniejszych indyjskich projektantów mody, było to wyzwanie. Do tej pory tworzył kostiumy to największych bollywoodzkich przebojów.

„Ubierałem aktorów w pełne przepychu, barwne stroje. Widzowie są przyzwyczajeni do tego, że w kinie przenoszą się do bogatego, kolorowego świata.{raca nad tym filmem była zupełnie inna. Opowiada historia wymagała prostoty i subtelnych kostiumów i scenografii.” – mówi Malhotra.

Mandira jest pracującą, samotną matką. Jej kostiumy musiały być wygodne i praktyczne, ale kostiumolodzy postanowili ubrać ją tak, by oddać jej podejście do życia.

„Chciałem, by wyglądała młodo, ale nie młodzieżowo. Bez silenia się na bycie modnym. Postawiłem na dodatki, które odzwierciedlają jej osobowość.” – mówi Malhotra.

Gdy Khan rozpoczyna swoją wędrówkę, Mandira zaczyna nosić stroje w zgaszonych kolorach. Jej wygląd oddaje emocje, które buzują w bohaterce.

„To nie było łatwe, bo przecież nikt nie zmienia całej garderoby gdy zmienia mu się nastrój. Myślę, że kostiumy, które wybraliśmy dla Kajol wypadły realistycznie. Nie sądzę, by ten film wykreował nową modę, jak często dzieje się w przypadku filmów bollywoodzkich. „Nazywam się Khan” to opowieść z przesłaniem, w której stroje nie są najważniejsze, ale idealnie uzupełniają historię.” – mówi Malhotra.

Ubranie Rivzana było niemniejszym wyzwaniem, niż ubranie Kajol. Shiraz Siddique przygotował się do powierzonego mu zadania: „Dużo czytałem o osobach autystycznych i z zespołem Aspergera. Dowiedziałem się, że zazwyczaj wybierają praktyczne ubrania w neutralnych kolorach. Shah Rukh Khan jest super-gwiazdą i ikoną. Ubranie go w zwykłe ciuchy nie było łatwe. Nie mógł wyglądać na przebranego.”

Aktor znany z ról, w których bardzo się wyróżniał musiał nagle wtopić się w tło. Zagrać człowieka, którego ubiór wyraża jego emocje.

„Nosi proste spodnie i zwykłe koszule w stonowanych kolorach. Wtapia się w tłum, a jednocześnie nie gubimy go całkowicie. Ubieraliśmy go w stroje, które wybrałby dla siebie ktoś z zespołem Aspergera. Jeśli dzień zaczął się udanie, Rizvan nie założy zwykłego t-shirta, tylko wybierze koszulę. Wciąż musiałem pamiętać jak ważne dla danego stroju są okoliczności, w jakich będzie noszony.” – mówi Siddique.

Malhotra i Siddique ubrali także pozostałych członków obsady. Ich kostiumy są obecne podczas całej wędrówki Rizvana przez Stany. Kostiumy musiały być różnorodne. Praca nad tym filmem sprawiła, że Malhotra i Siddique spojrzeli na swój zawód z innej perspektywy.

„Rivzan podróżuje po ogromnym kraju i spotyka różnych ludzi. Stroje musiały podkreślać to, że noszą je mieszkańcy różnych miast. Wzorowałem się na amerykańskich filmach i serialach. Pragnąłem uchwycić panujące mody. Przyglądaliśmy się też strojom noszonym przez Hindusów mieszkających w Ameryce. Chcieliśmy pokazać, jak łączą hinduską kulturę z amerykańską. Praca nad tym filmem była niezwykłym doświadczeniem. Stworzenie pozornie normalnych ubrań było dużo trudniejsze niż projektowanie wymyślnych kostiumów do bollywoodzkch przebojów.” – mówi Siddique.

Muzykę do „Nazywam się Khan” stworzyli Shankar, Ehsaan i Loy, którzy współpracowali z Joharem już dwa razy.

„Rivzan nie mógł po prostu zacząć śpiewać jak zazwyczaj robią bohaterowie bollywoodzkich produkcji. Chciałem odejść od playbacku ,a jednocześnie umieścić w filmie chwytliwe, zapadające w pamięć melodie. Shankar, Ehsaan i Loy idealnie połączyli zachodnią i wschodnią muzykę.” – mówi Johar.

Twórcy zaprosili do współpracy znanego wokalistę, Raahata Fateha Ali Khana. Wierzyli, że zachwyci swą muzyką widzów na całym świecie.

„Soundtrack do naszego filmu rozbrzmiewa dojrzałą muzyką. Mam nadzieję, że podnosi indyjskim artystom poprzeczkę i wejdzie do kanonu indyjskiej muzyki filmowej.” – mówi reżyser.

Film kręcono w Bombaju, Los Angeles i San Francisco. Zdjęcia miały trwać 115 dni, rozpoczęły się 19 grudnia 2008 roku w Los Angeles. Miesiąc później ekipa wyjechała do Bombaju, a w czerwcu 2009 roku do San Francisco.

„Musieliśmy wziąć pod uwagę różnorodność klimatu i lokalizacji. Zaplanowanie zdjęć wydawało się trudnym zadaniem, ale kręcenie filmu było jak zabawa z kumplami. Lato spędziliśmy w San Francisco, gdzie powstały sceny miłosne. Niezwykła atmosfera tego miasta udzieliła się nam wszystkim.”- mówi Karan Malhotra, asystent reżysera.

Zdjęcia zakończono w Bombaju. Scenografowie stworzyli fikcyjne miasteczko Wilhelmina w Georgii. Powstało w Bombaju i miało zostać zniszczone przez huragan, co było punktem zwrotnym w podróży Rizvana.

Największe wyzwanie scenografa powstało w ogromnym zbiorniku wodnym, by nakręcić sceny powodzi. Zatrudniono setki statystów i dołożono wszelkich starań, by miasto niszczone przez żywioł wyglądało autentycznie.

Reżyser pragnął, by „Nazywam się Khan” był klasycznym filmem epickim. Przyznaje, że pragnął nawiązać do klasyki, a jednocześnie spróbować czegoś nowego. Dużo wymagał od siebie i reszty ekipy; współpracownicy również pokładali w nim duże nadzieje. Wszyscy wspominają prace nad filmem jako niezwykłe doświadczenie i mają nadzieję, że spełnią oczekiwania widzów. Podkreślają też jak ważne jest przesłanie filmu – tolerancja.

„Akcja filmu rozgrywa się w Stanach, ale dotyczy sytuacji współczesnych Hindusów. Chciałbym, aby ludzie zrozumieli, że nie można winić całego narodu za czyny jednostek. Na świecie żyją wyznawcy różnych religii; do tej pory nie nauczyliśmy się harmonijnego życia mimo różnic kulturowych czy barier językowych. Rizvan pragnie przekonać Amerykanów do tego, że warto być tolerancyjnym. Mam nadzieję, że przekona do tego również widzów i film wzbudzi pozytywne emocje i zainspiruje ludzi do pracy nad sobą. Jako artysta wiem że trudno się spodziewać, aby nasze dzieło zmieniło poglądy milionów ludzi, ale najważniejsze jest, by sprowokować dyskusję.” – mówi reżyser, Karan Johar.

SHAH RUKH KHAN, znany też jako SRK lub Król Khan, to indyjska super-gwiazda kina z Bollywood. Ma na swoim koncie wiele zróżnicowanych ról; działa charytatywnie.

Zadebiutował w 1992 roku rolą w filmie „Szalony”. Otrzymał za nią Filmware Award [indyjski Oscar] za najlepszy debiut. Od tamtej pory zagrał w ponad siedemdziesięciu produkcjach; można go oglądać zarówno na dużym jak i małym ekranie. Rola w „Devdasie” Sanjayi Leela Bhansali przyniosła mu międzynarodową sławę. Film wyświetlano na festiwalu filmowym w Cannes, był kandydatem do Oscara za najlepszy film nie-anglojęzyczny.

W całej swej karierze zdobył czternaście Filmware Awards, łącznie z Power Award, którą nagrodzono go w 2004 roku. Uhonorowano go ponad czterdziestoma nagrodami – między innymi Screen Awards, Zee Cine Awards, Sansui Viewers Choice Awards, Hindustan Times Awards, NDTV Awards, IIFA, AGFA czy AIFA.

Założył firmę produkcyjną Red Chillies Entertainment, która zrealizowała między innymi „Om Shanti Om” w 2007 roku. Zainwestował w indyjskie wersje programów „Milionerzy” i „Czy jesteś mądrzejszy od 5klasisty?”

Uhonorowano go takimi odznaczeniami państwowymi jak Best Indian Citizen Award, nagrodą im. Rajiva Ghandiego i Padma Shri ; ponadto francuskim Orderem sztuki i Literatury.

Wyróżniono go tytułem Najbardziej Seksownego Mężczyzny Azji i Azjatyckiego Bohatera.

Ożenił się z ukochaną z dzieciństwa. Mają dwójkę dzieci, mieszkają w Bombaju.

KAJOL jest jedną z najbardziej popularnych i lubianych aktorek kina indyjskiego. Jej rodzina jest silnie związana z kinem – ojciec to znany producent, Shomu Mukherji, matka, ciotka i babka to aktorki.

Zadebiutowała w filmie „Bekhudi”, a popularność przyniosła jej druga rola – w filmie „Baazigar – Ryzykant”, w którym po raz pierwszy zagrała u boku Shah Rukh Khana. Współpracowali ze sobą przy najpopularniejszych bollywoodzkich produkcjach – „Czasem słońce, czasem deszcz”, „Żona dla zuchwałych” czy „Coś się dzieje”.

Ma na swoim koncie trzy Filmware Awards dla najlepszej aktorki. Po roli w „Czasem słońce, czasem deszcz” zrobiła sobie pięcioletnią przerwę od aktorstwa. W 2006 roku zagrała w filmie „Fanaa” Kunala Kohliego i zdobyła czwartą Filmware Award.

KARAN JOHAR (reżyseria/produkcja) wniósł do indyjskiego kina komercyjnego powiew świeżości. Debiutował w 1998 roku filmem „Coś się dzieje”.

Udział w „Żonie dla zuchwałych” Adityi Chory zainspirowała go do napisania scenariusza „Coś się dzieje”. Na początku kariery asystował swemu ojcu, Yashowi Joharowi, przy filmie „Sobowtór”. Współpracował także przy „Serce jest szalone”.

W 2001 roku napisał scenariusz wielkiego bollywoodzkiego przeboju – „Czasem słońce, czasem deszcz”. Trzy lata później napisał „Gdyby jutra nie było”, a w 2006 roku wyreżyserował „Nigdy nie mów żegnaj”.

Na swoim koncie ma szereg nagród : m.in. IIFA, Sansui Viewer’s Choice, Screen Awards czy Filmfare Awards. Jest nazywany jednym z najbardziej obiecujących młodych twórców; był jednym z reprezentantów na Wharton India Economic Forum w Filadelfii w 2006 roku, a w 2008 roku zaproszono go do wygłoszenia wykładów na New York University i Harvard Business School.

Zasiada w radzie NDTV; prowadził talk show „Coffee with Karan”.

SHIBANI BATHIJA (scenariusz) zasłynęła scenariuszem do „Unicestwienia” z Kajol i Pamirem Khanem. Jest współ-autorką scenariusza do „Nigdy nie mów żegnaj” Karana Johara.

Studiowała na San Francisco State University. Tętniące różnorodnością kulturową San Francisco zainspirowało ją do pokazania różnic kulturowych w „Nazywam się Khan”.

Pracuje nad filmem, który powstanie w Studio 18 w San Francisco.

RAVI K. CHANDRAN (zdjęcia) to uznany indyjski filmowiec. Zaczynał od asystowania bratu, Ramachandrze Babu – kamerzyście. Jego kariera trwa niemal 20 lat, pracował przy ponad 30 filmach. Współpracował z takimi twórcami jak Mani Ratman czy Rajiv Menon.

W 1998 roku zdobył Filmfare Award za zdjęcia do filmu „Virasat”. Od tamtej pory nagrodzono go wieloma innymi nagrodami, między innymi za zdjęcia do „Black” z 2006 roku.

SHARMISHTA ROY (scenografia) zadebiutowała w 1994 roku scenografią do filmu „Yeh Diallagi”. Uznanie zdobyła pracą przy filmie „Żona dla zuchwałych”, który okazał się takim przebojem, że w jednym z bombajskich kin grano go nawet 10 lat po premierze.

Kilkakrotnie współpracowała z Karanem Joharem, a także czołowymi reżyserami kina indyjskiego. Słynie z tego, że w zakamarkach studia filmowego potrafi odtworzyć dowolne miejsce na Ziemi.

Obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych, a prace nad „Nazywam się Lhan” nazywa swoim największym wyzwaniem zawodowym.

MANISH MALHOTRA (kostiumy) to projektant mody od lat związany z przemysłem filmowym.

Jego kostiumy „zagrały” w tysiącu filmów. Jest laureatem Filmfare Award (za kostiumy do „Rangeeli”), a także ponad trzydziestu innych nagród (m.in. imienia Rajiva Ghandiego).

W 2004 roku stworzył markę „Manish Malhotra”. Jego butiki znajdują się w Bombaju, Delhi, Dubaju, a nawet Kanadzie. Jego ubrania noszą Aishwarya Rai i Shah Rukh Khan. Współpracował z Michaelem Jacksonem i Kylie Minogue, a także Reese Whiterspoon.

Prowadzi własny program telewizyjny. Od dwudziestu lat jest ikoną mody; wciąż kipi nowatorskimi pomysłami.

DEEPA BHATIA (montaż) pracowała ostatnio przy filmach „Rock On” i „Aare Zameen Par”. Współpracowała z takimi reżyserami, jak Govind Nihalani i Jahnu Barua.

Pracuje przy filmach fabularnych i dokumentalnych. Jej „Nero’s Guests” miało premierę na IDFA w Amsterdamie w 2009 roku.

SHANKAR, EHSAAN & LOY (muzyka) to znane trio łączące w swej twórczości różne gatunki muzyczne : indyjską, zachodni rock i elektronikę. Często współpracują z filmowcami – komponują, są dyrektorami muzycznymi, odpowiadają za aranżacje.

Wśród ich fanów są zarówno dzieci i młodzież, jak i dojrzali słuchacze. Swoją ciekawą twórczością zachwycają ludzi w każdym wieku.

Na swoim koncie mają wiele nagród – między innymi Filmfare Award za muzykę do „Bunty Aur Babli” czy Star Screen Award za muzykę do „Dill Chata Hai”. W 2004 roku nagrodzono ich prestiżową National Film Award za muzykę do „Gdyby jutra nie było”.

Shankar tworzy też jako artysta solowy. Niedawno nagrodzono go National Film Award za piosenkę „Maa” z filmu „Aare Zameen Par”.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC